Druga z rzędu porażka Lechii. Gdańszczanie tracą fotel lidera po indywidualnych błędach

Lechia Gdańsk przegrała z Ruchem Chorzów 1:2 i straciła pozycję lidera Lotto ekstraklasy. Biało-zieloni po raz szósty z rzędu nie byli w stanie wygrać na wyjeździe. W dodatku kolejny nie najlepszy mecz zagrał kapitan zespołu – Milos Krasić. Jesienią Lechia imponowała sposobem rozegrania piłki w środku pola, a prym wiódł w tym Milos Krasić. Były zawodnik Juventusu Turyn dyrygował grą całego zespołu i jego dobra dyspozycja przekładała się na wyniki gdańszczan. Ostatnie dwa mecze, zarówno w wykonaniu Serba, jak i całej Lechii, były jednak bardzo rozczarowujące, a w meczu z „Niebieskimi” Lechia straciła decydującą bramkę po fatalnej stracie piłki przez swojego kapitana, który jest w dużo słabszej formie niż w pierwszej części sezonu.

POCZĄTEK DLA RUCHU

Początek meczu należał do Ruchu, który w pierwszych minutach stworzył sobie kilka dobrych sytuacji. W 8. minucie Jarosław Niezgoda przyjął piłkę w polu karnym, oddał ją do Łukasza Monety, ale na posterunku był Dusan Kuciak, który przejął podanie. W pierwszym kwadransie meczu najwięcej problemów obrońcom Lechii stwarzał właśnie Niezgoda. Wypożyczony z Legii Warszawa napastnik imponował szybkością i kilkukrotnie zmusił Mario Malocę i Joao Nunesa do ogromnego wysiłku. Po 15 minutach sytuację na boisku opanowali goście, którzy zaczęli stwarzać coraz lepsze okazje. Dobrze prezentował się Rafał Wolski, który w 17. minucie próbował zaskoczyć bramkarza, ale nieskutecznie. Były zawodnik Fiorentiny był najjaśniejszym punktem w drużynie biało-zielonych. Nieźle prezentował się również Paweł Stolarski, który ustawiony był na prawej obronie, ale raz po raz podłączał się do akcji ofensywnych. W 36. minucie były gracz Wisły Kraków zewnętrzną częścią stopy dograł piłkę w pole karne, a piętą na bramkę uderzył Milos Krasić. Libor Hrdlicka obronił ten strzał, ale nawet gdyby piłka wpadła do siatki, gol nie mógłby zostać uznany, ponieważ Serb był na spalonym. Lider gdańszczan był mało widoczny w pierwszej części meczu. Nie kreował gry w ataku, a w kluczowych momentach podejmował złe decyzje marnując wysiłek zespołu.

Ostatnie minuty pierwszej części gry należały do Ruchu, który był bliski wyjścia na prowadzenie. Patryk Lipski wyprowadził kontratak i dośrodkował w pole karne, a głową strzelał Niezgoda. Piłkę na rzut rożny wybił jednak Kuciak, który jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem gdańszczan w tym roku.

BRAMKI PO INDYWIDUALNYCH BŁĘDACH

Drugą połowę świetnie zaczęli chorzowianie, którzy po kilku minutach wyszli na prowadzenie. Lipski dośrodkował w pole karne, a piłkę do własnej bramki głową skierował Stolarski, który zmylił bramkarza na tyle, że Słowak nie miał szans na skuteczną interwencję. Lechia wyrównała w 61. minucie. Piotr Nowak pokazał, że ma nosa do wprowadzania rezerwowych, kiedy wpuścił na boisko Lukasa Haraslina i Marco Paixao. Pierwszy dograł w pole karne, a drugi wpakował futbolówkę do bramki. Dla obu były to pierwsze kontakty z piłką. Lechia na prowadzeniu była tylko przez pięć minut. Piłkę w środku pola stracił Krasić, lewą stroną popędził Moneta, który dograł do Niezgody, a snajper Ruchu nie miał problemów ze zdobyciem dziewiątego gola w tym sezonie. Winę za straconą bramkę ponosi kapitan biało-zielonych, który zamiast oddać piłkę do partnera, wdał się w niepotrzebny drybling i pozwolił rywalom na przeprowadzenie akcji.

Lechia starała się odpowiedzieć, ale w ataku brakowało dokładności. Kilka razy szybkością popisał się Van Kessel, który wygrał pojedynek z trzema obrońcami rywala, ale ci w ostatniej chwili rozpaczliwie powstrzymali reprezentanta Curacao. Biało-zielonym brakowało wiary w odrobienie strat i wygranie meczu. Gdańszczanie starali się, atakowali, ale żadna z ich prób nie stworzyła realnego zagrożenie pod bramką Ruchu. Chorzowianie mądrze bronili dostępu do swojego pola karnego i utrzymywali piłkę na połowie rywala. Drużyna trenera Nowaka nie potrafiła odwrócić losów meczu i zasłużenie przegrała.

Lechia poległa w drugim meczu z rzędu, a po raz szósty nie potrafiła odnieść zwycięstwa na wyjeździe. Biało-zieloni pozostają w walce o mistrzostwo Polski, ale muszą odmienić swoją grę i liczyć na powrót do formy Milosa Krasicia, który kolejny raz zagrał dużo poniżej oczekiwań. Dobra wiadomość dla gdańszczan to fakt, że następne spotkanie zagrają na własnym stadionie.

Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 2:1 (0:0)

Bramki: Stolarski (s.) 51′, Niezgoda 67′ – M. Paixao 61′

Składy:

Ruch: Hrdlicka – Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj (81. Oleksy) – Surma, Urbańczyk – Przybecki (90.Trojak), Lipski, Moneta – Niezgoda (85. Arak)

Lechia: Kuciak – Stolarski, Nunes, Maloca, Wawrzyniak – Borysiuk (60. Haraslin), Sławczew (78. Mila) – F.Paixao (60. M.Paixao), Krasić, Wolski – Van Kessel

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj