Trenerka CrossFit, tancerka i projektantka. Ich przepis na sukces jest prosty: „Trzeba żyć pasją” [ZDJĘCIA]

foto6

Jedna trenuje CrossFit i jest kobietą z żelaza, dla drugiej całym życiem jest taniec, a trzecia oddaje piękno stoczniowych dźwigów. Łączy je jedno: pozytywna energia, którą dzielą się z innymi. Piękne miejsce, pyszne jedzenie i ciekawe rozmowy to sposób na spotkanie idealne. Tribabeczki kolejny raz zaprosiły gości, którzy dzielili się swoimi historiami. Gdańsk Wrzeszcz. Z dala od zgiełku miasta, na terenie Garnizonu Kultury, znajduje się nowe miejsce spotkań na mapie Trójmiasta. W Sztuce Wyboru czas płynie inaczej. Wystawy, wernisaże, spokojna muzyka, sklepy z oryginalnymi rzeczami i pamiątkami – to wszystko tworzy klimat tego miejsca. Właśnie tutaj odbyło się spotkanie Tribabeczek. Tym razem pod nazwą „Zmiany trzeba chcieć”. O przełomach, które zmieniają całe życie opowiadały Agnieszka Wierciak, Sayaka Haruna-Kondracka i Agnieszka Nagórska.

PODNIOSĘ SZTANGĘ Z POMALOWANYMI PAZNOKCIAMI

Agnieszka Wierciak to z pozoru „zwykła” dziewczyna. Ale tylko z pozoru. Trenuje CrossFit, jest współwłaścicielką klubu treningu funkcjonalnego CrossFit Avanport w Gdyni i założycielką Find Your Way – Diet Coaching. Dużo jak na 23-latkę. Zaraża optymizmem, ogromnym dystansem do siebie i siłą kobiecości, co według niej, wcale się nie wyklucza. – Kobieta to siła. Przekonuję się o tym każdego dnia. Jeśli tylko chcemy, możemy osiągnąć wszystko. Mam długie rzęsy i pomalowane paznokcie, ale podniesienie sztangi to dla mnie nie problem – mówiła z uśmiechem.

Fot. Esencja Fotografii/Marcin Hlades

SIĘGNĄĆ DNA

Przez pięć lat zmagała się z anoreksją. – W życiu jest tak, że aby ruszyć do przodu i docenić swój czas, trzeba czasem sięgnąć dna. Ja takiego dna sięgnęłam, gdy nie jadłam już prawie nic. Pewnego dnia zrozumiałam, że tym razem przesadziłam. Powiedziałam sobie: „Agnieszka, weź się w garść”. Od tamtej pory walczę, choć demony przeszłości czasami wracają – opowiadała.

DIETA TO NIE WYROK

Agnieszka Wierciak nie jest dietetykiem, a diet coachem, czyli trenerem zdrowego żywienia. – Chodzi o to, by znaleźć złoty środek. Nie można odmawiać sobie każdej przyjemności i liczyć wszystkie posiłki pod względem kalorii czy gramów. Każdy z nas nawet powinien pójść czasem na pizzę, zjeść to, co naprawdę lubi. Nie można popadać w skrajność, a niektórzy żyją w prawdziwej psychozie. To nie jest zdrowe. Na szczęście dietetyka zmierza teraz do trenowania i uczenia zdrowych nawyków, a nie rygorów – tłumaczyła.

Z JAPONII DO GDAŃSKA

Po sportowo-żywieniowych emocjach, przyszedł czas na sztukę. Piękna, eteryczna Japonka wywołała podziw wszystkich kobiet na sali. Naturalna, uśmiechnięta i skromna. Sayaka Haruna-Kondracka od razu wzbudza sympatię. Jest tancerką i solistką Bałtyckiego Teatru Tańca. Prowadzi grupę taneczną, w której wprawnym okiem odkrywa możliwości każdego podopiecznego. Pracowała między innymi z Michaelem Schumacherem. Występuje między innymi w spektaklu Sen nocy letniej. Dwa lata temu otrzymała nominację do nagrody „Młody Twórca Kultury miasta Gdańsk”.

foto7Fot. Esencja Fotografii/Marcin Hlades

MĄŻ JAK NIE MĄŻ

Choć tańczy od dziecka, próbowała robić coś innego. Taniec zwyciężył. – Wszyscy mówili mi, że będę baletnicą. A ja chciałam wiedzieć, jak to jest, robić coś innego. Szukałam pracy, ale nie było łatwo. W końcu trafiłam do Gdańska. Zrozumiałam, że taniec to moje życie i nie mogę robić czegoś na przekór samej sobie. Tutaj poznałam męża i stałam się naprawdę szczęśliwa – opowiadała.

Mąż Sayaki także jest tancerzem. – Gdy jesteśmy razem na scenie, nie patrzę na niego jak na męża – śmiała się tancerka. – Całkowicie skupiam się na tym, co robię dla widza i oboje oddajemy się sztuce.

NAJSZYBSZY KURS TAŃCA

Czy można w kilka chwil nauczyć się tańczyć? Okazuje się, że tak. – Stań wygodnie i wyobraź sobie, że na twojej ręce jest mała piłeczka. Musisz ruszać się w taki sposób, by ona swobodnie mogła się turlać, ale by nie spadła na ziemię – uczyła specjalistka. Po chwili wszyscy na sali potrafili już tańczyć. I to nie byle jak, bo z wyczuciem i zaangażowaniem.

foto8Fot. Esencja Fotografii/Marcin Hlades

NOWE ŻYCIE DŹWIGÓW

Stoczniowe dźwigi z początku nie kojarzą się ze sztuką. Na pracach Agnieszki Nagórskiej są jednak wyjątkowe. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych zajmuje się malarstwem, grafiką i aranżacją przestrzenną wystaw. Jej flagowy motyw to właśnie gdańskie żurawie stoczniowe. Prace Agnieszki znajdują się w prywatnych zbiorach w Polsce, Szwecji, Niemczech i Rosji. Agnieszka Nagórska jest także właścicielką firmy Aranżacja Wnętrz Obrazami NAGU.

– Dźwigi zawsze były dla mnie ważne, głównie z powodów rodzinnych. Nie przedłużyłam tradycji pracy w stoczni, ale zrobiłam to w inny sposób. Postanowiłam tchnąć w dźwigi nowe życie i oddać ich piękno. Na moich pracach przedstawiam je w różny sposób – mówiła podczas spotkania.

foto9Fot. Esencja Fotografii/Marcin Hlades

MIESZKANIE W DŹWIGACH

Symbol stoczni można odnaleźć na obrazach, planszach czy podkładkach pod kubki. Po spotkaniu wiele kobiet rozmawiało z Agnieszką o tym, jak tworzy swoje prace. – Jeśli ktoś chciałby mieć całą łazienkę w stoczniowych dźwigach, to zapraszam serdecznie – śmiała się właścicielka firmy NAGU.

Po części oficjalnej, przyszedł czas na rozmowy w mniejszym gronie. I jak to u kobiet, było śmiesznie, czasem wzruszająco, ale przede wszystkim szczerze. Kolejne spotkanie Tribabeczek już niebawem.

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj