Jak tworzy się ubrania do sieciówki? Kulisy zdradza projektantka

projektantka1

Zawód projektanta może wydawać się zawodem marzeń. Bo obcowanie z ludźmi ze świata mody, bo częste wyjazdy, bo twórcza atmosfera w pracy. Ale jak przekonuje Kama, projektantka w jednej z największych polskich sieciówek, jej zajęcie to nieraz harówka. Przed nami odsłoniła kulisy świata mody. Kama projektantką została przez przypadek. Nie urodziła się w rodzinie z artystycznymi koneksjami, a ponieważ w liceum była w klasie dwujęzycznej z francuskim, to naturalną konsekwencją były studia na romanistyce. Z modą łączyło ją tylko tyle, że będąc studentką pracowała jako sprzedawczyni w jednej z sieciówek, a po godzinach prowadziła własnego bloga ze stylizacjami. Wtedy odezwał się do niej koncern LPP, którego HR-owcy dowiedzieli się, że Kama kiedyś skończyła kurs krawiectwa i projektowania w gdyńskiej szkole Kappa. Sieciówka akurat potrzebowała nowych ludzi do pracy z uwagi na ekspansję za granicą. Kama ze swoją wiedzą teoretyczną z Kappy i praktyczną z doświadczenia w sprzedaży była idealną kandydatką.

KAŻDY MA POD SOBĄ DZIAŁ

Na początku pełniła rolę asystenta projektanta, potem sama stała się samodzielnym projektantem. Teraz jest członkinią teamu damskiej mody marki Reserved (YFL) i zajmuje się tworzeniem sukienek i spódnic. Miesięcznie spod jej ręki wychodzi kilkanaście projektów. Jak wyjaśnia Kama, każdy z projektantów ma osobną sekcję, którą się zajmuje – inni wymyślają buty, inni spodnie, jeszcze inni – tak jak ona – spódnice i sukienki.

fot. Pixabay.com

To jaką kolekcję tworzy obecnie Kama zależy od tego gdzie będzie szyty dany model. Z uwagi na to że Reserved szyje zarówno w Azji, jak i Europie i Polsce, to ze względu na transport projekty ubrań szytych na starym kontynencie mogą być tworzone nieco później.

Praca Kamy nie polega jednak tylko na tworzeniu nowych modeli ubrań, ale przede wszystkim na dobrym researchu. Jako projektantka musi bardzo uważnie śledzić trendy i obserwować co dzieje się na wybiegach i ulicy. Można powiedzieć, że do jej „obowiązków” należy przeglądanie magazynów modowych, blogów, Pinteresta i przede wszystkim platform, które przewidują trendy (np. wgsn.com). 

KOLEKCJA SIĘ TWORZY

Właśnie od takiego przeglądu Kama zaczyna pracę nad nową kolekcją. Z modowej burzy mózgów powstają plansze inspiracyjne na dany sezon. Następnie inspiracje podlegają zatwierdzeniu, a później są dzielone na kolekcje (czyli tzw. intakes). Nad wszystkim nadzór sprawuje tzw. head designer i product manager, którzy dbają o spójność kolekcji. 

Później każdy projektant zajmuje się samodzielnym tworzeniem modeli. Jak wyjaśnia Kama, po przygotowaniu pierwszych szkiców na papierze, zespół ponownie się spotyka i decyduje o tym, które z projektów powstaną w rzeczywistości. – Po zatwierdzeniu zaczyna się cykl przygotowania produktu. Projekt muszę od początku do końca narysować w komputerze, wybrać tkaniny i dodatki. Jeśli planuję nadruki, zlecam ich stworzenie grafikowi – mówi nasza bohaterka.

projektantka2

fot. Pixabay.com

W całym tym procesie z projektantem współpracuje jego kupiec, czyli osoba odpowiedzialna za m.in. zamawianie materiałów, wycenę i korespondencję z podwykonawcami. Gotowy projekt konsultowany jest z technologiem odzieży. – On nadaje miarę – tłumaczy Kama. – Omawiam z nim jakie wrażenie ma sprawiać dany model. Inna będzie rozmiarówka dla modelu kobiecego, a inna dla oversize’owego – dodaje. 

GOTOWE UBRANIE

Ostatnim etapem, w którym uczestniczy projektant jest wypełnienie dokumentacji w komputerze. To tam znajdują się wszystkie informacje o danej sztuce odzieży – materiały, miary, ilość i umiejscowienie metek, kolor i rozmiar nici, wielkość detali. Taka gotowa informacja trafia do szwalni, gdzie rozpoczyna się produkcja. – Im więcej oni dostaną ode mnie detali, tym lepiej odszyty wzór dostanę.

Z jakimi tkaninami lub dzianinami (jak dowiaduję się od Kamy – to nie synonimy) lubią pracować projektanci? – Najlepiej pracuje się z tkaninami naturalnymi – odpowiada zdecydowanie moja rozmówczyni.

Jak dodaje, najtrudniejsze w pracy projektanta w sieciówce jest trafienie do szerokiego grona klientek. – Podejrzewam, że w małych markach, która mają skoncentrowaną wizję klienta, łatwiej się pracuje. Ja mam szerokie spektrum klientek, do których muszę trafić. To kobiety w różnym wieku, z różną zasobnością portfela, więc w kolekcji musi znaleźć się cały wachlarz modeli. Od prostych, po bardziej oryginalne i modowe. 

projektantka3
fot. Pixabay.com

TWÓRCZY ZASTÓJ

W sieciówce jednak na pewno nie przejdzie przesadzona ekstrawagancja. – Często od takiej oryginalności stopuję się sama. Rękę na pulsie trzymają też product manager i kupiec – wyjaśnia Kama.

Inną trudnością w pracy projektanta jest brak weny, która często nie przychodzi „na zawołanie”. – Miewam momenty zastoju. Wtedy zostawiam projekt i zajmuję się czymś innym, szukam inspiracji w mediach czy odpisuję na maile. Konsultuję się też z innymi projektantami z zespołu. To bardzo otwiera głowę. 

Głowę mogą otworzyć też liczne wyjazdy, na które często zabierani są projektanci. – Dwa razy w roku jeździmy do centrali firmy w Chinach. Na miejscu konsultujemy się z dostawcami i negocjujemy ceny. Przy okazji bardzo chętnie obserwujemy też azjatyckie ulice, bo Azjaci bardzo szybko łapią nowe trendy – opowiada Kama. Designerzy uczestniczą też w wyjazdach do europejskich stolic mody, gdzie podpatrują modę ulicy.

WŁASNA FIRMA

Choć Kama spełnia się w pracy projektanta w sieciówce, postanowiła założyć własną firmę. O dziwo, postanowiła odejść od ubrań na rzecz tworzenia dodatków do domu. – Od trzech lat pracuję w branży, od dwóch studiuję projektowanie ubioru w Warszawie. Po ośmiu godzinach na etacie gdzie robię ciuchy, wracam do domu i znów robię ciuchy jako projekty do szkoły. Przy takim trybie życia chciałam się zająć czymś innym niż ubrania, a dużą przyjemność sprawia mi ozdabianie mieszkania – mówi.

Dlatego w ofercie jej marki Zoria są pościele oraz artykuły dla dzieci. – Moja firma wyniknęła z potrzeby. Szukałam dla siebie akcesoriów do domu i żadna z sieciówek ani polskich marek nie miała oferty, która by mnie zainteresowała – dodaje. 

Na razie sklep Kamy można obserwować na Instagramie >>>TUTAJ, sprzedaż internetowa ruszyła >>>TUTAJ.

Dominika Raszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj