Czternaście punktów po sześciu ligowych kolejkach i ani jednej poniesionej porażki. Tak dobrego startu Lechia od powrotu do Ekstraklasy jeszcze nie miała. Piotr Stokowiec rok temu w Zagłębiu Lubin zanotował jednak równie udany początek, a już w listopadzie został zwolniony. Początek sezonu w wykonaniu podopiecznych Piotra Stokowca robi naprawdę duże wrażenie. Biało-zieloni grają dobrze, mądrze, a przede wszystkim – świetnie punktują. Po sześciu kolejkach mają na koncie już czternaście „oczek”. Dość powiedzieć, że rok temu w trzydziestu meczach uciułali łącznie 30 punktów. Już teraz mają niemal połowę całego dorobku punktowego z poprzedniego sezonu zasadniczego.
TAK DOBRZE JESZCZE NIE BYŁO
Tak dobra forma to w przypadku Lechii ewenement także na szerszą skalę. Gdańszczanie, choć przecież dwa lata temu również byli liderami tabeli po sześciu kolejkach, tak dobrze od powrotu do Ekstraklasy jeszcze nie punktowali. Do tej pory najlepszym rezultatem było 13 punktów zdobytych właśnie w rozgrywkach 2016/17. Do podobnego wyniku biało-zieloni zbliżyli się wcześniej zaledwie raz. W sezonie 2013/14 po sześciu meczach mieli dwanaście „oczek” (3 zwycięstwa, 3 remisy) i, razem z Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa, przewodzili tabeli. Poza tymi przypadkami gdańszczanie ani razu nie uzbierali już więcej niż 10 punktów.
NAJGORZEJ ROK TEMU
Najgorzej Lechii szło w sezonie, który i kibice, i piłkarze doskonale jeszcze pamiętają. Rok temu w sześciu meczach zwyciężyli raz i dwukrotnie zremisowali. Tylko nieco lepiej szło im dwa lata wcześniej. W sezonie 2015/16 wygrali raz, ale trzykrotnie podzielili się punktami. Przeciętnie wyglądali w rozgrywkach 10/11 i 11/12 (w obu po 8 punktów), 12/13 (9), a w 9/10 i 14/15 naprawdę porządnie, bo zdobyli 10 punktów.
STOKOWIEC JUŻ TO PRZEŻYŁ
Czy tak dobry start oznacza, że Lechię czeka walka o europejskie puchary? No cóż, na pewno niczemu to nie zaszkodzi, ale trzeba pamiętać, że rok temu prowadzone przez Piotra Stokowca Zagłębie Lubin po sześciu kolejkach miało taki sam bilans. Tymczasem w listopadzie szkoleniowiec pożegnał się z pracą, a skończyli sezon na 7. miejscu. Być może jednak trener uczy się na własnych błędach i ta historia zakończy się dużo lepiej.