Narodziny nowego utworu kompozytora Piotra Mossa wybrzmiały brawurowo w piątkowy wieczór w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej na gdańskiej Ołowiance. – Porozumiewaliśmy się z dyrygentem bez słów. To był przepiękny wieczór – mówił kompozytor.
– Muzycy gdańskiej orkiestry i publiczność entuzjastycznie przyjęła moje dzieło – podkreślał wyraźnie wzruszony Piotr Moss:
Światowe prawykonanie kompozycji według Memlinga – koncertu na flet, organy i orkiestrę Piotra Mossa zgromadziło na gdańskiej Ołowiance nadkomplet publiczności. Inspiracją dla powstania kompozycji był tryptyk Sąd Ostateczny niderlandzkiego malarza Hansa Memlinga. Utwór powstał na zamówienie Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Napisany został z myślą o Łukaszu Długoszu i Romanie Peruckim.
Orkiestrą dyrygował Georg Tchitchinadze. Tryptyk Memlinga został wyświetlony na wielkim ekranie zawieszonym nad orkiestrą. Podczas wykonywania dzieła zmieniające się poszczególne sekwencje tworzyły niezapomnianą atmosferę.
– Grzesznicy strącani do piekła czy zbawieni – oni wszyscy zostali przez kompozytora ożywieni – komentowali po koncercie przejęci uczniowie gdańskiej szkoły muzycznej.
NOWE ZNACZENIA
– Sąd Ostateczny na co dzień oglądać możemy w Muzeum Narodowym – mówiła naszej reporterce młoda mieszkanka Gdańska. – Ale dopiero dziś słuchając tej muzyki odkryłam wiele znaczeń, których do tej pory nie widziałam. Orkiestra zagrała ten utwór z wielką starannością. Dyrygent także okazał się wymarzony dla tego kompozytora. – Daj Boże, żebyśmy zawsze uczestniczyli w tego typu prawykonaniach. Muzyka była bardzo oryginalna i zgrana z prezentowanymi obrazami tryptyku – dodawali melomani.
Wielu po raz pierwszy w filharmonii na Ołowiance zobaczyło dzieło Memlinga zaprezentowane w tak niebanalny sposób. Obraz zamówiony w końcu XV wieku u jednego z najbardziej cenionych artystów swoich czasów zamieszkującego w Belgii Hansa Memlinga miał ozdobić ołtarz w jednym z kościołów Florencji. Złupiony podczas bitwy morskiej trafił do Bazyliki Mariackiej. Teraz oglądać go można w Muzeum Narodowym w Gdańsku.
Anna Rębas/pb