Marzył o Grenlandii, stanął na podium. Gdynianin Piotr Suchenia przebiegł przez lodową pustynię i nie chce się zatrzymać [ROZMOWA]

– Październikowe bieganie w Grenlandii, w grudniu Antarktyda. A gdybym jeszcze w każdym z nich stanął na podium, byłoby idealnie – mówił nam w maju. Dziś świętuje (ten zaplanowany) sukces – zajął drugie miejsce w maratonie za kołem podbiegunowym. Ponad 42 kilometry przez grenlandzką lodową pustynię pokonał w 3 godziny i 5 minut. Przypominamy rozmowę z „ekstremalnym” gdynianinem, Piotrem Suchenią.

Jak sam o sobie mawia, uprawia turystykę sportową. Wybiera najbardziej „dziwne” miejsca na Ziemi po to, by przebiec i wygrywać w nich maratony. O 50-stopniowym mrozie, sławie, jaka spłynęła na niego po zwycięstwie w najzimniejszym maratonie świata i wątpliwościach pojawiających się w głowie maratończyka, z Piotrem Suchenią rozmawialiśmy w maju.

Posłuchaj:

UŚMIECH MOTYWACJĄ

Spotykamy się w Gdyńskim Centrum Sportu, w którym Piotr pracuje od kilkunastu lat. W małym gabinecie wita mnie uśmiechnięty, pogodny mężczyzna, zupełnie taki sam, jak ten z filmików motywacyjnych, które wrzuca do sieci. Bloga sportowego założył w 2009 roku, powód, jak twierdzi, był prozaiczny. – Chciałem podzielić się z ludźmi tym jak biegam, gdzie jeżdżę i to mnie zaczęło nakręcać – mówi Piotr Suchenia.


PRZEGRYWAŁ ZE SOBĄ I ŻOŁĄDKIEM

A to, jak biega i gdzie biega, robi wrażenie. Jakiś czas temu postanowił sobie, że złamie 2:30 w maratonie. Wyczyn może niespektakularny, ale okoliczności jego osiągania rodzące się w bólach. – Zbierałem się trzy lata. Na początek nie wyszło przez sytuację życiową, nogi biegły wprawdzie w Berlinie, ale głowa została w Gdyni. Później w Eindhoven przegrałem z żołądkiem i kolejny rok miałem w plecy. Dzięki cierpliwości i systematyczności udało się we Frankfurcie połamać upragnione 2:30 – mówi.

GRENLANDIA. „BRAKOWAŁO MOCY POD BUTEM”

A że Piotr Suchenia to człowiek celów, postanowił obrać sobie kolejny. W ubiegłym roku spadła na niego sława po zwycięstwie w najzimniejszym maratonie na świecie na biegunie północnym. Okazał się bezkonkurencyjny w maratonie na norweskiej wyspie Spitsbergen, miejscu równie nieprzejednanym co bieguny. – Nawierzchnia miękka, błotnista, dużo przewyższeń, temperatura ok. 1 stopnia, do tego mżawka i deszcz – opowiada.

28 października Piotr Suchenia zanotował kolejny sukces. Gdynianin zajął drugie miejsce w The Polar Circle Marathon. To był jego piąty maraton za kołem podbiegunowym i po raz piąty stanął na podium. – Jestem zadowolony i niezadowolony. Zaliczyłem kolejny maraton, zająłem dobre miejsce i pobiegłem na tyle, na ile było mnie stać. Brakowało trochę dynamiki i mocy pod butem – napisał na swoim facebookowym profilu Piotr Suchenia.



PROSTOTA I KOMARY

Z kilkudziesięcio-sekundowych filmów, które publikuje Piotr Suchenia, biją autentyzm i szczerość. – Siła jest w prostocie. Moje filmiki są spontaniczne, jestem w nich niewymodelowany, spocony, a wokół latają komary. To ma przemawiać do zwykłych ludzi – deklaruje maratończyk i dodaje: Często mówię swoim podopiecznym: schowaj zegarek głęboko do szuflady, pójdź do lasu potruchtać, niech to potrwa tydzień, dwa, a wtedy wrócą głód i frajda.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj