Lotos Trefl Gdańsk w głębokim kryzysie. Porażka w Radomiu i nikłe szanse na finał Plus Ligi

Czwartą porażkę z rzędu zanotowali w piątek siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk. Wicemistrzowie Polski przegrali w arcyważnym spotkaniu z Cerradem Czarni Radom 0:3 (16:25, 25:27, 25:23, 22:25). Dla gdańszczan mecz z Cerradem był szansą na przełamanie fatalnej passy i zachowanie szans na utrzymanie dystansu do uciekającej czołówki Plus Ligi. Podopieczni Andrea Anastasiego musieli sobie radzić bez chorego Mateusza Miki, który dopiero dochodzi do pełni zdrowia. Wcześniej Lotos Trefl nie imponował formą i niestety podczas meczu w Radomiu nie było inaczej. 

O pierwszej partii piątkowego pojedynku siatkarze z Gdańska będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. To był jeden z najgorszych setów gdańszczan w tym sezonie. Praktycznie nie funkcjonowało przyjęcie, a Falaschi był zmuszony do rozgrywania piłki z wręcz niewiarygodnych pozycji. Kiepsko było także w ataku, a radomianie nie grający wielkiej siatkówki po prostu wykorzystywali nieporadność gdańskich siatkarzy. Na pierwszej przerwie technicznej gospodarze prowadzili 8:4, ale po niej było już tylko gorzej. W pewnym momencie radomianie zdołali zbudować 10 punktów przewagi, której nie oddali do końca pierwszego seta i wygrali 25:16.

Drugi set, to przebłysk dobrej gry gdańszczan. Drużyna prowadzona przez Anastasiego poprawiła przyjęcie i na drugą przerwę techniczną schodziła z prowadzeniem 16:14. Gdańszczanie kontrolowali przebieg seta, aż do stanu 22:19. Skuteczny atak Bołądzia, kontra Szalpuka i punkt zdobyty bezpośrednio z zagrywki przez Żalińskiego sprawił, że gospodarze doprowadzili do remisu. Wicemistrzowie Polski już nie zdołali się podnieść. Skuteczny atak Bołądzia zakończył partię i radomianie prowadzili 2:0.

Trzecia partia to wymiana punkt za punkt praktycznie do samego końca. Przy stanie 18:18 i błędzie w ataku radomian, Lotos zdołał zbudować kilku punktową przewagę. W odróżnieniu do drugiego seta, gdańszczanie jej nie roztrwonili i triumfowali 25:22. 

Czwarta odsłona meczu podobnie jak pierwsza zaczęła się dla gdańszczan fatalnie. Radomianie zdobywali punkty jak na zawołanie i już na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:1. Zrywy gdańszczan nic nie dały i Cerrad Czarni triumfowali 25:22 i w całym meczu 3:1. Dla gdańszczan, porażka oznacza minimalne szanse na awans do finału Plus Ligi zwłaszcza, że podopieczni Andrea Anastasiego pożegnali się na ten czas ze strefą medalową.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj