Bolesna przegrana Arki na własnym stadionie. Gdynianie bezsilni w meczu z Pogonią

W czwartym kolejnym meczu piłkarze Arki Gdynia nie zdołali zdobyć kompletu punktów. Żółto-niebiescy doznali drugiej z rzędu porażki w tym sezonie przed własną widownią.

Na otwarcie 13 kolejki piłkarze Arki Gdynia przegrali 0:3 z Pogonią Szczecin. O porażce zadecydowały indywidualne błędy.

Trener gospodarzy Grzegorz Nicisńki musiał dokonać roszady na środku obrony. Przed meczem niedyspozycję zgłosił Michał Marcjanik, dlatego po raz pierwszy obok siebie zagrali Krzysztof Sobieraj i Dawid Sołdecki. Dla tego pierwszego był to dopiero drugi występ w tym sezonie, ten drugi wrócił do podstawowego składu, po tym jak w poprzedniej kolejce po raz pierwszy usiadł na ławce. W Pogoni w porównaniu w wygranym 3:2 meczem z Legią obyło się bez zmian.

NIEZŁY POCZĄTEK

W początkowych fragmentach spotkania większą inicjatywę wykazywała Arka. Dużą ochotę do gry przejawiał Marcus Da Silva, który w 6 minucie doszedł do pozycji strzeleckiej w polu karnym, ale uderzył obok bramki. Do końca pierwszej połowy Dawid Kudła nie został już zatrudniony przez żadnego z piłkarzy gospodarzy.

Pogoń także nie kwapiła się do śmielszych ataków. Dobrą okazję miał Adam Gyurcso, który rozpędził się lewym skrzydłem, minął w „szesnastce” kilku zawodników Arki i uderzył z ostrego kąta. Jego strzał wybronił Konrad Jałocha. Kiedy mecz wszedł w bardzo senną fazę, w 35 minucie nieoczekiwanie w obronie pogubili się gospodarze, którzy sprezentowali gola Adamowi Frączczakowi. Asystował defensor Arki Adam Marciniak. Frączczak z najbliższej odległości głową wpakował piłkę do siatki. 4 minuty później bramkarz Arki popełnił fatalny błąd. Dośrodkowywał Spas Delev, głową podanie przedłużył Matras, a piłkę z rąk Jałosze wytrącił Frączczak, który podwyższył na 2:0 dla Pogoni.

POGOŃ ZA PODWÓJNĄ GARDĄ

W drugiej połowie po stronie gospodarzy nie było już kompletnie bezproduktywnego w pierwszych 45 minutach Dariusza Zjawińskiego. Na pozycji środkowego napastnika zmienił go Paweł Abbott, który lepiej radził sobie z rosłymi obrońcami Pogoni. Wspierał go także wprowadzony po przerwie Rafał Siemaszko, który zmienił Szwocha. Na boisko wszedł także Marcin Warcholak, który przy okazji jednej z akcji nieznacznie się pomylił posyłając piłkę obok dalszego słupka.

Pogoń w drugiej połowie cofnęła się na własną połowę ograniczając się do kontrataków. Z posiadania piłki przez gospodarzy jednak niewiele wynikało. W 89 minucie dogodnej okazji na kontaktowego gola nie wykorzystał Damian Zbozień, który główkował wprost w bramkarza gości. Tymczasem, niemal równo z końcowym gwizdkiem, w doliczonym czasie gdynian dobił Matras, który mniej więcej z 15 metrów strzałem w długi róg pokonał Jałochę.

 

Mariusz Hawryszczuk/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj