Można rzec, że to po prostu kolejna naleśnikarnia w Trójmieście, a przecież jest już ich kilka. Jednak nazywając w ten sposób „Po naleśniku”, miejsce pozostałoby bez wyrazu. A zdecydowanie jest to lokal, obok którego nie można przejść obojętnie.
Naleśnikarnia znajduje się w galerii wnętrz City Meble na gdańskiej Zaspie i może jedzenie w kolejnej galerii handlowej nie zachęca, to wystarczy wejść, zajrzeć w menu, a wtedy na pewno zostaniemy na dłużej. Nie trzeba włączać GPS-a, żeby tam trafić. Wystarczy wysiąść na Wojska Polskiego lub na przystanku SKM Gdańsk Zaspa, a budynek od razu rzuci nam się w oczy. Są też miejsca parkingowe specjalnie dla klientów.
„SŁODKI” WYSTRÓJ
Wnętrze restauracji jest minimalistyczne, utrzymane w „słodkich” kolorach. Królują róże, błękity, kanapy zdobią wzorzyste poduszki. Miejsce jest przestronne, a stoliki porozstawiane są w takich odległościach, że raczej nikt nie będzie sobie „zaglądał do talerza”.
Fot. Radio Gdańsk/Patrycja Oryl
NALEŚNIKI PRZEDE WSZYSTKIM
W „Po naleśniku” serwowane są różne wersje dań. W karcie znajdziemy naleśniki na słodko, wytrawne z mięsem i wegetariańskie, a także zapiekane z serem. Brzmi to zwyczajnie i podobnie wygląda, ale wystarczy naleśnika spróbować, a od razu spojrzymy na niego inaczej. Wersje na słono są podawane z sałatką ze świeżych warzyw, tak samo te zapiekane z serem. Ceny wytrawnych naleśników wahają się od 15 do 20 złotych. Słodkie są nieco tańsze – od 12 do 19 złotych.
Fot. Radio Gdańsk/Patrycja Oryl
MEKSYK NA TALERZU?
Będąc tam za pierwszym razem, zamówiłam naleśnika a’la po meksykańsku – pod roztapiającym się serem był naleśnikowy placek w towarzystwie mięsa mielonego, fasoli, kukurydzy, cebuli i sosu BBQ. Miał być podany z lekko ostrym sosem pomidorowym, ale ten okazał się zupełnie niedoprawiony. Nie było to jednak zaskoczenie, bo po zamówieniu dania poinformowała mnie o tym obsługa. Mimo że naleśnik miał raczej banalne składniki, to był w nim jakiś składnik X, który sprawił, że jeszcze tam wróciłam.
SŁODKO – SŁODKIE
Nie lubię jeść słodkich dań na obiad, ale za drugim razem coś mnie podkusiło. Na moim kolejnym spotkaniu z „Po naleśniku”, zamówiłam wersję z serkiem jagodowym, bitą śmietaną, borówkami i sosem malinowym (14 zł)- las na talerzu. Całe szczęście, nie było to bardzo słodkie, dzięki temu wszystko zniknęło w okamgnieniu. Oceniam to danie jako dobre, ale bliżej mu było ku poprawnemu niż takiemu, które skradłoby moje serce.
Fot. Radio Gdańsk/Patrycja Oryl
ZUPY W NALEŚNIKARNI
Zupy czekają na nas, gdy chcemy zjeść coś lekkiego. Nie ma ich wiele, ale na pewno są ciekawe. Kto by pomyślał, żeby do kremu z pomidorów dodać cynamon? A pomyśleli właśnie twórcy karty dań. Krem z pomidorów łączy się jeszcze grillowaną papryką. Ma delikatną konsystencję i lekko ostry smak. Jest idealny. Zupy kosztują 8 zł. Poza tym możemy zjeść krem z pieczonego buraka z imbirem – nietypowe, ale za to jakie smaczne.
Fot. Radio Gdańsk/Patrycja Oryl
CO DO PICIA?
Lokal oferuje napoje dostępne praktycznie w każdej restauracji, ale wyróżnia się koktajlami i orzeźwiającą lemoniadą własnej roboty. Te smaczne napoje są idealne na ciepłe majowe dni. Za nie zapłacimy 7 zł. Dostaniemy też soki świeżo wyciskane, na przykład z pomarańczy i grejpfruta za 10 zł.
DIETA NALEŚNIKOWA
Do lokalu można zajrzeć z samego rana, żeby posilić się przed ciężkim dniem. Knajpa proponuje na śniadanie między innymi klasyczną jajecznicę, jajka sadzone czy naleśniki z szynką. Śniadania to kwestia 15 złotych.
A NA DESER…
A po naleśniku czas na deser. Lokal proponuje swoim gościom również ciasta i lody rzemieślnicze (4 zł za porcję). Jeśli chodzi o ciasta, dwa razy, gdy byłam w lokalu, widziałam w witrynie tylko sernik za 11 zł.
Miejsce jest idealne dla fanów różnych wariacji na temat naleśników, na pewno każdy znajdzie coś, co mu przypasuje, bo menu jest dość bogate. Nawet jeśli nie mamy w planach zakupów w galerii wnętrz, to chociaż wybierzmy się tam na obiad. Właśnie do „Po naleśniku”.
Patrycja Oryl