Rowerzysta nagrał pirata drogowego, sam dostał mandat. Sąd go uniewinnił

Policja chciała ukarać rowerzystę, sąd go uniewinnił. Przed Sądem Rejonowym w Gdyni zakończyła się głośna sprawa dotycząca filmu, który latem nagrał na ulicy Chwarznieńskiej uczestnik przejazdu rowerowego – Masy Krytycznej.

Uczestnik Masy Krytycznej, czyli comiesięcznego przejazdu fanów dwóch kółek przez miasto, nagrał kamerą, jak kierowca samochodu osobowego w niebezpieczny sposób wyprzedza grupę cyklistów, wyzywając ich przy tym. Nagranie trafiło do policji, a ta nie tylko ukarała kierowcę mandatem, ale grzywnę chciała nałożyć również na rowerzystę, który zdaniem policjantów jechał środkiem jezdni. Mężczyzna mandatu nie przyjął i sprawa trafiła do sądu.

Z czasem policja złagodziła swoje stanowisko, bo podczas mowy końcowej we wtorek domagała się nie mandatu, a jedynie nagany. Z kolei obrońca wnioskował o uniewinnienie, wymieniając szereg argumentów przemawiających za rowerzystą. Mówił m.in. o tym, że z nagrania nie wynika, kto prowadził rower. Tłumaczył też, że w przepisach jest mowa jedynie o tym, że rowerzysta powinien poruszać się możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.

– Nigdzie jednak nie zapisano, co konkretnie oznacza określenie „możliwie blisko”, podkreślał Tomasz Złoch i jednocześnie odniósł się do wyroku w innej sprawie z 2005 roku, w której sąd stwierdził, że dopuszczalne jest poruszanie się rowerem nawet 1,5 metra od pobocza. Złoch wskazywał również, że rower zbliżał się do lewoskrętu i osoba, która się na nim poruszała mogła np. chcieć skręcić w lewo, stąd obecność na środku jezdni. Sędzia podzielił argumentację obrony i wydał wyrok uniewinniający.

Jak tłumaczył sędzia Grzegorz Kubanek, z dowodów dostarczonych przez policję nie wynikało, kto prowadził rower, na którym była zamontowana kamera. Sam rowerzysta odmówił składania zeznań, a kierowca uwiecznionego na filmie samochodu nie był w stanie rozpoznać osoby, która prowadziła jednoślad.

Jednocześnie sąd stanął w obronie policji, która była z wielu stron atakowana za chęć ukarania osoby, która chciała jej pomóc. Oskarżyciela publicznego obowiązuje zasada legalizmu. Polega ona na tym, że jeśli dane zachowanie może wypełniać ustawowe znamiona wykroczenia, to ma obowiązek skierowania wniosku o ukaranie do sądu. – To nie jest możliwość, to jest obowiązek, wyjaśniał sędzia Kubanek.

Łukasz Bosowski ze stowarzyszenia Rowerowa Gdynia, która wspierała rowerzystę, cieszy się z uniewinnienia. – To jest konkretna wskazówka dla wszystkich funkcjonariuszy pokazująca, że ewentualne kolejne próby „ultraprecyzyjnego” podchodzenia do przepisów prawa i tak niefrasobliwego podejścia do dowodów, skończą się właśnie w taki sposób, powiedział Bosowski.

Z kolei według Tomasza Złocha wyrok „przywróci społeczeństwu wiarę w to, że warto współpracować z policją”. – Ten wyrok pokazuje, że warto pomagać policji, a nawet jeśli policja chce się nieładnie odwdzięczyć to sąd postawi temu tamę, dodał Złoch.

Na razie nie wiadomo, czy policja będzie odwoływać się od wyroku. Decyzja zapadnie po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia orzeczenia. 

sp/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj