Pozycja prezesa Adama Mandziary poprawiła się po ostatnim meczu derbowym. Wobec rozwiązania biura prasowego, PR-em skutecznie zajęli się piłkarze. Sprowadzeni na ziemię Arkowcy zaczęli „prać brudy”. Temat podjęli, a może raczej wywołali kibice i na swojej stronie umieścili tekst zatytułowany: „Zarządzie, dokąd zmierzasz?”
SZACUNEK, WSPÓLNE POSIŁKI I ZDEZELOWANY AUTOKAR
Kibice pokazali prezesowi i właścicielowi klubu „żółtą” kartkę. Zarzucili brak szacunku dla trenera i piłkarzy, brak posiłków regeneracyjnych w godzinach pracy i koszmarne warunki autokarowych podróży po Polsce. Porównali to do ekstraklasowych standardów i wyszło, że wyniki osiągane przez piłkarzy są i tak ponad stan. Porażka w derbach oczywiście w żadnych okolicznościach nie podlega „rozgrzeszeniu” i dlatego w piątek obowiązkiem piłkarzy jest zmazanie sobotnich win z gdańskiej Letnicy.
W LECHII POLICZĄ PIENIĄDZE
Na środę 11 kwietnia zwołano Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Z perspektywy piątkowego meczu z Arką to niefortunny termin. Po efektownym zwycięstwie nad gdynianami można by skupić się na sportowych aspektach. W tym kontekście przesłanek do optymizmu nie brakuje. Tymczasem trzeba będzie mówić o pieniądzach i akcjach. I jedno, i drugie w Lechii się nie zgadza.
Prezes Mandziara dokonał ataku wyprzedzającego. Ogłosił, że właściciel klubu umorzył 10 milionów długu, a piłkarze otrzymali część zaległych pieniędzy. Szanse na porozumienie są jednak znikome.
Mniejszościowi udziałowcy zamierzają rozszerzyć sferę wpływów. Z zarządu wycofali swego przedstawiciela i zwierają szeregi. Trwa konsolidacja i proponowana przez władze konwersja akcji nie wchodzi w grę. Niezależnie od wyników w piątek i w kolejnych sześciu meczach tego sezonu nie uda się uratować. Spadek raczej jest mało prawdopodobny, ale trzecie czy czwarte miejsce od końca to dyshonor.
Prezes Adam Mandziara niczym rycerz na białym koniu rozpuścił wojska, zwolnił kronikarza oraz giermków i sam postanowił dokończyć bój. Jest w tym pewien heroizm, o którym pisano już pieśni rewolucyjne, jak choćby: „Bój to jest nasz ostatni” czy też „lecz kiedy wybije godzina powstania, magnatom lud ucztę zgotuje”…
CZYSTA KARTA PIŁKARZY
W całej tej skomplikowanej sytuacji paradoksalnie najlepiej mają się piłkarze. Jeśli nawet w Lechii płacą co trzecią pensję, to i tak wychodzi więcej niż comiesięczna wypłata Arkowca. W Gdyni całej formacji płacą tyle, ile w Gdańsku jednemu piłkarzowi, ale płacą systematycznie. Jak dołożą do tego śniadanie i obiad, poważnie porozmawiają o kończących się w czerwcu kontraktach i naprawią klimatyzację w autokarze, to pozostanie jeszcze tylko ograć Lechię, Koronę, zdobyć Puchar Polski i będzie pięknie jak przed rokiem. W Lechii pięknie w tym sezonie już na pewno nie będzie. Ale zwycięstwo nad Arką pozwoli zachować godność i ciągłość derbowych dziejów.