Mieszkańcy południowych dzielnic Gdańska patrzą w jednym kierunku – hałdy śmieci w Szadółkach. Miejsce psuje humory mieszkańcom od ponad 40 lat. Co zmieniło się przez ten czas i co ma się zmienić? Składowisko, a niegdyś wysypisko w gdańskich Szadółkach jest bardzo charakterystycznym punktem na mapie Trójmiasta. Ponad 20-metrowa góra śmieci o wysokości 136 m n.p.m. góruje nad okolicą. Jednak nie to, że psuje widok było zazwyczaj problemem dla mieszkańców i przyjezdnych. – Tu nie da się zgubić. Poznasz Stachu po zapachu – żartuje mieszkaniec.
NAZWA NIEPRZYPADKOWA
Historia wysypiska sięga lat 70-tych, kiedy to zdecydowano tak zagospodarować nieczynne wyrobisko żwiru. – Nazwa pada nieprzypadkowo, bowiem do przełomu wieku wysypywano tam wszystkie odbierane śmieci – mówi Jarosław Paczos ze Stowarzyszenia Sąsiadów Zakładu Utylizacyjnego, które od kilku lat śledzi i punktuje poczynania miasta i firmy. – To było prymitywne składowisko, gdzie składało się śmieci jak leci utwardzając tylko tę hałdę kompostową ciężkim sprzętem – dodaje.
Góra od początku istnienia pomieściła 10 milionów m3 odpadów. Jeszcze kilka lat temu rocznie przybywało ich ponad 200 tysięcy ton. Takie były standardy i racje ekonomiczne – mówi nowy prezes Zakładu Utylizacyjnego Michał Dzioba.
Inna sprawa, że w latach 70-tych nikt nie przewidział, że wysypisko i miasto tak się rozwiną – mówił przed rokiem, kiedy problem odorów był już ogromny – ówczesny wiceprezydent Gdańska Andrzej Bojanowski. – Nikt nie liczył się z różą wiatrów, a dziś zastanawiamy się, jak można było taką decyzję podjąć. Dotarliśmy tam szybciej niż myśleliśmy – tłumaczy.
CZARA GORYCZY
Przeprowadzone w 2014 roku specjalistyczne badania wskazały jednoznacznie, że roznoszące się po okolicy odory wywarza kompost. Czara goryczy przelała się latem 2016 roku, kiedy ulewne deszcze uwolniły fetory na ogromną skalę.
Budowa większej, hermetycznej instalacji ma ruszyć jeszcze w tym roku. Przysłowiową kropką nad i ma być jednak budowa „Portu czystej energii” jak chcą niektórzy. Inni mówią prosto – spalarni. Warta półtora miliarda złotych Instalacja do spalania frakcji energetycznej (około 160 tys. ton rocznie) ma powstać na terenie zakładu do 2021 roku. Będzie obsługiwała Gdańsk, Tczew i Kwidzyn. Pozostałe gminy wycofały się z uczestnictwa w projekcie, tłumacząc zbyt wysokimi kosztami utylizacji odpadów.
Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki
mich