Te nerwy, te emocje. Przeżyjmy jeszcze raz fantastyczne mistrzostwa Polaków

Meczem z Portugalią zakończyli udział w mistrzostwach Europy piłkarze reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni przegrali w karnych 3:5 i pożegnali się z francuskim turniejem. Wnioski? Nie mamy się czego wstydzić. Mamy najmocniejszą reprezentację od lat. Z nadzieją i optymizmem patrzymy na eliminacje do mistrzostw świata w Rosji.
Już w trakcie kwalifikacji obserwowaliśmy jak tworzy się coś wyjątkowego. Adam Nawałka – główny architekt reprezentacji – nie bał się odważnych decyzji. Obecność w kadrze m.in. Krzysztofa Mączyńskiego czy Michała Pazdana była strzałem w dziesiątkę. Zmiana ustawienia też wyszła na dobre. Graliśmy świetnie z kontrataku, a uzupełniające się linie defensywy i pomocy tworzyły na boisku jedność.

Nie ominęły nas problemy. Tuż przed Euro ze składu wypadł Maciej Rybus, podstawowy lewy obrońca reprezentacji, a kontuzji w meczu z Litwą nabawił się Kamil Grosicki. Adam Nawałka wiedział jednak, że na ławce siedzi ktoś taki jak Artur Jędrzejczyk, do gry rwie się młodziutki Bartosz Kapustka. Przed pierwszym meczem na Euro z Irlandią Północną drżeliśmy o postawę Michała Pazdana. O siłę ofensywną mogliśmy być spokojni. Duet Lewandowski – Milik miał zapewnić nam jakość w ataku.

NAJMNIEJSZY WYMIAR KARY Z IRLANDIĄ

Polacy spotkanie z Wyspiarzami rozpoczęli bez skrupułów. Na boisku widzieliśmy jedność i pomysł jak pokonać twardo broniących Irlandczyków z Północy. Nasi rywale nie istnieli, a w ataku szalał Bartosz Kapustka. Swoje okazje zmarnował Arkadiusz Milik, ale gdy w drugiej połowie dostał piłkę od Jakuba Błaszczykowskiego i pokonał bramkarza rywali, cała piłkarska Polska wybuchła z radości. Nie ustrzegliśmy się błędów w defensywie. Za błąd oberwało się m.in. Michałowi Pazdanowi, który jednak zamknął usta krytykom w starciu z mistrzami świata – Niemcami.

PAZDANAVARO, PAZDANATOR I ŻELAZNA DEFENSYWA

Od meczu z Niemcami zależało bardzo wiele. Przegrana spowodowałaby nerwowe chwile w spotkaniu przeciwko Ukrainie. Mistrzowie świata zaczęli z polotem. Przez pierwsze 20 minut Biało-Czerwoni nie istnieli. Jednak w obronie mieliśmy człowieka, który stał się bohaterem całej Polski i… internetu. Michał Pazdan raz za razem powstrzymywał ultra ofensywnie grających Niemców. Pewne spotkanie w bramce Polaków rozegrał Łukasz Fabiański. Nie błyszczeliśmy w ofensywie, ale trzeba przyznać, że patrząc obiektywnie na całe spotkanie, to my byliśmy bliżsi objęcia prowadzenia. Ostatecznie bezbramkowo zremisowaliśmy, ale wszyscy traktowali to jak zwycięski remis.

PAN BŁASZCZYKOWSKI

Ukraina niespodziewanie przegrała z Irlandią Północną i pojedynek z Polakami był dla naszych wschodnich sąsiadów jedynie meczem o honor. Zaczęli z polotem. Zdominowała Polaków, a na skrzydłach szalał Konoplanka. W tym meczu Nawałka zdecydował zagrać zmiennikami. Dał odpocząć m.in. Mączyńskiemu. Mecz na prawej obronie zaczął Thiago Cionek, a w środku pola zagrał Piotr Zieliński. To nie było dobre 45 minut. Zieliński nie udźwignął trudów spotkania. Lewandowski nie błyszczał w ataku. Na drugą połowę Nawałka wpuścił na boisko Błaszczykowskiego, który odwrócił losy spotkania. Strzelił bramkę i tchnął w naszą drużynę nową energię. Wygraliśmy. Awansowaliśmy do 1/8 finału mistrzostw! Już wtedy Polscy piłkarze napisali nową historię.

KARNE JAK NA TRENINGU

O ćwierćfinał graliśmy ze Szwajcarią. Tradycyjnie, Polacy zaczęli z wielkim zaangażowaniem i ambicją. Mogliśmy prowadzić już w pierwszych minutach. Do pustej bramki nie trafił jednak Arkadiusz Milik. To co nie udało się napastnikowi Ajaksu Amsterdam chwilę później uczynił Błaszczykowski. Gracz Borussii Dortmund wykończył fantastyczną akcję Kamila Grosickiego. Po bramce Polacy cofnęli się defensywy. Niepotrzebnie. Szwajcaria zwietrzyła szansę. Druga połowa to ich całkowita dominacja. W końcu się udało. Shaqiri na kilka minut przed końcem spotkania strzelił bramkę życia. Wiedzieliśmy, że czeka nas dogrywka. 30 minut dodatkowego czasu nie przyniosło rozstrzygnięcia. O wszystkim miały zadecydować karne. Byliśmy bezbłędni. Szwajcarzy nie podołali zadaniu. Pomylił się Xhaka i polscy piłkarze dopisali do tej pięknej historii kilka kolejnych zdań.

RL9 VS CR7

O półfinał graliśmy z Portugalią. Polska oszalała na punkcie piłki. Serwisy informacyjne największych telewizji i rozgłośni radiowych spotkaniu Polaków poświęcały godziny. Wiedzieliśmy, że tę reprezentację stać na pokonanie Portugalczyków, którzy nie grali wielkiego turnieju. Rozgrzewała nas myśl o pojedynku Roberta Lewandowskiego i Cristiano Ronaldo. Nasz napastnik miał udowodnić, że poprzednie mecze i jego niemoc strzelecka były tylko wypadkiem przy pracy. Krytycy nie musieli długo czekać. 2. minuta. Grosicki lewą stroną, podanie do Lewandowskiego i GOOOL!. Oszaleli wszyscy. Stało się coś nieprawdopodobnego. W ćwierćfinale mistrzostw Europy, prowadzimy z Portugalią 1:0. Cieszyliśmy się do 33. minuty. Renato Sanches wyrównał po precyzyjnym strzale. Portugalia była lepsza. Portugalia dominowała. Koniec regulaminowego czasu gry i remis. Kolejna dogrywka, która nie przynosi rozstrzygnięcia. Kolejne karne. Pierwsze trzy bezbłędnie. Do piłki podchodzi Błaszczykowski. Nie udało się. Jeszcze liczymy na Fabiańskiego w starciu z Quaresmą. Nie udało się. Niedowierzanie i ogromny smutek.

JESTEŚCIE WIELCY

Nie wracamy z Francji jako przegrani. Dla nas to Euro jest wygrane. Panowie! Pokazaliście, że noszenie orzełka na piersi jest dla was czymś więcej. Pokazaliście, że wygrywa drużyna, a nie zlepek indywidualności. Pokazaliście, że jesteście tylko ludźmi, a przy okazji grupą fantastycznych facetów, którzy na kilka tygodni zawładnęli sercami milionów kibiców! Dziękujemy za te fantastyczne emocje! Czekamy na więcej.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj