Były zwycięstwa nad liderem i równe mecze z mistrzem Polski, ale zdarzały się wpadki z outsiderami. Z perspektywy całego sezonu outsiderem okazał się hokejowy zespół MH Automatyki. Zamiast awansu z szóstego miejsca do play off, czeka nas gra o utrzymanie.
ROZCZAROWANIE
Jeszcze w styczniu gdańszczanie potrafili pewnie wygrać w Bytomiu. To były „miłe złego początki”. Kolejne dwa tygodnie przyniosły pić porażek z rzędu. Do tego doszły kontuzje i siadające morale. Wydawało się, że zapas jest wystarczający i na finiszu uda się „zapiąć” play-off. Tymczasem tąpnięcie przerosło wyobraźnię największych pesymistów. Sportowo ten sezon uznamy za nieudany. Niezależnie od tego, czy uda się zająć 9. miejsce, czy…
PR I MARKETING NA POZIOMIE ELITY
Hokeiści potrafili stworzyć wokół siebie świetną aurę. Kibice uśrednili frekwencję w Olivii na poziomie prawie 2 tysięcy. O hokejowym projekcie MH Automatyki pisano i mówiono dobrze. Radowaliśmy się z niespodziewanych zwycięstw. Ze zrozumieniem podchodziliśmy do porażek. Klub i drużyna były na rozruchu, a zatem cierpliwość była ze wszech miar wskazana. Kibice dorzucili się do transferu. Hokeiści pojawiali się w różnych miejscach Gdańska, gdzie robili dobre wrażenie ludzi skromnych, ale ambitnych.
SPORTOWA WERYFIKACJA
Na finiszu sezonu zasadniczego Automatyka była rozregulowana. Kontuzje sprawiły, że trzeba było budować nowe formacje. Konsekwencją był brak zgrania. Zabrakło doświadczenia i dojrzałości. Poza Josefem Vitkiem nikt nie umiał dźwignąć roli lidera.
Umiejętności to nie był także walor dający przewagę.
Teraz trzeba zrobić wszystko, by nie zniweczyć dzieła budowanego przez ostatnie trzy lata. Sukcesów jeszcze nikt nie zakładał. Teraz trzeba zrobić wszystko, by klub nie upadł. A tak może się stać w razie degradacji.
Włodzimierz Machnikowski/mili