Katie Melua w Radiu Gdańsk. „Jeśli nic nie zmienisz, to nie zrozumiesz, czym jest niebo”

Na trasie koncertowej Love & Money Tour, promującej nowy album, Katie Melua raczej stroni od wywiadów. Skupia się na występach i swoim małym dziecku, które zabrała ze sobą w drogę. Młoda mama zrobiła przerwę w trakcie próby dźwięku przed gdyńskim koncertem na nakarmienie swojego malucha oraz na rozmowę z Radiem Gdańsk.

 

W trakcie polskiej odnogi trasy koncertowej Katie Melua udzieliła jedynie dwóch wywiadów. Nasza radiowa ekipa musiała chwilę poczekać na gwiazdę, ale było warto. Artystka okazała się przesympatyczną rozmówczynią.

Piotr Bonar porozmawiał z nią o nowej płycie, uczuciach towarzyszących jej powstaniu, bajkowym świecie pierwszych albumów oraz o… jedzeniu.

– Twoje pierwsze albumy są dla mnie bardzo bajkowe, zabierają słuchaczy do nierzeczywistego świata. Twój nowy album Love and Money ma w sobie tę melancholię ale jest bardzo dojrzały. Jak ostatnie kilka lat wpłynęło na to, co słyszymy na płycie?

– Wszystko czego doświadczyłam w ostatnich latach oczywiście wywarło wpływ na nowy album. Nie da się od tego uciec. Często myślę o tym jak powstaje muzyka, co ma wpływ na tematy piosenek, co jest inspiracją. Proces tworzenia szczególnie w przypadku nagrywania płyty może być bardzo intensywny to znaczy sprawia przyjemność, w jakimś sensie też uzależnia. Uwielbiam te emocje. Jednak to jest moja 9 płyta. Ważne było dla mnie, aby znaleźć inspiracje i dać jej świeżość. Jedną z rzeczy, które chciałam obalić tworząc materiał na ten album było przekonanie, że dobre utwory muszą być zainspirowane dramatami i nieszczęściami. Wtedy właśnie w moim życiu była obecna miłość, zakochałam się. Starałam się zmienić pesymistyczne podeście do długich związków i ogólnie prowadzić bardziej szczęśliwe życie niż przez wiele poprzednich lat. Chciałam zobaczyć czy piosenki mogą oddać te uczucia, czy mogę uchwycić w nich te bardzo szczęśliwe wspomnienia.

– I udało się.

– Tak mi się wydaje. Ale zdecydowanie jestem osobą, która trochę za dużo myśli i poddaję w wątpliwość różne rzeczy. Dlatego ten mój pewnego rodzaju mur nie zniknął bardzo szybko. Przeżyłam rozwód w 2019 i byłam sceptycznie nastawiona do monogamii i długich związków. I pomyślałam- może to po prostu nie jest dla mnie, może będę kobietą pracującą do końca moich dni. I wtedy kogoś poznałam. Między nami było dobrze, coraz lepiej i tak, stopniowo moje zdanie na temat związków się zmieniło. First date to piosenka, która mówi o tym, że nie możesz dać się ponieść na pierwszej randce, że nie chciałam się zakochać już na pierwszej randce.

– Ale to się zdarza.

– Tak, faktycznie to się zdarza. I ta piosenka w jakimś sensie pokazuje ten stan.

– Które piosenki z najnowszego albumu są dla Ciebie najważniejsze i dlaczego?

– Wszystkie są ważne, album składa się z 10 utworów. Jest też wersja z kilkoma dodatkowymi piosenkami. Ale 10 utworów to wcale nie tak dużo, jeśli wyobrazisz sobie ile zostało napisanych w ciągu 2 lat. Do Love and Money wybrałam te najważniejsze. Utworem otwierającym album jest ‘The Golden Record”. To piosenka o przyjęciu, wszyscy siedzą przy stole i rozmawiają o dzieciach, co nowego u nich słychać. Zdarzyło mi się być na takiej imprezie kilka lat temu i byłam jedyną osobą, u której nic się nie zmieniło. Oczywiście pytano mnie o to jak to jest nagrywać płyty i być częścią przemysłu muzycznego. I z jednej strony to jest ekscytujące i niesamowite, ale w środku czułam, że znowu opowiadam tę samą historię, od kiedy skończyłam powiedzmy 23 lata. Moi znajomi i przyjaciele mają rodziny, ich dzieci są nastolatkami , pojawiają się pierwsze miłości. Dotarło do mnie, że czegoś brakuje w moim domu. W tym pierwszym utworze słychać silna potrzeba zmian w moim życiu. A ostatni utwór- przejdę od pierwszego od razu do ostatniego by opowiedzieć co usłyszymy na początku i końcu płyty- nosi tytuł Love and Money, to piosenka tytułowa, która mówi o wdzięczności dla rodziny, w której dane mi było się urodzić. Urodziłam się w Gruzji, moja rodzina przeniosła się na zachód w powodów ekonomicznych

– Sytuacja w Gruzji była wtedy bardzo trudna.

-Tak, było ciężko, po upadku Związku Radzieckiego żyło się tam wciąż w jego cieniu.

– Czyli te pierwsze, bajkowe albumy były jakby ucieczką w sferę marzeń?

– Tak, na pewno, naprawdę czuję, że duża część mojego życia jest jak z bajki i to dlatego z powodu przeprowadzki do Wielkiej Brytanii. Doświadczyłam sytuacji, gdy nie było ciepłej wody lub prądu i przeniosłam się do miejsca gdzie to wszystko było. Oczywiście to są po prostu podstawowe rzeczy, ale gdy takie problemy spotykają Cię gdy masz 6,7 czy 8 lat robią na Tobie ogromne wrażenie.

– Czyli możemy powiedzieć, że Wielka Brytania sprawiła, że jesteś tym kim jesteś. Zawsze było jak we śnie, w bajce?

– Oczywiście, że nie. Początki były bajkowe, ale z czasem widzisz jak dużo pracy to wszystko kosztuje, by zbudować życie od nowa w zupełnie nowym miejscu. Moja mama nie znała ani słowa po angielsku. Ja zresztą też nie , ale miałam 8 lat i łatwiej mi było się nauczyć. Więc było ciężko. Jednak mam wrażenie, że optymizm dać Ci bardzo dużo.

– Pracowałaś bardzo dużo, robiłaś wiele rzeczy, ale w którymś momencie swojej kariery musiałaś zrobić sobie małą przerwę. Kiedy wróciłaś, kontynuowałaś w tym samym duchu co poprzednio czy postanowiłaś zacząć od nowa albumem Secret Symphony?

– Tak, po przerwie spowodowanej kłopotami ze zdrowiem psychicznym w 2010, musiałam coś zmienić. Na szczęście opiekował się mną wspaniały lekarz dr Mike McPhilips. Dzięki jego pomocy oraz wsparciu jakie otrzymałam od mojej rodziny i przyjaciół udało mi się wrócić do pełni zdrowia. Zrozumiałam, że coś musi się zmienić w moim podejściu do pracy. Chodziło o to jak traktowałam pracę, musiałam pozbyć się perfekcjonizm, właściwie nie chodzi nawet o perfekcjonizm ale o pewien rodzaj desperacji w tworzeniu genialnych utworów. Otóż nie muszą być perfekcyjne, niedoskonałość może prowadzić do wspaniałych dzieł. Zatem tak, wiele musiało się zmienić. Przez następną dekadę ja i zespół z którym staraliśmy się podchodzić do pracy rozsądnie to znaczy nie dawać 12 wywiadów dziennie i jeszcze grać koncertów, nie pracować w szalonym tempie, znajdować czas na odpoczynek.

– Wspomniałem o Secret Symphony bo podczas słuchania Love and Money miałem podobne odczucia. Nowe życie na okładce to także nowe życie w środku, na płycie. Prosta muzyka w której spokój miesza się z melancholią. Czy udało Ci się odnaleźć spokój czy po prostu dojrzałaś?

– Zdecydowanie odnalazłam spokój, ale trzeba najpierw spróbować, przetestować pewne obszary, aby to poczuć. Jeśli żyjesz cały czas tak samo, nic się nie zmienia, już tego nie widzisz, nie odczujesz. Rozumiesz co mam na myśli? Musisz popatrzeć trochę z boku by zrozumieć czym jest spokój, którego szukasz, gdzie jest Twoje niebo.

– Kim tak naprawdę jestem…

– Właśnie tak, na tym polega piękno pisania piosenek i nagrywania albumów, bo możesz tak naprawdę zagłębić się w swoje życie. Ważnym tematem na tej płycie było także pogodzenie emocjonalne mojego życia osobistego z pracą. W przeszłości mocno je rozdzielałam – życie osobiste nie było częścią życia zawodowego i vice versa. Takie podejście doprowadziło do przepaści więc przez ostatnich kilka lat zdecydowałam: dobra, pozbądźmy się tego podziału i niech te dwie części moich doświadczeń staną się jedną. Na przykład w życiu osobistym mój partner i mój syn są moją muzą, patrzę na nich szukając bardzo głęboko tematów do moich piosenek. Ktoś może powiedzieć piosenki i rozrywka nie są tak ważne jak życie ludzkie i oczywiście ma rację, ale jeśli przyjrzymy się co kształtuje życie artysty, co sprawia, że stara się stworzyć wartościowe utwory, zrozumiemy, że artysta musi być obserwatorem, przyglądać się z bardzo bliska.

– Praca nad tym albumem była rodzajem oczyszczenia?

– O tak, jak najbardziej. Zawsze też może mieć takie znaczenie, ale akurat tutaj zależało mi, żeby było inaczej- nie tak, że zamykasz drzwi do życia osobistego, zapominasz i zanurzasz się głęboko w tworzeniu, w wyobraźni. Tutaj wszystko wyglądało wręcz odwrotnie- pozwólcie mi otworzyć drzwi do życia osobistego i niech ta sfera wpływa na to, co tworzę.

– Zostańmy przy wątku tworzenia. Real Works Studios- jak wpłynęło na ostateczny wersję albumu? To piękne miejsce na końcu świata. Prawdopodobnie duch Petera Gabriela, założyciela tego studia, jest tam wciąż obecny. Jaki wpływ na kształt tej płyty mogło mieć?

– To jest niezwykłe miejsce, nagrywaliśmy w czasie fali upałów na południu Anglii, na wsi. Studio ma taki pokój nagrań z oknami od podłogi do sufitu, łatwo zajrzeć do środka by zobaczyć jak to wygląda. Polecam każdemu by obejrzeć to w sieci. Od razu pod oknami jest sztuczny staw, który łączy się z rzeką. Jeden z utworów na płycie nosi tytuł Lie in the Heat, mówi o relaksującym dniu nad rzeką. Nie mam na myśli oczywiście, że nagrywaliśmy tę piosenkę w ten konkretny dzień, ale była to jedna z piosenek, które nagrywaliśmy. W czasie upałów, nad rzekę blisko studia przychodzili nastolatkowie, którzy cały czas skakali do rzeki, przez powiedzmy 4 godziny, wychodzili z wody i znowu wskakiwali, wychodzili i wskakiwali. Niesamowite było to połączenie rzeczywistości z tym, co nagrywaliśmy.

– Jak we śnie.

– Rzeczywiście.

– A tak na co dzień, co jest dla Ciebie inspiracją, co Cię ekscytuje, kto sprawie, że świat się zmienia dla Ciebie, tylko dla Ciebie?

– Moją największą muzą na tym albumie było mój partner i tata mojego syna-Oli. Poznałam go kilka lat temu, w czasie pandemii Covid 19. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, naturalna kolej rzeczy gdy czujesz, że wszystko jest jak być powinno. Na płycie jest kilka piosenek mówiących o tym jak się zakochuję oraz opisujących nasze wspólne życie.

– Chyba lubisz gotować, zgadza się? Czy masz ulubione danie? Co najbardziej chciałabyś ugotować?A możesz chciałabyś polecić jakieś danie z kuchni gruzińskiej?

– Umiem już przygotować chaczapuri, przepyszny serowy chleb, który jest bardzo popularny na świecie. Nie potrafię jeszcze zrobić adżaruli, to ten jakby otwarty w środku, w kształcie łódki ze stopionym serem. Ale najbardziej jestem dumna- że gdy mam jakiś przepis już nie traktuję go jak Biblii, tak było kiedyś- musiałam robić wszystko dokładnie tak jak w przepisie. Teraz gotuję bardziej na luzie, nie mam problemu ze zmianą składników np gdy przygotowuję danie z okoniem morskim wiem, że prawdopodobnie mogę go zastąpić inna białą rybą, wiem czym mogę zastępować niektóre zioła. Być może jest to oczywiste dla większości ludzi, dla mnie było to trochę jak objawienie.

– Chwytajmy takie wspaniałe momenty, nie tylko w kuchni oczywiście… Dziękuję za spotkanie.

– Dziękuję, że zaproszenie.

POSŁUCHAJ CAŁEGO WYWIADU:

Piotr Bonar/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj