„Bezdomni” z Nowego Sącza przyjeżdżają do Gdyni. Arka podejmie Sandecję

Piłkarze Arki w sobotę podejmą kolejną próbę wygrania dwóch meczów z rzędu. Ta sztuka gdynianom w tym sezonie ekstraklasy jeszcze się nie udała. Żółto-niebiescy przy Olimpijskiej zmierzą się z Sandecją, która na ligową wygraną czeka od ponad dwóch miesięcy. Obecny sezon pokazuje, że progi ekstraklasy nie są za wysokie dla beniaminków. Górnik jest rewelacją rozgrywek, a Sandecja, która do elity awansowała jako mistrz I ligi, już niejednemu zespołowi napsuła krwi.

BEZDOMNI

Po tym, jak Sandecja wywalczyła awans, klub z Nowego Sącza rozpoczął intensywne poszukiwania domu zastępczego. Stadion im. ojca Władysława Augustyniaka nie spełnia ekstraklasowych wymogów, dlatego „Sączersi” są zmuszeni występować w roli gospodarzy w Niecieczy.

SKONFLIKTOWANI

Tajemnicą poliszynela jest konflikt pomiędzy trenerem Radosławem Mroczkowskim a dyrektorem sportowym Arkadiuszem Aleksandrem. Panowie starają się wyraźnie zaznaczyć swoje terytorium władzy i nie szczędzą sobie wzajemnych uszczypliwości. To, że nie jest im po drodze, najdobitniej pokazała sytuacja z Freddym Adu. Amerykański piłkarz, kiedyś uznawany nawet za następcę Pele, został ściągnięty przez Aleksandra na testy do Sandecji. Okazało się, że o tym pomyśle nie został poinformowany trener Mroczkowski, który udzielił bardzo mocnego wywiadu. Szkoleniowiec skrytykował dyrektora sportowego, który w przeszłości był napastnikiem Arki Gdynia.

ŚWIETNY START

Z ekstraklasą przywitali się dwoma bezbramkowymi remisami. Najpierw sprawili niespodziankę w Poznaniu, następnie przed własną widownią uzyskali identyczny wynik przeciwko Arce. Za największe sukcesy pierwszej rundy można uznać wyjazdowe zwycięstwa nad Jagiellonią Białystok 3:1 i Lechią Gdańsk 3:2. Sandecja jako nowicjusz całkiem sprawnie zbierała punkty i po dziewięciu kolejkach plasowała się na siódmym miejscu w tabeli. Ostatnio jednak podopieczni Radosława Mroczkowskiego przechodzą gorszy okres. Na zwycięstwo czekają już siedem meczów.

CZARODZIEJE MIĘDZY SŁUPKAMI

Nie byłoby tak dobrych wyników Sandecji, gdyby w bramce zespołu z Nowego Sącza nie stał Michał Gliwa. 29-letni goalkeeper od początku sezonu jest bardzo komplementowany, ale nie ma w tym krzty przesady, bo wielokrotnie bronił w sytuacjach z pozoru beznadziejnych. W czterech meczach zachowywał czyste konto, ale ta statystyka mogłaby być dużo lepsza, gdyby Gliwie bardziej pomagali partnerzy z defensywy. Podczas sobotniego meczu po drugiej stronie boiska stanie kolejny „czarodziej” w bramce. Pavels Steinbors w kilku spotkaniach tego sezonu wyczyniał cuda, popisując się niebywałymi interwencjami. Łotysz jest specjalistą od ratowania skóry kolegom i ma ogromny wkład w to, że Arka należy do zespołów, które w tym sezonie tracą najmniej goli.

JAKOŚĆ NA SKRZYDŁACH

Poza wspomnianym bramkarzem, bardzo mocnymi punktami Sandecji są obie flanki. Na bokach obrony grają Tomasz Brzyski i Patrik Mraz, którzy w poprzednich sezonach należeli do czołowych asystentów ekstraklasy. W tych rozgrywkach obniżyli loty, ale nadal są to bardzo klasowi zawodnicy, którzy swoimi dograniami mogą wyrządzić krzywdę niejednemu przeciwnikowi. Gdynianie będą musieli bardzo uważać na dośrodkowania tych zawodników. W środku pola biegają między innymi Mateusz Cetnarski i Wojciech Trochim. Pierwszy to mózg zespołu, którego poczynania charakteryzuje pierwiastek finezji, drugi to serce i płuca Sandecji. Dla Trochima, który z pięcioma golami wraz z Aleksadyrem Kolewem jest najlepszym strzelcem drużyny, będzie to powrót do Gdyni, bowiem kiedyś był zawodnikiem Bałtyku.

Początek meczu Arka-Sandecja w sobotę o 18:00.

mh
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj