Lechia bez litości dla rywali. Biało-zieloni gromią na początek rundy wiosennej

Od pogromu rozpoczęli zmagania w rundzie wiosennej piłkarze Lechii Gdańsk. Podopieczni Piotra Nowaka rozbili na własnym stadionie outsidera piłkarskiej ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0. W pierwszej połowie oba zespoły nie błyszczały. Lechii brakowało dynamizmu i szybkości w przeprowadzanych akcjach. Podbeskidzie miało problem ze stworzeniem jakiejkolwiek składnej akcji pod bramką Marko Maricia. Lechia dominowała na boisku mając na swoim koncie 83 procent posiadania piłki. Najbliższy otwarcia wyniku był w 22. minucie Sławomir Peszko. Reprezentant Polski oddał strzał, który jeszcze odbił się od jednego z defensorów Podbeskidzia, ale na posterunku był Wojciech Kaczmarek.

O końcówce pierwszej połowy podopieczni Roberta Podolińskiego będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Najpierw w 42. minucie boisko musiał opuścić Kato. Japończyk sfaulował Lukasa Haraslina, a że już miał na koncie jedną żółtą kartkę sędzia odesłał pomocnika do szatni. Trzy minuty później piłkarze z Bielska-Białej musieli sobie już radzić w dziewięciu. Tym razem za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Sokołowski.

W drugiej części spotkania, Lechia zdominowała przyjezdnych. Festiwal strzelecki rozpoczął w 48. minucie meczu Sebastian Mila, który pewnie egzekwował rzut karny. To pierwsza bramka reprezentanta Polski na stadionie w Gdańsku.

Sześć minut później było już 2:0. Zamieszanie w polu karnym wykorzystał Mario Maloca. Nominalny środkowy obrońca znalazł się na jedenastym metrze i niepilnowany pokonał bezradnego Kaczmarka. Cztery minuty później Kuświk podwyższył prowadzenie biało-zielonych. Gdański napastnik dostał piłkę na szesnastym metrze i trafił prosto w okienko bramki Podbeskidzia. Pierwszą bramkę dla Lechii zaliczył także Milos Krasić, który dostał dokładne podanie od Flavio Pajszą i pokonał bezradnego bramkarza z Bielska-Białej. Dzieła zniszczenia dokonał Sławomir Peszko, który w 89. minucie meczu ustalił wynik spotkania.

Sebastian Mila podkreślał po meczu, że Lechia pięć bramek to najniższy wymiar kary dla Podbeskidzia. – Chcieliśmy strzelić jeszcze więcej. Po naszym zachowaniu było widać, że jesteśmy rządni kolejnych trafień. Nie spodziewaliśmy się tak wysokiej wygranej. W drugiej połowie zagraliśmy bardzo mądrze. Po dwóch czerwonych kartkach dla gości wiedzieliśmy, że będziemy dominować, ale nie wiedzieliśmy, że aż tak bardzo. Mieliśmy dobry pomysł jak rozciągnąć obronę zawodników z Bielska-Białej. Jesteśmy zadowoleni, ale nie popadamy w huraoptymizm. Teraz czeka nas kolejne spotkanie z Koroną Kielce, powiedział kapitan biało-zielonych.

W o wiele gorszych humorach opuszczali stadion w Gdańsku piłkarze Podbeskidzia, którzy odmówili komentarza. Trener Podbeskidzia – Robert Podoliński – powiedział jedynie, że za porażkę odpowiadają sędziowie. – W pierwszej połowie był faulowany Damian Chmiel, ale sędziowie nie zareagowali. My zajmujemy się grą w piłkę. Nie mamy pretensji do otoczenia, ale niektórzy za swoją prace dostają pieniądze i powinni za swoją pracę ponosić odpowiedzialność.

Lechia dzięki sobotniemu zwycięstwu awansowała na 8. miejsce w tabeli. Podbeskidzie Bielsko-Biała z dorobkiem 21 punktów zamyka tabelę piłkarskiej ekstraklasy.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj