Do Warszawy jadą spełnić marzenia i zapisać się w historii. Piłkarze Arki gotowi na finał Pucharu Polski

To będzie jeden z najważniejszych dni w naszym życiu. Mamy swoje marzenia i chcielibyśmy dorównać drużynie z 1979 roku. Dlaczego po latach ma się nie mówić o Sobieraju, Szwochu i innych chłopakach. My też mamy swoje marzenia – mówi Krzysztof Sobieraj przed finałem Pucharu Polski. W wtorek o trofeum Arka Gdynia powalczy z Lechem Poznań. DOŚWIADCZENIE PO STRONIE LECHA

Obecność Arki Gdynia w finale Pucharu Polski na pewno jest zaskoczeniem. Żółto-niebieskim w drodze na Stadion Narodowy sprzyjało szczęście. Dzięki dobrym losowaniom, w poszczególnych rundach ominęli drużyny z ekstraklasy. W decydującym meczu zmierzą się jednak z faworyzowanym Lechem, który w tym sezonie ma apetyt na dublet. Kolejorz na razie umiejętnie godzi grę na dwóch frontach, o czym świadczy drugie miejsce w Lotto Ekstraklasie, ze stratą dwóch punktów do prowadzącej Jagiellonii. Arka w ekstraklasie ma kłopoty, ale 2 maja głowy żółto-niebieskich będą wolne od myśli dotyczących ligi. W drużynie wszyscy koncentrują się tylko na misji „Finał PP” Dla klubu z Poznania będzie to już 10 występ w finale Pucharu Polski. W ostatnich 8 latach Lech cztery razy grał w finale. W gablocie przy Bułgarskiej znajduje się 5 pucharów. Tej najnowszy z 2009 roku. Przy Olimpijskiej jest tylko jedno takie trofeum z 1979 roku.

DOŚCIGNĄĆ LEGENDY I SPEŁNIĆ MARZENIA

Obecna drużyna żółto-niebieskich, tak jak ta sprzed 38 lat, nie jest faworytem finałowego starcia. Wiara w sprawienie sensacji i chęć zapisania się w historii klubu złotymi zgłoskami ma pomóc w dokonaniu cudu w stolicy – To będzie jeden z najważniejszych dni w naszym życiu. Mamy swoje marzenia i chcielibyśmy dorównać drużynie z 1979 roku. Dlaczego po tylu latach mówi się o Boguszewiczu i Kupcewiczu? Chcemy aby po latach mówiło się o Sobieraju, Szwochu i pozostałych chłopakach. Nikt nam nie odbierze naszych marzeń – podkreśla jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Arki Krzysztof Sobieraj.

NATCHNIENI HISTORIĄ Z LUBLINA

Piłkarze Arki szukają natchnienia w różny sposób. Przed pierwszym meczem półfinałowym oglądali pamiętny finał z Lublina, w którym żółto-niebiescy pokonali Wisłę Kraków. Sesja video okazała się skutecznym sposobem na mobilizację drużyny – Oglądałem tamten mecz z ciarkami na plecach. Widziałem te archiwalne wypowiedzi pana Boguszewicza przed i po meczu z Wisłą. Rozmawiałem także z panami Boguszewiczem i Kupcewiczem przed wyjazdem do Suwałk. Myślę, że to dało nam powera – mówi Sobieraj. Bohaterowie meczu z 1979 roku będą wśród kilkudziesięciu tysięcy kibiców, którzy  zasiądą na Stadionie Narodowym.

PAMIĘTAJĄ O NICIŃSKIM

Zdecydowana większość zawodników z obecnego składy Arki nie miała jeszcze okazji występować przy tak licznej publiczności – Dla mnie to też będzie najważniejszy mecz w karierze. Stawka jest ogromna. Gramy nie tylko o puchar, ale także o prawo startu w Europie. Jest to dla mnie wielkie wyzwanie, ale pamiętajmy, że Grzegorz Niciński piął się z tą drużyną. Myślę, że jakby działacze mieli wybór, to zostawiliby Grześka na puchar, a zatrudnili Ojrzyńskiego tylko na ligę. To by było najbardziej sprawiedliwe – zaznacza Leszek Ojrzyński, który szanuję dokonania swojego poprzednika.

CZAS MOTYWATORÓW

Leszek Ojrzyński ma opinię świetnego psychologa. Z zespołem pracuje dopiero od 10 kwietnia, więc w tak krótkim czasie przysłowiowego prochu nie był w stanie wymyślić. Mógł jednak trafić do głów swoich zawodników i zbudować ich mentalnie na ten jeden mecz. W przeszłości Orzyński wielokrotnie pokazywał, że wie, jak nastroić swój zespół. Teraz pora, by przypomniał sobie sposoby, którymi pobudzał Koronę czy też Podbeskidzie. Tamte drużyny pod jego wodzą osiągały wyniki ponad swój potencjał i w pojedynczych meczach były w stanie sprawić sensację. Na razie nie widać, aby przyjście Ojrzyńskiego miało przełożenie na wyniki żółto-niebieskich. Pod wodzą nowego trenera Arka zanotowała w ekstraklasie porażkę i dwa remisy, ale finał Pucharu Polski to zupełnie inna para kaloszy. – Nie przeceniałbym Lecha Poznań. Wiele może zależeć od dyspozycji dnia, jednego stałego fragmentu gry, sprytu albo zagapienia się któregoś z zawodników. Dodatkowo fakt, że jest to tak wyjątkowy mecz, że każdy musi wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady energii-mówi Sobieraj.

Finał Pucharu Polski Lech Poznań-Arka Gdynia 2 maja w Warszawie. Transmisja ze Stadionu Narodowego na żywo w Radiu Gdańsk.

mh
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj