Czy chęć zostawienia po sobie czegoś jest oznaką próżności? A może to życie tu i teraz odzwierciedla młodzieńczy bunt? Na te z pozoru proste pytania nie ma odpowiedzi. Warto jednak rozważyć wszystkie za i przeciw.
– Kiedy byłem dwudziestolatkiem, strasznie się takiemu stawianiu sprawy sprzeciwiałem. Uważałem wtedy, że ważne jest tylko to, co jest tu i teraz. Pośmiertne triumfy nie obchodziły mnie wcale. Kiedy mój niewiele starszy kolega, z którym zakładałem pierwszą młodzieńczą grupę literacką, deklarował chęć pozostawienia czegoś po sobie, odczuwałem wewnętrzny opór. A co mnie obchodzi co będzie, jeśli mnie nie będzie – zastanawiał się Krzysztof Kuczkowski.