Obraz meczu zmieniał się jak w kalejdoskopie. Po mocnym początku Lechii Gdańsk i zdobyciu dwóch goli inicjatywę przejęła Korona. Biało-Zieloni jednak w ostatnich minutach przypieczętowali 3 punkty.
To nie był łatwy mecz dla gdańszczan, choć tak mogło się na początku wydawać. Ostatecznie jednak Biało-Zieloni wygrali 3:2 i zachowali komplet zwycięstw na własnym stadionie.
DOBRY POCZĄTEK
Lechia świetnie weszła w mecz. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Grzegorz Kuświk, który po świetnym dośrodkowania Sławomira Peszki trafił do siatki już w 19 minucie. Przez kolejne minuty przewaga gdańszczan stawała się coraz bardziej widoczna. Drugi gol padł w 37 minucie, samobójcze trafienie zaliczył obrońca Korony, Radek Dejmek.
NERWOWA DRUGA POŁOWA
W tym momencie obraz gry zaczął się zmieniać. Po fatalnym błędzie bramkarza Lechii Milinkovicia-Savicia, który źle wybił piłkę, Mikołaj Chrapek musiał faulować przeciwnika. Do piłki podszedł Mateusz Możdżeń i świetnym strzałem zdobył bramkę kontaktową. Prawdziwe nerwy rozpoczęły się w 70 minucie. To wtedy do wyrównania doprowadził Elhadji Diaw.
Ostateczny wynik na tablicy pokazał się dopiero w 86 minucie spotkania. Trzy punkty Lechii Gdańsk zapewnił Grzegorz Kuświk, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
Lechia ma po pięciu kolejkach 10 punktów. Przed rozegraniem pozostałych meczów 5. kolejki gdańszczanie zajmują 3 miejsce w tabeli ekstraklasy.
mili