„To moja najbardziej wyluzowana płyta”. Wojtek Mazolewski o nowym albumie w Radiu Gdańsk

– Chciałem zrobić coś co nie mieściło się w ramach ani Pink Freud ani Wojtek Mazolewski Quintet – mówił o swoim nowym albumie Wojtek Mazolewski. Muzyk był gościem Kamila Wicika w Muzycznej strefie Radia Gdańsk.

Ostatnia płyta Wojtka Mazolewskiego pt. „Chaos pełen idei” to śmiała mieszanka gatunków muzycznych oraz pokoleń. Muzyk zaprosił na nią znakomitych gości. Wśród nich są legendy polskiego rocka takie jak John Porter, Wojciech Waglewski czy Janusz Panasewicz i Jan Borysewicz z Lady Pank; artyści nieco młodsi choć o uznanych na rynku nazwiskach jak Natalia Przybysz i Ania Rusowicz oraz najmłodsze doświadczeniem pokolenie muzyków takich jak Piotr Zioła czy Justyna Święs.

– To moja najbardziej wyluzowana płyta. Chciałem zrobić coś co nie mieściło się w ramach ani Pink Freud ani Wojtek Mazolewski Quintet – mówił muzyk. – Tych dźwięków w mojej głowie było więcej i pomyślałem, że warto się z nimi podzielić. Wierzyłem, że – to co mi się wydaje, że istnieje w świecie muzyków – pewna wolność i otwartość szaleństwo i na coś nowego rzeczywiście zaistnieje, zaiskrzy i uda się to nagrać.

WOLNOŚĆ ARTYSTYCZNA GOŚCI

– We wkładce do płyty Łukasz Kamiński napisał takie oto słowa: „Mazolewski obiecał im pełną wolność artystyczną w zamian za zamknięcie czasu nagrania do dwóch godzin. W ciągu 120 minut mieli się dotrzeć, dogadać, porozumieć. Zagrali va banque”. Tak rzeczywiście było? – pytał Kamil Wicik.

– To taki skrót dziennikarski – odpowiedział Mazolewski, który w czasie nagrań dał swoim gościom dużo swobody twórczej. – W studiu mieliśmy dwie do trzech godzin, bo prawie cała sesja odbyła się w 3 dni.

ROCKOWA KREW JOHNA PORTERA

Z częścią gości Mazolewski wymieniał się uwagami studiu, choć z niektórymi współpracował jeszcze przed rozpoczęciem sesji nagraniowej. Jedyną osoba, która spontanicznie nagrała swoje partie był John Porter. – Jako jedyny zgodził się żeby napisać piosenkę w studiu. Poprosiłem tylko Johna, że jeżeli będzie pisał wcześniej tekst, to żeby miał on tytuł „Polish Girl”. John po prostu przyszedł i go zaśpiewał, nie wymyślając go wcześniej. To jest magia Johna. To człowiek, w którego żyłach płynie rockandrollowa krew.

Posłuchaj rozmowy Kamila Wicika z Wojtkiem Mazolewskim:

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj