Mieszkaniec Żukowa, który… jest fanatykiem południowoamerykańskiego futbolu. Leszek Szuta, człowiek z niezwykłą pasją

Jak to się dzieje, że w Żukowie mieszka fanatyk River Plate? Jakim cudem zaczął interesować się futbolem z odległego kontynentu? Kto wygra Mistrzostwa Świata? Zapraszamy na rozmowę z człowiekiem o niezwykłej pasji, Leszkiem Szutą. – Jak to się dzieje, że facet z Żukowa, mający spokojne życie, żonę, córeczkę, będący kibicem Lechii Gdańsk, jest fanatykiem futbolu południowoamerykańskiego, z którym kontakt – umówmy się – nie jest w Polsce ułatwiony?

– Zaczęło się kiedy miałem dziesięć lat. Wtedy jedyne co można było z Europy obejrzeć w telewizji to Liga Mistrzów. Kibicowałem dwóm drużynom – Juventusowi i Ajaxowi. Pewnego dnia wróciłem wcześniej ze szkoły do domu, a w telewizji leciał mecz. Grało właśnie „Juve” z drużyną, której nie znałem. Byłem pod wrażeniem koszulek, w jakich grała – białych z czerwonym pasem. To było River Plate. Nawet nie wiedziałem, jak to się wymawia, skąd są, ale tak mi się te koszulki spodobały, że zostałem ich kibicem. Od tego czasu zacząłem szukać informacji na ich temat.

– I to River Plate tak już z Tobą zostało do dzisiaj?

– Tak. Później miałem taki etap, że wysyłałem listy do klubów i właśnie River Plate było jednym z tych, które mi odpisały. Przysłali książkę, autografy i list z podziękowaniami oraz zdziwieniem, że w Polsce jest kibic. Moim największym marzeniem zawsze było tam pojechać i zobaczyć River na żywo w akcji. Udało się. W wolnym czasie dużo biegam i startuję w maratonach. W 2013 roku spojrzałem w kalendarz i akurat Superclasico argentyńskie – River-Boca – było mniej więcej w tym samym czasie, co maraton w Buenos Aires. Stwierdziłem, że to się musi udać, kupiłem bilety i po prostu ruszyłem.

– Żona z Tobą pojechała?

– Nie, jeszcze wtedy żony nie znałem.

– Jak ona na tę pasję patrzy?

– Żona jest Argentynką, więc jest mi łatwiej (śmiech). Wróciłem po pierwszej eskapadzie z Argentyny i gdzieś mnie na mediach społecznościowych znalazła i tak to się zaczęło. Dla Argentyńczyków futbol jest jak powietrze, ona ma to we krwi. Nie znajdzie się tam osoby, która się piłką nie interesuje. Każdy mniej więcej wie, kto z kim gra.

– A podczas Mundialu Ty czy ona obejrzy więcej meczów?

– Różnie. Teraz urodziła się nam córeczka, więc podczas mistrzostw żona będzie się nią więcej zajmowała, ale na mecze Polaków i Argentyńczyków na pewno będzie ze mną patrzeć.

– Córeczka zaczyna już mówić, to są bardziej polskie czy argentyńskie akcenty?

– Na razie ciężko wyczuć, bardziej po chińsku. (śmiech)

– Jak teraz zapytam o wyjściową jedenastkę River Plate z tego sezonu, będziesz potrafił wymienić?

– Oczywiście, bez zająknięcia.

– A jaki jest tam najlepszy zawodnik? To jednocześnie Twój ulubiony?

– Oj to zależy. Wiosnę teraz River miało rewelacyjną, dlatego ciężko wskazać. Ulubiony to Juan Fernando Quintero, Kolumbijczyk.

– To typujemy – czwórka, czyli strefa medalowa, i potem dla kogo medale.

– Myślę, że w czwórce będzie Kolumbia, Brazylia, Hiszpania i Francja.

– Niemcy poza?

– Czuję, że na tym Mundialu nic wielkiego nie pokażą.

– To kto mistrzem?

– Nie no, nie powiem, że Brazylijczycy. Niech będzie, że Argentyna. Poza czwórką faworytów, ale złoto zdobędą.

Rozmawiał Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj