Złego diabli nie biorą. Polpharma spróbuje zdetronizować Mistrza Polski

Na 20 minut przed środowym meczem, mury hali przy Olimpijczyków Starogardzkich wypełniły się po brzegi. Sympatycy koszykówki w Starogardzie od dawna potrzebowali takiej atmosfery. Przez ostatnie 4 lata, zespół tułał się w dolnych rejonach tabeli, a niegdysiejsza twierdza, do której nie lubiły przyjeżdżać największe tuzy polskiej koszykówki, świeciła pustkami.

Na szczęście sezon 2016/17 jest zupełnie inny. Zespół, choć w wyraźnym dołku na początku sezonu (w pewnym momencie nawet przedostatnie miejsce w tabeli ligowej), w miarę jego trwania, nabierał tempa, by w końcówce sezonu zasadniczego wykonać udany finisz z grą w play-offs jako zwieńczeniem.

WSPOMNIENIE DAWNYCH LAT

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” – śpiewali w środę ci najbardziej zagorzali, a wtórowała im, nie pierwszy raz w sezonie, cała hala. Te „dawne lata”, to z pewnością czasy największego sukcesu w historii kociewskiej koszykówki, czyli zwycięstwa w Pucharze i Superpucharze Polski, albo pamiętne półfinały play-off z 2009 roku z czterema twardymi bojami przeciw Anwilowi Włocławek. Dziś koszykówka w Starogardzie Gdańskim przeżywa prawdziwe zmartwychwstanie. Na sekundy przed rozpoczęciem trzeciego meczu przeciw Stelmetowi, przedstawiciel sponsora tytularnego – Zakładów Farmaceutycznych, ogłosił, iż Polpharma przez kolejne dwa sezony będzie wspierać starogardzką koszykówkę. To świetna wiadomość, biorąc pod uwagę pamiętne miesiące pertraktacji i niepewności na linii klub – sponsor, w poprzednich latach.

Od początku spotkania dało się wyczuć interesy obu zespołów. Stelmet przyjechał po to, by powtórzyć dwa dosyć gładkie zwycięstwa z Zielonej Góry. Poczynania zespołu gości zdradzały chęć utraty możliwie jak najmniejszej ilości sił, oraz osiągnięcia bezpiecznej przewagi punktowej już na początku pierwszej kwarty. Kociewskie Diabły z kolei, kosztem utraty łatwych punktów, miały notować możliwie jak najmniejszą liczbę fauli.

PREZES PRZESTAŁ PATRZEĆ

Momentem krytycznym meczu numer 3, było 8 minut przed końcem spotkania. Mistrz Polski, wykorzystując wyraźne zmęczenie rywali, po trójce Przemysława Zamojskiego, odskoczył na 15 punktów. Z hali, ukradkiem zaczęli wychodzić pierwsi rozczarowani rezultatem spotkania kibice. Zdenerwowany prezes Polpharmy, Jarosław Poziemski, końcówkę meczu oglądał… w holu przy wejściu głównym, szukając w sobie chyba tylko znanych modłach rozwiązania fatalnej sytuacji jego zespołu.

RÓŻNICA NA ŁAWCE

W piątek o końcowy sukces Kociewskich Diabłów będzie jeszcze trudniej. – To była bardziej porażka Stelmetu aniżeli zwycięstwo Polpharmy, szczególnie z taką grą. Natomiast trzeba oddać Polpharmie, że uśmiechnęło się do nich szczęście i potrafiła ona to wykorzystać – twierdził na gorąco po porażce rozgrywający zielonogórzan Łukasz Koszarek.
Kluczem do zwycięstwa w meczu numer cztery będzie zniwelowanie różnicy zaplecza. Mistrzowie Polski mają w odwodzie 3-4 graczy, których wprowadzenie nie wpływa negatywnie na jakość gry. Znacznie gorsza jest sytuacja kadrowa starogardzian. By do końca mieć szanse na przedłużenie rywalizacji, gospodarze nie mogą nadmiernie faulować. – Mam nadzieję, że starczy sił i wyjdziemy na parkiet żeby wygrać. Damy z siebie wszystko bo chcemy pojechać do Zielonej Góry na 5 mecz” – skwitował podstawowy gracz starogardzkiej ekipy, Łukasz Diduszko.

Początek spotkania w piątek o godz. 17:45

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj