Mroczne i pełne emocji Biesy w Teatrze Miejskim w Gdyni [RECENZJA]

00000patronat

Rewelacyjna gra aktorów, w tym powrót na scenę Jerzego Kiszkisa, świetne kostiumy i doskonała muzyka budująca napięcie – takie są „Biesy” w Teatrze Miejskim w Gdyni. Premiera spektaklu odbyła się w sobotę 22 listopada.

Fiodor Dostojewski akcję umieścił w prowincjonalnym mieście rosyjskim ok. 1870 roku, opowiedział o budzącym się ruchu rewolucyjnym w Rosji. Na tym tle są ukazane barwne i skomplikowane postacie bohaterów. – Jest to wielki romans, często z bardzo mroczną erotyką, ale także kryminał, thriller. Jest to opowieść o rodzeniu się terroryzmu politycznego – powiedział Radiu Gdańsk reżyser. Krzysztof Babicki zapowiedział, że przeniesie „Biesy” w XXI wiek. I to się udało!

Oglądając spektakl nie ma się poczucia, że to archaiczna opowieść sprzed prawie 150 lat. Manipulacja drugim człowiekiem, skrywanie prawdziwych uczuć, gra pozorów, egoistyczny erotyzm nastawiony tylko na czerpanie przyjemności – po prostu zło, które opanowuje człowieka. Dzięki doskonałej grze aktorskiej widz intensywnie odbiera te emocje. Babicki postawił w tym spektaklu głównie na aktorów, którzy znakomicie podołali zadaniu zabierając widzów do świata, w którym są tylko przebłyski dobra.

Szczególnie wyrazistą kreację stworzył Szymon Sędrowski (Stawrogin), który z jednej strony zdaje się być wcieleniem diabła, z drugiej przebija z niego pragnienie, że jest jeszcze gdzieś miłość. Niezwykle przekonująca w roli Barbary Pietrownej jest Dorota Lulka, która jest wyrachowana i doskonale manipuluje mężczyzną, którego w głębi serca kocha. To Stiepan Trofimowicz, którego rewelacyjnie zagrał… Jerzy Kiszkis. To duża gratka dla miłośników talentu aktora, którego nie można było zobaczyć na scenie od 11 lat kiedy przeszedł na emeryturę. Reżyser zaprosił aktora, z którym współpracował przy wielu przedstawieniach w Teatrze Wybrzeże.

Świetnie zaprezentowali się również inni aktorzy, m.in. dynamiczny Maciej Wizner (Piotr Wierchowieński), niezwykle mroczny Grzegorz Wolf (Lebiadkin), przekonująco grająca chorą umysłowo kalekę Monika Babicka (Maria Timofiejewna) czy anielska Marta Kadłub (Dasza). Na scenie pojawiła się także studentka PWSTiF w Łodzi Aleksandra Przybył, która kreowała postać pięknej Lizy.

Ascetyczna scenografia podkreśla jeszcze zabieg reżysera, który chciał uwypuklić tekst i emocje. Scena spowita w ciemność rozjaśniana tylko grą świateł, ogromne lustro potęgujące uczucie grozy i pomost umieszczony na widowni, który pozwala na zmianę planów. Scenografię stworzoną przez Marka Brauna uzupełniają kostiumy Sławomira Smolorza – współczesne, choć widać w detalach odwołanie do carskiej Rosji.

Jednym z atutów tego przedstawienia jest także muzyka skomponowana przez Marka Kuczyńskiego. To ona buduje napięcie, czasem wręcz wzmaga poczucie demoniczności. Bez niej spektakl nie wywarłby na mnie mocnego wrażenia.

Wielka literatura jest wiecznie żywa, ale nieumiejętna interpretacja kończy się fiaskiem. Reżyser Krzysztof Babicki stworzył spektakl, który sprawił, że „Biesy” zrozumie każdy widz. Dotknął odwiecznego problemu, czyli zła opanowującego człowieka. Można się przekonać, że nie jest to jarmarczny diabełek z rogami i zakręconym ogonkiem, lecz rzeczywistość, która prowadzi do destrukcji. Znakomity spektakl, który premierowa publiczność przyjęła owacjami na stojąco.

Marzena Bakowska

„Biesy” będą mogli zobaczyć 29 listopada słuchacze Radia Gdańsk. Zapraszamy Państwa na przedstawienie w ramach Kulturalnych Andrzejek z Radiem Gdańsk. Od poniedziałku będziemy rozdawać bilety na przedstawienie.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj