Cegła cenniejsza od Oscara. „To była najpiękniejsza nagroda”. Andrzej Wajda w ostatnim wywiadzie dla Radia Gdańsk

– Pamiętam Festiwal Filmów Fabularnych w Gdańsku z 1977 roku. Dostałem wtedy najpiękniejszą nagrodę, jaką mogłem sobie wymarzyć, chociaż jury nie przyznało mi żadnej – opowiadał Andrzej Wajda w ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił Radiu Gdańsk. Co roku odbywało się spotkanie filmowców z okazji festiwalu. – Najpierw w Gdańsku, a potem w Gdyni. Te rozmowy, dość otwarte, jak na tamte czasy wyraźnie pokazywały, że środowisko filmowe chciało więcej powiedzieć o rzeczywistości w Polsce. Chciało odsłonić więcej konfliktu pomiędzy władzą i społeczeństwem.

CEGŁA CENNIEJSZA NIŻ OSCAR

Dla Andrzeja Wajdy najważniejszym Festiwalem był ten w 1977 roku. Otrzymał wtedy szczególną nagrodę w Gdańsku.

– Pamiętam najpiękniejszą nagrodę, jaką dostałem w moim życiu, to jest cegłę. Dziennikarze filmowi sprzeciwili się temu, że jury odrzuciło mój film „Człowiek z marmuru”, chociaż był to na pewno jeden z najciekawszych filmów tego festiwalu, ale politycznie był nie do zaakceptowania. Po prostu nie został wzięty pod uwagę – opowiadał reżyser.

– Dziennikarze akredytowani przy tym Festiwalu wzięli cegłę, podpisali się na niej i dostałem ją jako dowód ich opinii na temat mojego filmu – wspominał. – To najpiękniejsza i najbardziej wzruszająca nagroda, jaką otrzymałem. Bo rozumiałem, że te podpisy oznaczały dla nich daleko idące konsekwencje. Nie tylko upodobania estetyczne czy polityczne, tylko to była po prostu manifestacja „przeciw”. Najbardziej wyrazista, jaka kiedykolwiek wydarzyła się na festiwalu. Bardzo tę cegłę hołubię. Ona wygrywa nawet z Oscarem, dlatego że rozumiem, co chcieli powiedzieć do mnie ci, którzy byli na tej cegle podpisani – dodał Andrzej Wajda.

WAŁĘSY NIKT NIE WYMAŻE Z HISTORII

„Wałęsa. Człowiek z nadziei” to film, który niejako zamyka swego rodzaju trylogię. Jak mówi Wajda, legenda Lecha Wałęsy w żadnym wypadku nie może być wymazana z historii.

– Lech odegrał rolę, której nikt inny odegrać za niego nie mógł. Na początku władza chciała zrobić wszystko, co możliwe, żeby to był strajk płacowy, żeby tu chodziło tylko o pieniądze i nic więcej – mówił.

Obudził się sprzeciw wobec sposobu rządzenia, sposobu traktowania ludzi pracy. – To wydarzenie potrzebowało przywódcy – mówił reżyser. – Jeżeli Lech swoim zachowaniem, sposobem mówienia nie wykreował się na przywódcę, to nic by nie pomogło. Lech Wałęsa budził zaufanie. Mówił głosem, który przemawiał nie tylko do tych, którzy byli na tej sali, ale też do przedstawicieli setek zakładów pracy, które stworzyły nową sytuację, w której powstała Solidarność. Tego nikt mu nie może odebrać – podsumował.

GDYNIA WE WSPOMNIENIACH

O swoich związkach z Gdynią Andrzej Wajda opowiedział w Gdyni Głównej Osobistej Piotrowi Jaconiowi. Od świtu na głównych ulicach miasta powiewają flagi przewiązane kirem. Nie dlatego tylko, że Gdynia kocha film, więc kocha także Wajdę. Andrzej Wajda był honorowym obywatelem tego miasta. A był nim między innymi dlatego, że tu na scenie przy ulicy Bema debiutował jako reżyser teatralny. Były lata 50-te. Sztuka nosiła tytuł „Kapelusz pełen deszczu”. Mistrz ze szczegółami opowiadał o tym w Radiu Gdańsk. Jak trafił do Gdyni, jak wyglądały próby z Cybulskim, jaką miał tremę przed debiutem…

Więcej przeczytacie >>> TUTAJ.

Andrzej Wajda, jeden z najwybitniejszych twórców w historii polskiego i światowego kina, zmarł w niedzielę wieczorem. Miał 90 lat.

Posłuchaj całego wywiadu:

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj