Poniżej prezentujemy przemówienie żony prezydenta Magdaleny Adamowicz, które usłyszeliśmy pod koniec mszy świętej.
Dziękuję za tę doniosłą uroczystość Kościołowi Gdańskiemu na czele z arcybiskupem, dziękuję przedstawicielom innych religii i wyznań. Wiem, że Paweł życzyłby sobie tego. Dziękuję całemu zespołowi urzędu miejskiego i najbliższym współpracownikom Pawła, na czele z Aleksandrą Dulkiewicz. Dziękuję wszystkim innym służbom, które przysłużyły się do tak doniosłego charakteru uroczystości. Dziękuję z całego serca lekarzom. Wiem, że zrobiliście wszystko, co w waszej mocy, żeby uratować Pawła. Dziękuję wszystkim zebranym.
(Magdalena Adamowicz zacytowała też ostatnie słowa Pawła Adamowicza. „Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie”). – To były twoje ostatnia słowa Pawle. Po nich odszedłeś ze światełkiem do nieba. Nie chcę jednak, by dziś na twoim pogrzebie panował przede wszystkim smutek, byśmy pogrążyli się w rozpaczy. To prawda, jest nam bardzo ciężko, ale własnie dziś chcę podziękować Bogu, że wiele lat temu skrzyżował nasze drogi. Że dzięki niemu poznałam człowieka, który zmienił moje życie, że dzięki temu poznałam cudownego ojca naszych córek.
Mamy mnóstwo cudownych wspomnień. W maju miała być 20 rocznica naszego ślubu. Od początku związku wiedziałam, że twoją miłością będę musiała dzielić się Gdańskiem. Dzieliłam się, ale nie byłam zazdrosna. Wiedziałam, że Gdańsk kocha i potrzebuje ciebie. Teraz zostałyśmy same. Same, ale nie samotne. Są z nami tysiące gdańszczan i gdańszczanek, są z nami Polacy z innych miast, są z nami kochani ludzie.
Dziękuję za płynące zewsząd myśli, za oddaną przez was krew, za spływające po policzkach łzy, za czuwanie przed szpitalem, za serce ze zniczy i piękne pożegnanie. Jeśli to prawda, że pamięć jest nieśmiertelnością, to w nas Paweł będzie zawsze. Wierzę, że myśli, idee i twórczość nie umrą razem z tobą. Że twoje przyjaciele zadbają o kontynuację twojego dzieła i że zostaniesz oczyszczony ze wszystkich pomówień.
Wierzę, ze twoje dobro rozleje się dalej, na inne miasta, na cały świat. Że podziały zaczną się zacierać, że skończy się fala nienawiści. Kochani, wasze myśli, dają nam siłę, ale ta siła jest nam teraz bardzo potrzebna, bo nadchodzi trudny czas, by się pozbierać, na nowo uporządkować opustoszały świat, oswoić osierocone miejsce przy stole, biurko, przy którym ręcznie pisałeś swoją książkę i wszystkie myśli, pusty fotel.
Pawle, wiem, że to będzie dla nas bardzo trudne. Bo jak odnaleźć się w świecie, w którym nie można się przytulić do twojego dużego ramiona, poczuć ciepła twoich dłoni, usłyszeć twego głosu. Musimy nauczyć się żyć bez ciebie, powoli, krok po kroku, dzień po dniu.
Pawle, czasami powtarzałeś, że potrzeba ci chwili wyciszenia, spokoju. Rozumiałam to, ale nie rozumiem, dlaczego ta chwila ma trwać wieczność. Wiem, że spotkamy się kiedyś znowu, tym razem już na zawsze.
Cisza.
Dzisiaj potrzebna jest nam cisza. Ale cisza nie może oznaczać milczenia, bo milczenie jest bliskie obojętności. Paweł nigdy nie był obojętny, nigdy nie był oportunistą. Musimy dziś wszyscy zrobić rachunek sumienia. Co robiliśmy, gdy obok nas działo się zło, niesprawiedliwość, niegodziwość, gdy padały złe słowa? Pawła, naszą rodzinę, dotknęło wiele niegodziwości i złych słów. To nas bolało, ale Paweł brał to na swoje barki. Niech już nigdy nie powtórzy się tragedia, która spotkała Pawła, całą naszą rodzinę i okryła Gdańsk żałobą.
W ciszy przygotowywał słowa, które budowały dobro.
Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment