Czy na progu życia marzy się o tym, by być relegowanym pastorem uzależnionym od alkoholu i niestroniącym od seksu z nastolatkami? Oczywiście, że nie. Takich nieszczęśliwych postaci jak usunięty ze stanowiska duszpasterz Larry Shannon, który obecnie jest pilotem wycieczek, jest więcej sztuce „Noc iguany” Tennessee Williamsa.
Premiera spektaklu w reżyserii Pii Partum odbyła się 20 maja na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie.
JEDNA NOC PASTORA, WDOWY I MALARKI
Głównymi postaciami są Shannon (Marek Tynda), uboga malarka Hannah (Monika Chomicka – Szymaniak) oraz wdowa, właścicielka pensjonatu Maxine (Katarzyna Figura). Wszystko rozgrywa się podczas jednej nocy w podupadającym pensjonacie przy plaży w Meksyku. Relegowany pastor, który zarabia na życie jako pilot wycieczek, przywozi tu grupę emerytowanych nauczycielek i ich nastoletnie uczennice. Noc, alkohol, niespełnione marzenia, brak pieniędzy – to wszystko sprawia, że tej nocy budzą się w bohaterach ukryte pragnienia.
Sztuka rozwija się wolno, nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji. W rozmowach poznajemy skomplikowane losy postaci i dramat ich egzystencji. Uwagę przykuwa dialog Shannon i Hannah, w którym pojawia się iskierka nadziei na szczęście.
ZNAKOMITE CHOMICKA – SZYMANIAK I FIGURA
Główni aktorzy, a szczególnie panie, dobrze oddali skomplikowany portret psychologiczny swoich postaci. Urzekająca jest Monika Chomicka – Szymaniak, poraża swoim spokojem i niewymuszoną elegancją, nie epatuje staropanieństwem. Gra ocierającą się o nędzę malarkę, która zarabia na życie sprzedając swoje obrazy i rysunki na ulicach. Katarzyna Figura w „Nocy iguany” jest ognistą Meksykanką, która nie rozpacza po niedawnej śmierci męża, tylko próbuje odbudować na nowo swoje życie.
Na tle głównych postaci pojawiają się inne. Na szczególne uznanie zasługuje Piotr Biedroń, który świetnie zagrał młodego Niemca zapatrzonego w hitlerowską wizję wielkości swego kraju. Warto zwrócić uwagę na doskonały warsztat Andrzeja Nowińskiego, który rolą dziadka Nonno obchodzi 55-lecie pracy scenicznej. W spektaklu pojawia się gościnnie także Meksykan Daniel Jiménez Martínez, ale nie ustępuje mu grający jedynie Meksykanina Jakub Mróz.
TRZECI RAZ NA POLSKIEJ SCENIE
Sztuka jednego z najsłynniejszych amerykańskich dramatopisarzy XX wieku dopiero po raz trzeci gości na deskach polskiego teatru. W 1966 roku po raz pierwszy pokazał ją w warszawskim Teatrze Polskim Aleksander Bardini (pastora zagrał wówczas Andrzej Łapicki). 22 lata później spektakl wystawiono w Teatrze Narodowym w Warszawie. Obecna adaptacja jest więc trzecią na polskiej scenie.
Trójmiejscy widzowie widzieli już sztukę przygotowaną jako czytanie performatywne we wrześniu 2015 roku w Teatrze Muzycznym w Gdyni. W rolach głównych zagrały gwiazdy filmowe: Andrzej Chyra, Maja Ostaszewska i Agata Buzek. Reżyserem wydarzenia był Jacek Poniedziałek, który na nowo przetłumaczył sztukę „Szekspira XX wieku” – jak mówi o Williamsie.
BEZ NAGOŚCI I ZAMIANY PŁCI
Pia Partum nie sięgnęła po tłumaczenie Poniedziałka, ale jego poprzednika Krzysztofa Zarzeckiego. Dramatopisarz znany był ze swego homoseksualizmu i przemycania problemów tego środowiska w dialogach damsko-męskich. Reżyserka mogła więc pokusić się o modne obecnie w polskim teatrze zrzucenie ubrań. Na szczęście tego nie zrobiła, bo dzięki temu zwróciła uwagę na głębię problemów postaci.
Spektakl wystawiono w ramach umowy z The University of the South, Sewanee, Tennesse. Tuż przed premierą twórcy otrzymali wytyczne dotyczące wymogów licencyjnych, z których wynika, że nagość na scenie jest zabroniona, a aktorzy nie mogą zamieniać się płcią (czyli mężczyzna nie może zagrać kobiety i odwrotnie). Mimo że spektakl był już praktycznie gotowy, Pia Patrum wypełniła te wymogi nie znając ich wcześniej.
UBOGA SCENOGRAFIA I FLIRT Z FILMEM
Za scenografię, kostiumy, światła i projekcje wideo odpowiada Magdalena Maciejewska. Wraz z reżyserką postanowiły odwołać się do słynnej ekranizacji „Nocy iguany” z 1964 roku w kostiumach, za które film uhonorowano statuetką Oskara. Akcja sztuki rozgrywa się w zawieszeniu między niebem a ziemią, na górze, z której można podziwiać ocean (w spektaklu przywoływany jedynie dźwiękiem oraz skokami Meksykanów do wyimaginowanej wody). Scenografia zdominowana jest przez górę, która przypomina raczej skatepark, i dwa hamaki.
„Noc iguany” w Teatrze Wybrzeże to nieco przydługawe przedstawienie (trwające ok. 2,5 godziny z przerwą), które ukazuje dramat niespełnionych nadziei i oczekiwań. Ucieczka w alkohol i przelotny flirt lub życie z dnia na dzień nie dają szczęścia. Utwierdzimy się w tym przekonaniu, wybierając się na ten spektakl.