Michał Listkiewicz w Gdyni bywał przejazdem. Do czasu, gdy zakochał się w gdyniance

Niedoszły muzyk, były piłkarz, koszykarz i szczypiornista, były prezes PZPN. W Gdyni mieszka od pół roku. Gościem Piotra Jaconia w Gdyni Głównej Osobistej był Michał Listkiewicz. – Kiedyś w Gdyni bywałem jako sędzia piłkarski tylko przejazdem w drodze na szkolenia do Cetniewa. To był błąd, że nie wysiadałem z pociągu, bo to wspaniałe miasto.


Zapytany jak trafił nam morze, odpowiada: miłość. – Zakochałem się w gdyniance i w dość dojrzałym wieku poczułem znów zew serca. Z Joasią poznaliśmy się zimą na plaży w Cetniewie. W tej chwili mam dwa domy. Jeden w czeskiej Pradze, gdzie pracuję, a drugi w Gdyni – mówił.

Z Gdynią łączy go także osoba Michała Globisza. – Michał był pracownikiem związku, którym kierowałem. Teraz jest wiceprezesem Arki Gdynia. Wychował wielu wspaniałych piłkarzy, m.in. Grzegorza Krychowiaka. Kiedyś powiedział mi, że gdzieś przeczytał, że moja babcia z domu była Koszucka. Okazało się, że jego babcia też nosiła to nazwisko. Wyszło na jaw, że nasze babcie były przyrodnimi siostrami. Z kolegi, przyjaciela i trenera Globisz stał się moim kuzynem.

 

mar/dr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj