7 września 2012 roku Polska zremisowała w Podgoricy 2-2 w eliminacjach do mundialu. Atak gospodarzy stanowili Jovetic i Vucinic, obu prawdopodobnie zobaczymy także w najbliższą niedzielę. U nas pewniakami do gry są Lewandowski, Błaszczykowski, Grosicki i Piszczek. W tamtym spotkaniu od pierwszych minut grali także Ariel Borysiuk i Jakub Wawrzyniak – dziś piłkarze Lechii, niestety poza kadrą narodową.
PETARDĄ W TYTONIA
Najgorsze wspomnienia ma Przemysław Tytoń. W polu karnym polskiego bramkarza lądowały nie tylko dośrodkowania, ale także różne przedmioty rzucane z trybun. Najefektowniej zaprezentowała się petarda, która wybuchła tuż za plecami polskiego piłkarza. Na trybunach też było ciekawie. Wyrywano krzesełka i wzniecano ogniska.
PRZERWANY MECZ Z ROSJĄ
To jednak był jednak tylko przedsmak względem tego, co zdarzyło się dokładnie przed rokiem. Już w pierwszej minucie meczu eliminacyjnego do EURO 2016 Igor Akirfiejew został trafiony racą i został odwieziony do szpitala. Trybuny dalej wrzały. Sędzia najpierw przerwał mecz na 20 minut, dał kibicom jeszcze jedną szansę. Ci po niewykorzystanym przez Rosjan rzucie karnym wpadli w amok i spotkanie zostało przerwane
FABIAŃSKI KONTRA VUCINIC
Mirko Vucinic ostatni mecz zagrał półtora roku temu w barwach Al Jazeera ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Od tamtego niefortunnego zdarzenia leczy kontuzje. Na boisku się nie pojawił ani razu a Arabowie rozwiązali kontrakt z niezdolnym do gry piłkarzem. Vucinic trenował indywidualnie, a umiejętności rozwijane w Serie A kolejno w Lecce, Romie do której odchodził za prawie 20 mln i Juventusie, który wyłożył za napastnika 15 mln – z pewnością pozostały.
Niespełna 34-letniego Vucinica wycenia się na 5 mln euro. To półka kończących reprezentacyjne przygody – Lukasa Podolskiego, który dziś w Dortmundzie zagra ostatni mecz, będąc kapitanem reprezentacji Niemiec w meczu przeciw Anglii, czy Fernando Torresa.
Przez 14 lat Vucinić zagrał w Serie A prawie 350 spotkań, w których strzelił 101 goli. Łukasz Fabiański , a być może Wojciech Szczęsny muszą się mieć na baczności.
Włodzimierz Machnikowski/puch