Pogoń wyrwała Lechii remis. Biało-zieloni spadają z fotela lidera ekstraklasy

Lechia świetnie rozpoczęła sobotnie spotkanie. Już w 9. minucie biało-zieloni wyszli na prowadzenie. Zaczęło się od lewego skrzydła i Jakuba Wawrzyniaka, który w narożniku zakręcił jednym ze szczecińskich obrońców, dograł świetnie do wchodzącego na 16 metr Rafała Wolskiego, który atomowym strzałem pokonał Dawida Kudłę. Przy tym strzale, ewidentny błąd bramkarza szczecińskiej drużyny, który interweniował na tyle niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki. Gola zapisaliśmy jednak na koncie  Rafała Wolskiego. Kibice długo czekali na przełamanie byłego zawodnika Legii Warszawa, dla którego jest to pierwsza bramka w barwach Lechii. Biało-zieloni w pierwszej połowie byli zdecydowanie stroną dominującą. Swoje świetne okazje zmarnowali m.in. Marco Paixao, a także napędzający poczynania ofensywne gdańszczan Milos Krasić.

NA PRZERWĘ W LEPSZYCH HUMORACH SCHODZILI GOSPODARZE

Pod koniec pierwszej połowy jedną z nielicznych akcji przeprowadziła Pogoń. Podanie z prawej strony dostał wbiegający Adam Frączczak, który w polu karnym był faulowany. Sędzia główny jednak długo zwlekał z decyzją. Po naradzie z asystentem wskazał na jedenasty metr od bramki. Do wyrównania doprowadził sam poszkodowany, który pewnie pokonał Vanję Milinkovicia-Savicia. Na przerwę w lepszych humorach na pewno schodzili gospodarze, którzy pokazali kawałek dobrego futbolu.

BIAŁO-ZIELONYM BRAKOWAŁO DOKŁADNOŚCI

Po przerwie cały czas dominowała Lechia. Jednak biało-zielonym brakowało dokładności. Niestety gdańszczanie, mimo że często znajdowali się na połowie rywali, nie potrafili przekuć przewagi na bramkę. Pogoń nastawiona na grę z kontry tylko pojedynczo kąsała defensywę biało-zielonych. Pomimo licznych ataków Lechia nie potrafiła zdobyć zwycięskiego gola i Pogoń wyjeżdża z Gdańska z jednym punktem.

lus/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj