Bartłomiej Kluth – ten zawodnik wyjątkowo dobrze czuje się w spotkaniach z drużyną Trefla. Atakujący kolejny raz pociągnął Espadon do zwycięstwa i pokonał gdańszczan 3:1. Mecz dobrze, bo od prowadzenia 3:0, rozpoczęli gospodarze, ale szczecinianie równie szybko wyrównali. Kolejne akcje to ambitna walka z obu stron i gra punkt za punkt. Po raz pierwszy jedna z drużyn prowadziła więcej niż punktem dopiero przy stanie 14:12 dla Trefla. Znów szybko wyrównali goście, a chwilę później przy linii ze wściekłości kipiał Andrea Anastasi po błędzie Artura Szalpuka, który oznaczał prowadzenie Espadonu 18:16. Tej przewagi podopieczni Michała Gogola już nie roztrwonili, choć momentami gdańszczanie na własne życzenie tracili punkty. Tak było między innymi przy piłce setowej, kiedy nieporozumienie Wojciecha Grzyba i Mateusza Miki zakończyło tę część meczu.
W drugą partię lepiej weszli przyjezdni, tym razem to oni prowadzili trzema „oczkami”. Nie pierwszy już raz w tym sezonie gdańszczanie pokazali, że potrafią odrabiać straty i szybko doprowadzili do remisu. Znów rozpoczęła się twarda walka punkt za punkt i ponownie, dokładnie tak jak w pierwszym secie, trener Anastasi wściekał się po błędach swoich podopiecznych, które doprowadziły do stany 18:20. Pomogła przerwa na żądanie Włocha. Żółto-czarni wyrównali (21:21), chwilę później wyszli na prowadzenie, a seta asem serwisowym skończył Wojciech Ferens.
Żaden z setów nie rozpoczął się tak źle, jak trzeci. Goście błyskawicznie zbudowali aż pięciopunktową przewagę (7:2), a Trefl rozpoczął mozolne odrabianie strat. Pomogła zmiana na pozycji rozgrywającego, a odpowiedzialność za wynik wzięli na swoje barki liderzy – Mika, Schulz i Nowakowski. Gdańszczanie byli bardzo bliscy wyrównania – różnica wynosiła już tylko dwa „oczka” – ale w końcu przebudzili się także goście i znów zwiększyli przewagę do czterech punktów, prowadząc 21:17. Od tego momentu parkiet należał już do szczecinian. Nie pomógł fantastyczny, sytuacyjny atak Schulza i Espadon wygrał 25:18.
Czwarty set to ponownie bardzo wyrównana walka. Gdańszczanie na początku kolejny raz roztrwonili przewagę, a rywalom pozwolili „odskoczyć” w najgorszym możliwym momencie – przy stanie 21:21. Espadon atakiem ze środka zapewnił sobie piłkę meczową i wydawało się, że losy meczu są już przesądzone. Wtedy dwoma potężnymi akcjami emocje w ERGO Arenie błyskawicznie podnieśli gdańszczanie, którzy doprowadzili do remisu 24:24. Na zagrywce zawiódł jednak Daniel McDonnell, ale bezbłędny był Mika i ponownie wyrównał. Nie udało się zatrzymać kolejnego ataku gości, a mecz skończył się po ataku w blok Artura Szalpuka.
To druga porażka Trefla w tym sezonie, który na swoim koncie ma także pięć zwycięstw. Dla Szczecinian była to czwarta wygrana w tych rozgrywkach.