Srebrny medalista: Wystartuję w Tokio. Co czują matka, partnerka i 2-letni syn Małachowskiego?

Zdobyłem kolejny medal dla Polski, po to tu przyjechałem – mówi Piotr Małachowski. Dziś zdobył srebro w rzucie dyskiem na igrzyskach w Rio. W rozmowie z reporterem TVP przyznaje, że czuje lekki niedosyt. W podobnym tonie wypowiadają się jego bliscy. – To jest sukces. Stać mnie było na to, żeby dzisiaj powalczyć i rzucić lepiej. Jednak zdobyłem kolejny medal dla Polski. Po to tu przyjechałem. Wiadomo, jest lekki niedosyt. Ale cóż, taki jest sport, takie jest jego piękno. Większość ludzi rozdawała medale już przed igrzyskami. A tu proszę, padł najlepszy wynik na świecie. Christoph Harting pokazał klasę, zmobilizował się w ostatnim rzucie. Kiedyś ktoś nie mógł zapamiętać mojego imienia „Piotr” i nazwał mnie „srebrnym”. Może to klątwa – zastanawiał się Piotr Małachowski.

Dumy i radości nie kryła też jego rodzina. Matka srebrnego medalisty ma nadzieję, że kariera jej syna będzie rozkwitała. – Oby tak dalej. Chciałabym, żeby mu szło jak do tej pory. Myśleliśmy wszyscy, że będzie złoto. Muszą być i wygrani, i przegrani – podsumowała występ syna pan Ewa. – Jestem bardzo dumna i zadowolona – dodała.

WZRUSZENIA NIE KRYJE PARTNERKA MISTRZA



Wzruszenia nie kryje Katarzyna von Engel, życiowa partnerka sportowca i matka jego dwuletniego syna, Henryka.

– Jesteśmy z niego bardzo dumne, prawda Heniu? – zwraca się do brzdąca.
– Tak – odpowiada chłopiec.
– Tatuś jest mistrzem świata?
– Tak – znowu przytakuje maluch.
– Złoty medal był jego największym marzeniem. Ale srebrny jest też bardzo dobry – zapewnia pani Katarzyna.

Oprócz krewnych i bliskich w Bieżuniu, miasteczku na Mazowszu, z którego pochodzi Piotr Małachowski, świętuje całe grono kibiców. Ludzie wyszli na rynek oglądać transmisję. Wiwatom nie było końca.

MAŁACHOWSKI ZAPOWIADA JUŻ KOLEJNY START OLIMPIJSKI

– Utrzymuję się na dobrym poziomie, więc to jest dla mnie naprawdę wielka frajda. Ja się po prostu w tym sporcie spełniam. Chcę mieć złoty medal, więc kibice, przyjaciele i ci, co mnie nie lubią, będą się musieli ze mną męczyć aż do igrzysk w Tokio – zapowiedział Piotr Małachowski. – Byłem zmotywowany, bo wiedziałem, że jest rano, że trzeba się skupić. Było tam gorąco, a ja jestem grubaskiem. No co tu dużo mówić, 135 kg żywej wagi, musiałem się zmobilizować. Powiem tak, dałem radę, jest dobrze. Mam nadzieję, że tam w Bieżuniu wszyscy żyją.  

Polak w najlepszym rzucie uzyskał 67 metrów, 55 centymetrów. Wygrał Niemiec Christoph Harting, który w ostatniej próbie wyprzedził Małachowskiego wynikiem 68,37. Trzecie miejsce zajął inny reprezentant Niemiec, Daniel Jasiński. To drugie olimpijskie srebro Małachowskiego – na drugim stopniu podium stał także osiem lat temu na igrzyskach w Pekinie.

IAR/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj