Lechia w fatalnym stylu odpada z Pucharu Polski

Na 1/8 finału zakończyła przygodę z Pucharem Polski Lechia Gdańsk. Podopieczni Thomasa von Hessena pod kiepskim spotkaniu przegrali w meczu wyjazdowym z Legią Warszawa 1:4. Oba zespoły, pucharowe starcie rozpoczęły bardzo ostrożnie. Zarówno Lechia Gdańsk jak i Legia Warszawa nie forsowały tempa i cierpliwie szukały okazji do otwarcia wyniku. Biało-zieloni na spotkanie z wicemistrzem Polski wyszli bardzo zmotywowani. Widać było, że Lechia jest nastawiona na pressing. To wyraźnie zaskoczyło warszawiaków, którzy przez dłuższy fragment pierwszej połowy nie mogli przebić się przez dobrze ustawionych gdańszczan. 

Spotkanie z trybun stadionu przy Łazienkowskiej oglądała grupa blisko 400 kibiców z Gdańska, którzy jednak nie potrafili przekrzyczeć wypełnionych po brzegi trybun warszawskiego stadionu. Ten wybuchł radością w 24. minucie za sprawą trafienia Prijovića. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bramkarz Lechii Marko Marić, popełnił katastrofalny błąd. Wyszedł do piłki, którą starał się piąstkować, lecz w tym przeszkodził mu Rafał Janicki. Nieszczęśliwe odbita piłka poleciała dokładnie na głowę Prijovića, który w towarzystwie dwóch obrońców Lechii skierował piłkę do pustej bramki dając Legii prowadzenie. Kolejny raz Lechia dała pokaz jak nie należy grać w defensywie. Jak nie należy grać w ofensywie pod koniec pierwszej połowy pokazał Bruno Nazario. Najpierw na lewej stronie z piłką „zabrał” się Makuszewski, który zszedł do środka i mocnym strzałem zaskoczył Kuciaka. Bramkarz stołecznej drużyny odbił piłkę przed siebie, do której dopadł Nazario. Niestety brazylijski pomocnik chybił strzelając 10 metrów nad bramką Legii.

Mecz w pierwszej jedenastce rozpoczął Milos Krasić. Były zawodnik CSKA Moskwa i Juventusu Turyn nie błyszczał. Widać, że brakuje mu jeszcze ogrania, a przede wszystkim zgrania z kolegami z drużyny. Pierwszej połowy do udanych nie może zaliczyć Sławomir Peszko. Reprezentant Polski zagrał fatalnie, notując w ostatniej minucie pierwszej połowy żółta kartkę za brutalny faul na zawodniku Legii. Po przerwie popularnego „Peszkina” zastąpił Michał Mak.

W drugiej odsłonie spotkania, większość walki oglądaliśmy w środku pola. W 54. minucie pokaz bezsilności po raz kolejny zaprezentował Bruno Nazario. Brazylijczyk po dobrym podaniu ze środka pola wyszedł sam na sam z Dusanem Kuciakiem. Nazario jednak zawahał się i trafił prosto w warszawskiego bramkarza. Pomocnik Lechii o tym spotkaniu będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. 

W 62. minucie potwierdziła się stara piłkarska zasada. Niewykorzystane sytuację się mszczą. Kolejny fatalny błąd bramkarza Lechii i po raz kolejny bierna postawa defensywy. Doskonale z rzutu wolnego dośrodkował Tomasz Brzyski. Marić źle obliczył lot piłki, lecz w ostatnim momencie zdołał sparować strzał na poprzeczkę. Niestety piłka powędrowała pod nogi Nikolića, a ten bezbłędnie dobił piłkę tuż pod łokciem gdańskiego bramkarza i Legia prowadziła już 2:0. 

Strzelec drugiej bramki dla wicemistrzów Polski w 70. minucie mógł podwyższyć prowadzenie „Wojskowych” na 3:0. Tutaj jednak dobrze spisał się Marić, który strzał z 13 metra sparował na rzut rożny. 5. minut później Legia dopięła swego. Brzyski dośrodkował z rzutu rożnego, a praktycznie niepilnowany Igor Lewczuk skierował piłkę do bramki tuż nad interweniującym Marićem. Lechia jednak nie miała zamiaru się poddawać. Niecałą minutę później jedną z nielicznych akcji prawą stroną przeprowadził Grzegorz Wojtkowiak. Obrońca biało-zielonych dograł futbolówkę do wchodzącego w pole karne Michała Maka, a ten fantastycznym strzałem pokonał bezradnego Kuciaka. 

Lechia jednak nie potrafiła pójść za ciosem. Za to Legia opanowała sytuację w środku pola i czekała na błąd w defensywie biało-zielonych. Długo czekać nie musieli. W 85. minucie Janicki udowodnił, że forma z poprzedniego sezonu to tylko wspomnienie. Młody obrońca stracił piłkę w środku pola, którą błyskawicznie przejął Kucharczyk. Pomocnik Legii pomknął tuż przed pole karne i dograł piłkę do wchodzącego Prijovića, który podwyższył prowadzenie na 4:1 strzelając swoją drugą bramkę w meczu. Do końca spotkania już nic się nie zmieniło. Lechia odpadła z rozgrywek o Puchar Polski w fatalnym stylu. 

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj