Gapcio jest marzycielem, lubi się zamyślać. Buja w obłokach i marzy, żeby te obłoki oglądać z bliska. Bardzo chciałby zostać pilotem. Czy mały chłopiec zbliży się choć o krok do swoich marzeń? Jakie przeżyje przygody? Tego dowiecie się z najnowszej książki Roberta Zawady – pilota, blogera i taty dwóch córek.
Robert Zawada: Moja córka Alicja od najmłodszych lat uwielbia czytać książki. Liwia, mimo że nie ma nawet dwóch latek, również często pokazuje paluszkiem na swoje książeczki i prosi żeby jej „szytaś”. Pomyślałem, że skoro dzieciaki tak bardzo lubią słuchać opowieści, dlaczego nie miałbym ich sam dla nich stworzyć? Zaczęło się od historii o krokodylu Kaju. Ala podczas wywiadu w Radiu Gdańsk stwierdziła, że chce zostać ilustratorką bajek. Napisałem więc dla niej wierszowaną, długą, pouczającą bajkę a ona do niej stworzyła ilustracje. Nasze „krokodyle” dzieło opublikowaliśmy na Youtube w wersji audiowizualnej. Zobacz >>>TUTAJ
Fot.Radio Gdańsk
A.B: Decyzja o pisaniu książki zapadła później, na pewnym spotkaniu…
R.Z: Potrzeba napisania książki dla najmłodszych w mojej głowie tkwiła od dawna. I pewnie tkwiłaby do
dzisiaj, gdyby nie zbieg okoliczności. Otóż, spotkałem się z Grzegorzem Kasdepke, jednego z najpoczytniejszych autorów książek dla dzieci. Alicja, która jest jego wielką fanką, mogła zadać mu kilka pytań i otrzymać autograf, a ja wykorzystałem okazję i przy dużej kawie uciąłem sobie z nim sympatyczną pogawędkę. I właśnie wtedy Grzegorz powiedział mi, że muszę napisać książkę o tym, jak zostać pilotem. Twierdził, że dzieci czekają na to, że pytają go o to na spotkaniach autorskich. To było dla mnie wyzwaniem, któremu bez wahania postanowiłem stawić czoła.
R.Z: Liwia jest jeszcze za mała, ale Alicja oczywiście była moim konsultantem. Książka przeznaczona jest dla dzieci w jej wieku, więc uwagi brałem naprawdę bardzo serio. Dotyczyły one przede wszystkim specyficznego słownictwa, którego używają dzieci, ale również ich zachowania, relacji z rówieśnikami i dorosłymi. No i przede wszystkim interesowało mnie, czy książka ogólnie będzie się dzieciom podobać. Dopiero po pozytywnej opinii Alicji, zdecydowałem się wysłać książkę do wydawnictw.
R.Z: Ilustracje w książkach dla najmłodszych są bardzo ważne. Młody czytelnik już na etapie pobieżnego przeglądania książki może jej zapragnąć lub odłożyć na półkę. Zależało mi bardzo, by mieć wpływ na wybór rysownika. Poprosiłem o to redakcję i przysłano mi próbki rysunków dwóch ilustratorów. Obie zrobiły na mnie pozytywne wrażenie i wybór był niezmiernie trudny. Zdecydował fakt, że jeden z rysunków pana Zbigniewa Dobosza do złudzenia przypominał mi to, co miałem w wyobraźni.
Ilustracja Zbigniew Dobosz
A.B: Pana córka Ala była pierwowzorem jednej z postaci?
R.Z: Jedną z głównych bohaterek jest rzeczywiście dziewczynka o imieniu Ala. Tę postać stworzyłem z myślą o córce. Chciałem, by na ilustracjach była fizycznie podobna. Pan Zbyszek się zgodził, przesłałem mu zdjęcia i przyznam, że dla mnie Ala (Strzała) jest do mojej Alicji podobna. Ona ma niestety inne zdanie na ten temat.
A.B: Jak długo trwało pisanie książki i czy mógłby Pan coś opowiedzieć o procesie jej powstawania?
R.Z: Grzegorz Kasdepke stwierdził, że książkę o jakiej myśli napiszę w ciągu dwóch, trzech tygodni. Nie przewidział chyba, że nie każdy pisze tak szybko, jak on. Nie było mi łatwo, bo kiedy się zarabia na życie w inny sposób niż pisanie książek, ma się ograniczony czas. Książkę w pierwszej wersji pisałem około dwóch miesięcy. Była to krótka, treściwa historia opowiadająca jedynie to, co trzeba zrobić krok po kroku, aby zostać pilotem. Wysłałem dzieło do kilku wydawnictw i czekałem na odpowiedź. To jednak ku mojemu zdziwieniu i rozczarowaniu, nie nastąpiło. Wtedy zadzwoniłem i uprosiłem, aby ją przeczytano.
A.B: Jaka była odpowiedź?
R.Z: Dostałem dwie niezbyt pozytywne recenzje, ale dały mi bardzo dużo. Wskazywały rzeczy do poprawy. Wtedy też zrozumiałem, że brakuje mi warsztatu pisarskiego. To, że podobno mam lekkie pióro i talent do pisania, nie wystarcza. Poczytałem więc o technikach pisarskich i skończyłem kurs. Potem zacząłem pisać jeszcze raz. Moja książka rozrosła się. Musiałem skracać, aby nie zanudzić czytelników. Kiedy skończyłem i przeszła korektę żony i recenzję Ali, wysłałem ją ponownie do kilku wydawnictw. Po dwóch tygodniach odezwała się do mnie pani z wydawnictwa Skrzat z Krakowa. Resztę już znamy. Przygotowanie książki zajęło mi półtora roku. Warto jednak czekać i się nie poddawać, bo satysfakcja jest nie do opisania.
Fot. Youtube
Robert Zawada służył w Marynarce Wojennej RP. Latał śmigłowcami bojowymi. Teraz jest kapitanem rezerwy i sejmowym ekspertem lotniczym. Współpracuje też z Państwową Komisją Badania Wypadków Lotniczych. Napisał książkę „Związane skrzydła”, jest też blogerem Radia Gdańsk.
Ilustracje: Zbigniew Dobosz/opr. graficzne Anna Baranowska