Powiększona Ekstraklasa? Szykuje się kompletna zmiana systemu rozgrywek. Prezes Boniek chce argumentów

Więcej drużyn w Ekstraklasie, inne godziny rozgrywania meczów i koniec z systemem ESA 37. To najnowsze rewelacje dotyczące rozgrywek piłkarskich, jakie podał dziennikarz Polsatu Sport, Roman Kołtoń.

O reformie rozgrywek mówi się od dawna. Kontrowersje wzbudza przede wszystkim system dzielenia punktów po fazie zasadniczej, który zdaniem wielu nie jest do końca sprawiedliwy. Ta reguła promuje m.in. słabszych, tracących w trakcie sezonu sporo punktów. W praktyce oznacza to, że kluby które w klasycznym trybie liczenia oczek, nie miałyby szansy walczyć o mistrzostwo, po ich podzieleniu, automatycznie wliczają się do walki o trofeum.

BONIEK CHCE ARGUMENTÓW

Prezes PZPN Zbigniew Boniek, od wielu miesięcy mówił, że w kontekście systemu, potrzeba mądrego dialogu i wysłuchania sensownych argumentów. Szef federacji jest zwolennikiem 18-zespołowej ligi. – Teoretycznie możliwe jest poszerzenie ligi bez zmiany statutu. Jednak, aby nie było żadnych wątpliwości, warto zadbać o wszelkie szczegóły proceduralne – mówił portalowi polsatsport.pl.

W praktyce oznaczałoby to spadek z Ekstraklasy trzech, a nie jak dotychczas dwóch drużyn oraz bezpośredni awans dwóch drużyn z zaplecza do Ekstraklasy. O dające awans trzecie miejsce odbywałyby się baraże zespołów 1. ligi z miejsc 3-6. Trzecia ekipa mierzyłaby się z szóstą, a czwarta z piątą. Zwycięzcy rozegraliby decydujący baraż o awans, a wygrany trafiłby do Ekstraklasy.

KONIEC Z PIĄTKOWĄ 18

Zmianom miałyby ulec także godziny rozgrywania meczów. Zabrakłoby miejsca w terminarzu dla meczów piątkowych o 18:00, za to poniedziałkowe, dotychczas rozgrywane o 18:30, przeniesiono by na godz. 20:30. Sobotnie pojedynki – rozgrywane dotychczas o 15:30, 18:00 i 20:30, zastąpiłyby trzy równoległe spotkania o 15:30, oraz jedno o 18:00, natomiast w niedzielę doszedłby jeden mecz o 15:30.

JAK TO ZROBIĆ?

Plany są o tyle odważne, że oznaczałyby ingerencję w regulamin trwających rozgrywek. Powiększenie liczby zespołów, oznaczałoby tylko jeden pewny spadek z Ekstraklasy – drużyny ostatniej. Przedostatnia grałaby w barażach z czwartą drużyną I ligi. Z jednej strony jest to całkiem ciekawy pomysł, patrząc na obecnie wyrównany poziom w Ekstraklasie. Z drugiej pojawia się pytanie – czy rodzime kluby i całą Ekstraklasę stać na aż 18 drużyn na najwyższym szczeblu rozgrywek? Na razie to tylko plany.

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj