Skoczkowie będą spełniać marzenia. Zaczynamy śnić olimpijski sen [Pjongczang 2018]

Zimowe igrzyska olimpijskie to dla mnie skok Wojciecha Fortuny w Sapporo w 1972 roku, trzy olimpijskie medale – każdy z innego kruszcu – Justyny Kowalczyk w Vancouver przed ośmiu laty i radiowe spotkanie z uroczą starszą panią z Elbląga – Heleną Pilejczyk – brązową panczenistką ze Squaw Valley z 1960 roku. Przed imprezą w Pjongczangu najdłużej o olimpijskich marzeniach rozmawiałem z bobsleistami, którzy jeszcze pół roku temu byli lekkoatletami.

PIERWSZY MEDAL

Pierwszy medal z zimowych igrzysk przywiózł Franciszek Gąsienica Groń w kombinacji norweskiej. To było w Cortina d’Ampezzo 62 lata temu. W sumie na 22 ZIO polscy sportowcy zdobyli 20 medali – 6 złotych, 7 srebrnych i 7 brązowych. Najwięcej, po 6 na ostatnich igrzyskach w Soczi i przedostatnich w Vancouver. Najjaśniejszym blaskiem świeciła Justyna Kowalczyk, która z Turynu, Vancouver i Soczi przywiozła w sumie 5 medali.

Największy niedosyt może odczuwać Adam Małysz, który w 2002 i 2010 musiał zadowolić się tylko srebrem i brązem.

SQUAW VALLEY 1956

Największymi gwiazdami polskiej ekipy był łyżwiarki szybkie. Ta dyscyplina w żeńskim wydaniu debiutowała na igrzyskach. Elwira Seroczyńska i Helena Pilejczyk zdobyły jedyne dla Polski medale. W biegu na 1500 metrów szybsza okazała się tylko Lidia Skoblikowa. Helena Pilejczyk po ukończeniu Liceum Pedagogicznego w Kwidzynie sportową klasę budowała w elbląskich klubach – Stali, Olimpii i Turbinie.

„Kiedy podano nasze czasy, aż krzyknęłam z radości. Lidia ustanowiła nowy rekord świata, ale ja, mając tak świetną partnerkę, uzyskałam trzeci czas! Jestem trzecia! Mam medal! Rzuciłyśmy się z Elwirą sobie w objęcia. Ona ma srebro, a ja brąz! Cóż za cudowny dzień!” – wspominała po latach.

SAPPORO 1972

Skok Wojciecha Fortuny to jeden z najbardziej spektakularnych wydarzeń w historii polskiego sportu. 19-latek nie był faworytem. Tracił mnóstwo punktów za fatalne lądowanie na dwie nogi. W poprzedzającym igrzyska Turnieju Czterech Skoczni uplasował się w trzeciej dziesiątce. Na małej skoczni Miyanomori zajął szóste miejsce. Na Ōkurayamie skoczył w pierwszej serii 11 metrów i sam bił sobie brawo.

Nota 130,4 pkt. była rekordową w historii skoków narciarskich. Po skoku Fortuny sędziowie przerwali konkurs. Faworyci domagali się anulowania wyników i skrócenia zjazdu, by nie przeskoczyć „skoczni”. U podstaw „zdrowego rozsądku” sadowił się lęk, że nie uda się zmienić koła Fortuny. Skrócono rozbieg. Polak nie wytrzymał napięcia i w drugiej serii osiągnął tylko 87,5 m. Trzynasty po pierwszej serii Szwajcar Walter Steiner skoczył 103 m i znalazł się o 0,1 pkt. za Fortuną. Rainer Schmidt z NRD uzyskał 101 m i stracił do Polaka 0,6 pkt.

„Miałem pewnie sto metrów za sobą, kiedy poczułem opór pod nogami. Instynkt kazał mi się jeszcze wychylić. Lecimy! Na spotkanie z grubą czerwoną krechą. Nie słyszałem uderzenia nart o śnieg. Tylko ciałem wstrząsnął dreszcz. Wtedy ręce same wyskoczyły nad głowę. Biłem brawo. Nie sobie. Tym siłom, które mnie nie zawiodły” – tak opisywał swe przeżycia Wojciech Fortuna.

ADAM MAŁYSZ

Adam Małysz był absolutnym dominatorem na skoczniach świata na początku XXI wieku. W Salt Late City w 2002 roku na drodze do złota stanął Simon Ammann, który osiągnął znakomitą formę i pewnie wygrał oba konkursy. Polak musiał zadowolić się srebrem i brązem.

Osiem lat później z Vancouver nie był już takim pewniakiem, ale okazało się, że igrzyska są specjalnością Ammanna. Szwajcar znowu dwa razy stanął na najwyższym stopniu podium. Adam Małysz wracał do kraju w blasku srebra.

JUSTYNA KOWALCZYK

Największa polska gwiazda zimowych igrzysk z Turynu, Vancouver i Soczi przywiozła w sumie 5 medali. Najwięcej emocji i szczęścia doświadczyła w w Kanadzie przed ośmiu laty. W walce z koalicją Norweżek zdobyła trzy medale każdy z innego kruszcu. Jej pojedynki z Marit Bjoergen przeszły do historii, a dla Polki absolutnie obojętne było czy uprawia półtorakilometrowy sprint, czy pokonuje „królewski” dystans 30 kilometrów.

Jeszcze w Soczi Kowalczyk wygrała bieg na 10 km techniką klasyczną. O powtórzenie choćby cząstki tamtych sukcesów w Pjongczangu będzie bardzo trudno.

SOCZI 2014

To były dla nas świetne igrzyska. Kamil Stoch zrobił „maxa”. Przed czterema laty nie mieliśmy jeszcze szans na drużynowe podium.

W zespołowej rywalizacji świetnie spisali się za to panczeniści. Panie zajęły drugie miejsce, panowie trzecie, a jakość kruszców poprawił sensacyjny zwycięzca biegu na 1500 metrów Zbigniew Bródka. Ten sezon szczególnie w wykonaniu panów jest znacznie gorszy, ale o kompleksach nie ma mowy. Bródka będzie chorążym polskiej ekipy, a ta zaszczytna funkcja obarczona jest mitem sportowego niespełnienia.

Żeńska drużyna, która stała na podium zarówno w Vancouver, jak i Soczi, otrzymała zastrzyk „świeżej krwi” w postaci niespełna 17-letniej Karoliny Bosiek. Nastolatka będzie miała od kogo się uczyć, bowiem jej koleżanką z teamu jest rekordzistka w polskiej ekipie, pięciokrotna uczestniczka igrzysk – Katarzyna Bachleda Curuś

PJONGCZANG?

Realnie oceniając możliwości polskiej ekipy, to niestety – jedynie skoczkowie mają medalowy potencjał. Z pierwszego medalu powinniśmy cieszyć się już w sobotę po konkursie na skoczni tzw normalnej. Tydzień później – 17 lutego – także w sobotę o 13:30 czasu polskiego zacznie się konkurs na dużym obiekcie. Drużyna powinna zwieńczyć medalowe dzieło dwa dni później w poniedziałek 19 lutego.

Justyna Kowalczyk tym razem nie będzie faworytką i powtórzenie wyczynu z Soczi wydaje się mało prawdopodobne. Kciuki będziemy trzymać już w sobotę 10 lutego podczas biegu łączonego na 15 km, we wtorek 13 lutego podczas sprintu stylem klasycznym i w ostatnim dniu igrzysk 25 lutego w trakcie biegu na 30 km.

We wtorek 13 lutego 1500 metrów mężczyzn z udziałem mistrza z Soczi – Zbigniewa Bródki. Bobsleiści – trzej z Trójmiasta – zaczną eliminacyjne ślizgi 18 lutego, jeśli zakwalifikują się do czołowej „20”, to będą się ścigać do ostatniego dnia igrzysk, czyli do niedzieli 25 lutego.

Włodzimierz Machnikowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj