Zabrakło lidera, więc wygrał… lider. Zabójcza końcówka Anwilu i zwycięstwo w Starogardzie

Wielkie zespoły poznaje się po tym, jak kończą. Anwil przez niemal trzy kwarty przegrywał z Polpharmą, by w końcówce bezdyskusyjnie odrzeć gospodarzy z nadziei, wygrywając w Starogardzie 80:73. Szczególnie zawiódł podkoszowy farmaceutów, Andrija Bojić.

Jeśli zranić Anwil, to jedynie, kiedy ten nie gra u siebie. We Włocławku koszykarze z Kujaw wygrywają wszystko co można, a na wyjazdach smaku porażki zaznali zaledwie trzykrotnie. Wiedzieli to starogardzianie, którzy od początku nie zamierzali tanio sprzedać skóry.

SZYMAŃSKI SHOWMAN

Mobilizacji było aż nadto – po akcji 2+1 skrzydłowy Polpharmy Przemysław Szymański spojrzał w stronę kibiców swojego zespołu. Kiwnął porozumiewawczo głową, zdając się wypowiadać „to będzie nasz mecz”. I Szymańskiego był – 3/3 za trzy i 4/5 za dwa, jasno pokazały, kto rządził w ekipie Polpharmy. 8:0 – tak rozpoczęli starogardzianie. Gościom kompletnie nie wychodziły rzuty z dystansu. Sześć prób za trzy Anwilu w pierwszej kwarcie, tylko jedna celna. Bardzo waleczna Polpharma, chcąca od początku narzucić swoje tempo i warunki meczu. W miarę upływu drugiej kwarty, goście zaczęli dochodzić do głosu. Wynikało to przede wszystkim ze zbyt dużej ilości strat Kociewskich Diabłów oraz uwidaczniającej się przewagi lidera PLK pod koszami. Była ona na tyle widoczna, że trener Bogicevic zaniechał gry z jednym podkoszowym.

POWRÓT SZEWCZYKA

Zawsze z wielką przyjemnością oglądało się powracającego do Starogardu po 17 latach Szymona Szewczyka. Weteran parkietów europejskich, reprezentant Polski i ikona koszykówki, najlepsze czasy ma już jednak za sobą. Doświadczeniem wyniesionym z gry w Niemczech, Słowenii i we Włoszech, wciąż potrafi jeszcze przechytrzyć rywali, ale w niedzielę w Starogardzie zupełnie mu się nie wiodło. W tym sezonie zdobywa średnio 10 punktów przy skuteczności ok. 50-procentowej. Pierwszą połowę w Starogardzie skończył z druzgocącym dorobkiem 0/7.

LIDER SIĘ NIE SPIESZYŁ

Pierwsze prowadzenie, w co trudno uwierzyć, goście z Włocławka uzyskali dopiero na dwie minuty przed końcem trzeciej kwarty. Jak się miało okazać później, był to moment przełomowy w spotkaniu. Wrócił stary dobry Szewczyk – mądrze stawiał zasłony, zbierał piłki w kluczowych momentach i co najważniejsze trafił niezwykle ważą trójkę. A że sztuka to trudna, przekonał się Thomas Davies, który mając czystą pozycję i czas, chybił zza linii 6,75.

SKOŃCZYLI JAK MISTRZOWIE

Mistrzów poznaje się po tym, jak kończą, a Anwil w swej maestrii był bezdyskusyjny. Na największe brawa zasłużył były gracz Polpharmy, Paweł Leończyk, który przy 70-procentowej skuteczności, zdobył najwięcej dla swojego zespołu – aż 15 punktów. Polpharmie zabrakło tego, co zawsze było siłą – atutów pod koszem. Krytycznie nawet z najprostszych pozycji, mylił się jeden z liderów farmaceutów, Andrija Bojić. Pnownie zawiedli także zawodnicy z USA – Ameen Tanksley i Thomas Davies. Porażka Polpharmy definitywnie zabrała jej szansę na udział w finałowej rozgrywce o Puchar Polski, oddala też od czołówki PLK.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj