Impro Atak! atakuje. Operowe ogórki, wizyta w zoo i piosenki wymyślane na poczekaniu. Tu rządzi widownia [RECENZJA]

ooooooooooooooo

Kiszone ogórki w wersji musicalowej? Maryla Rodowicz w ciąży? A może baran, który spotyka się z Szewczykiem Dratewką we wnętrzu smoka? Proszę bardzo. Dla tych aktorów nie ma rzeczy niemożliwych. Na życzenie widowni mogą być wszystkim. Nawet słoikiem. Zresztą bardzo nieszczęśliwym, bo pustym w środku. W Sopocie powstał Teatr Impro Sopot, w ramach którego aktorzy prezentują przedstawienia IMPRO. Pierwszy spektakl na scenie Sali Koncertowej Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot wystawili aktorzy łódzkiego teatru Impro Atak! Premiera odbyła się 24 czerwca, a artyści od wejścia porwali publiczność. – Przytulmy na powitanie pięć osób, których nie znamy!, zaproponował jeden z aktorów Jacek Stafanik. Ten gest przekonał publiczność, że nie będzie to kolejne nudne przedstawienie. I tak się stało. Salwy śmiechu wybuchały od pierwszych minut do samego końca.

Nie sposób przedstawić fabuły spektaklu, ponieważ rządzi tu improwizacja i każde przedstawienie jest niepowtarzalne. Takie jest założenie teatru IMPRO. To zabawa, w której publiczność decyduje o przebiegu wydarzeń i scenariuszu. Zadaniem aktorów jest odgrywanie podawanych postaci i scen. Nie można uniknąć przy tym absurdalnych i komicznych sytuacji. To wspaniała propozycja dla wszystkich, którzy cenią sobie dobry humor, wolny zarazem od politycznych aluzji i niewybrednych żartów. Artyści kładą ogromny nacisk na to, by nie urazić niczyich uczuć.

W Sopocie wystąpili aktorzy łódzkiego teatru: Kamila Salwerowicz, Wojciech Oleksiewicz, Michał Bieliński, a także Jacek Stafanik – pomysłodawca i reżyser oraz Zorak – mistrz polski w beat box. O oprawę muzyczną zadbał muzyk Sławomir Bartkiewicz. Warto zaznaczyć, że nie jest to stały skład, często na scenie występuje większa liczba aktorów. Jednak ta mistrzowska szóstka w zupełności wystarcza, by widownia pokładała się ze śmiechu.

Aktorzy mają w zanadrzu kilka zabaw, które jedynie nadają rys całemu wieczorowi. Cała reszta należy do publiczności, która swoje propozycje tematów lub myśli mogła zapisywać na specjalnych karteczkach. Trzeba przyznać, że widzowie nie zawiedli, a efektem ich aktywności były chociażby takie sceny, jak impreza, na której spotkali się Zorro niecierpiący kaszy gryczanej, bardzo smutny słoik i Maryla Rodowicz w ciąży. Ciekawa była także scenka, w której aktorzy na poczekaniu wymyślali teksty piosenek. Tu warto dodać, że wyjątkowo pięknym głosem może pochwalić się Kamila Salwerowicz, która w połączeniu z muzyką Sławomira Bartkiewicza stanowiłaby doskonały duet, gdyby nie tekst piosenki, mówiący o miłości do… pracy czy może raczej nienawiści do urlopu. Mistrzostwem był także „wywiad ręce”, który polegał na tym, że Zorak się wypowiadał, a Kamila użyczała mu swoich rąk. Nie do pobicia była też scena kiszenia ogórków odgrywana w wielu stylach teatralnych i filmowych, jak chociażby science-fiction czy teatr tańca nowoczesnego.

Impro Atak! to spektakl niebanalny, który może być pewną niespodzianką dla wszystkich przyzwyczajonych do tradycyjnych przedstawień. Refleks i pomysłowość aktorów sprawiają, że nie można się nudzić. Trudno jest o tym opowiadać, to po prostu trzeba zobaczyć. Naprawdę warto!

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj