Żadne województwo nie ma tak bogatej reprezentacji w ekstraklasie Polskiej Ligi Koszykówki. Pomorze słynie z koszykarskiego urodzaju. Dla kogo było to sezon udany, kto marzył i mu się spełniło, oraz gdzie naprawdę będzie niewesoło? Sezon pod kątem pomorskich drużyn ocenili dziennikarze Radia Gdańsk.
ASSECO GDYNIA:
Mariusz Hawryszczuk, ocena 3: Zespół wyjątkowy w PLK pod kilkoma względami. Po pierwsze zbudowany wyłącznie z polskich koszykarzy. Po drugie z najmłodszą średnią wieku w całej lidze. Asseco w kolejnym sezonie było szklarnią, która wydała owoce w postaciach Filipa Matczaka i Przemysława Żołnierewicza. Debiutujący na ławce trenerskiej Przemysław Frasunkiewicz spełnił 2 podstawowe cele. Utrzymał zespół i dawał szansę oswajania się z ekstraklasowymi parkietami żółtodziobom. Wydarzeniem sezonu na pewno był renesans formy Krzysztofa Szubargi, który dzięki sprzyjającym warunkom jakie mu stworzono w Gdyni i zaufania jakim go obdarzono, przeżywa drugą młodość, w wieku 33 lat.
Włodzimierz Machnikowski, ocena 3+: Wyniki były co najwyżej dostateczne, ale na zachętę (+) za polski skład i obiecujący debiut na stanowisku trenera Przemka Frasunkiewicza.
Paweł Kątnik, ocena 3-: 10 wygranych meczów w sezonie , to na pewno nie strzał w dychę, a prędzej dryf przy 10 w skali Beauforta. W dodatku z Gdyni dochodzą niepokojące sygnały – Szubarga i Żołnierewicz to transfery wiązane – oni odchodzą, a do klubu przybywają kłopoty. „Biali nie potrafią skakać” – w Gdyni chcieli udowodnić, że wyłącznie z Polakami w składzie da się walczyć o najwyższe cele. Teraz się nie udało, może w przyszłym sezonie?
Łukasz Wojtowicz, ocena 2: A! Jeszcze Gdynia i Sopot, a gdzie to?
CZARNI SŁUPSK:
Mariusz Hawryszczuk, ocena 5: Czarni przeszli bardzo wyboistą i pełną zakrętów drogę. Mają za sobą niewątpliwie jeden z najtrudniejszych sezonów, który mimo przeciwności mogą zakończyć na pudle. W trakcie rozgrywek tracili liderów, pieniądze i zaufanie głównego sponsora. Liczne problemy zamiast rozbić, skonsolidowały zespół, który jakby na złość wszystkiemu i wszystkim chciał pokazać, że nadal ma siłę walczyć. Wyeliminowanie Anwilu w pierwszej rundzie play-off to największa sensacja tego sezonu.
Włodzimierz Machnikowski, ocena 5+: słupszczanie spisali się bardzo dobrze (5) i zrobili nawet więcej (+) niż po sponsorsko-finansowych zawirowaniach można było się spodziewać. Jako drużyna bijąca w pierwszej rundzie najlepszą drużynę sezonu zasadniczego, przeszła do historii
Paweł Kątnik, ocena 5: Gryfia odzyskała magię. W Słupsku jakby na przekór niesprzyjającym okolicznościom
i na złość wszystkim, którzy pogrzebali zespół, zrobiono fantastyczny wynik. Oby zasłużony, czterokrotny brązowy medalista MP, poradził sobie z problemami organizacyjno – finansowymi równie dobrze jak z wyzwaniami sportowymi.
Łukasz Wojtowicz, ocena 5: Wielki „szacun” dla koszykarzy ze Słupska. Mimo tego, że zostali kopnięci przez sponsora, a klubem targały kolejne afery finansowe, zdołali dostać się do półfinałów MP. Seria z Anwilem na pewno przejdzie do historii.
POLPHARMA STAROGARD GD.
Mariusz Hawryszczuk, ocena 4: Bezzębna w ostatnich latach Polpharma znów była groźna dla każdego, a hala w Starogardzie Gdańskim ponownie zyskała miano twierdzy trudnej do zdobycia. Do klubu i szatni powróciła rodzinna atmosfera tak jak miało to miejsce w najlepszych czasach. Trener Budzinauskas miał przyjacielskie relacje z zawodnikami, ale jednocześnie rządził silną ręką. Nie zawahał się odstawić od składu jednego z ulubieńców kibiców Michaela Hicksa. Słuszność jego decyzji i stawianie na zespół a nie indywidualności pokazało miejsce w tabeli i awans do play-off, gdzie Polpharma napsuła sporo krwi faworyzowanemu Stelmetowi.
Włodzimierz Machnikowski, ocena 4+: taki troszkę Kopciuszek, który w polskiej koszykówce ma pozycję królewicza. Liczba poddanych zasiadających na trybunach hal A.Grubby i powroty tych, którym „wszędzie dobrze, ale … w Starogardzie najlepiej” ( Mirkovic, Budzinauskas) dowodzą, że koszykówka na Kociewiu ma się dobrze.
Paweł Kątnik, ocena 4+: „Zagraj jak za dawnych lat” śpiewali kibice w Starogardzie, a koszykarze z tego miasta spełnili ich życzenie. Pokonanie Stelmetu w fazie play-off na własnym parkiecie, było z pewnością największym wydarzeniem sezonu. Teraz przed prezesem Poziemskim (jeśli to on pozostanie na stanowisku) dwa wyzwania: jak zapełnić lukę po Martynasie Sajusie (bo trudno wierzyć, że zostanie) i przekonać trenera „Budzika” do porannych pobudek w stolicy Kociewia na przyszły sezon. Rok niewątpliwie udany.
Łukasz Wojtowicz, ocena 4: Co do Polpharmy, to również bardzo przyzwoity występ. Nie ma się jednak co czarować, Stelmet był nie do przejścia.
TREFL SOPOT:
Mariusz Hawryszczuk, ocena 3+: Czołowa ósemka była o włos, ale zbyt późno zdecydowano się na zwolnienie Zorana Martica. Słoweński szkoleniowiec delikatnie rzecz ujmując nie miał dobrych relacji z zespołem.Wielu zawodników czekało na zmianę na ławce trenerskiej i kiedy doczekali się pokazali, że gra nadal sprawia im radość, a wygrywanie nie jest tak dużym problemem jak wcześniej. Pod dowództwem młodego coacha Marcina Klozińskiego zespól wyraźnie odżył, a szkoleniowiec w nagrodę poprowadzi Trefla także w przyszłym sezonie. Objawieniem całej ligi był na pewno Nikola Marković, który stał się specem od double-double i zapracował na miano jednego z najwszechstronniejszych zawodników ligi.
Włodzimierz Machnikowski, ocena 4-: Wynik dobry, ale trochę poniżej potencjału. Ireland, Markovic i Dylewicz mają potencjał na play off. Ocenę zaniża osoba trenera, który miał być specjalistą od młodzieży, a tej w sumie najbardziej się oberwało
Paweł Kątnik, ocena 3: Nie dane było Filipowi Dylewiczowi zagrać w play-off po raz bodaj n-ty. Zespół choć kręcił się wokół upragnionego miejsca, ostatecznie zakręcił się w kółko. 9 miejsce po sezonie zasadniczym, musi boleć jak olimpijczyka, który plasuje się tuż za podium.
Łukasz Wojtowicz, ocena 2: A! Jeszcze Gdynia i Sopot, a gdzie to?
pkat