Bolesna lekcja siatkówki od rywali. Trefl zasłużenie przegrał z Jastrzębskim

Siatkarze Trefla z trzecią porażką w tym sezonie PlusLigi. Gdańszczanie bezdyskusyjnie polegli przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi 0:3. Zamiast doskoczyć do czołówki żółto-czarni wypadli z pierwszej szóstki. Mecz od początku Treflowi się nie układał. Rozpoczął się od szybkiego prowadzenia gospodarzy 7:2 i trzeba było odrabiać straty. Gdańszczanie punkt po punkcie zbliżali się do rywali i po asie serwisowym Nikoli Mijailovicia było już tylko 10:12. Do odrobienia strat wciąż jednak czegoś brakowało. Patryk Niemiec zepsuł zagrywkę przy 16:18, to samo zrobił Marcin Janusz przy 17:19. W polu serwisowym jakość pokazał Piotr Nowakowski i gdańszczanie doszli Jastrzębski na jeden punkty przy stanie 22:23. Wtedy setową dał gospodarzom Lyneel. Kolejna akcja wywołała ogromne kontrowersje. Sędzia uznał, że Janusz przełożył ręce na połowę rywala przy próbie rozegrania i przyznał punkt Jastrzębskiemu. Prostesty Andrei Anastasiego i Wojciecha Grzyba zdały się na nic.

PRZESTOJE W GRZE

Lepiej wyglądał początek drugiego seta, bo wynik oscylował wokół remisu, ale paradoksalnie skończyło się o wiele gorzej. Przy prowadzeniu 13:12 zakończenie partii było jeszcze sprawą otwartą, ale od tego momentu w siatkówkę grali już tylko jastrzębianie. Trefl zdobył już tylko cztery punkty i został zdeklasowany 25:16.

Niestety, bardzo podobnie wyglądał trzeci set. Długo był wyrównany, gdańszczanie odrobili straty z 10:13 do 15:16 i znów ich gra się zatrzymała. Robili głupie błędy, na parkiecie brakowało komunikacji. Od zdobycia piętnastego punktu Trefl zdobył już tylko trzy oczka, z czego dwa to zepsuta zagrywka i autowy atak gospodarzy. Jastrzębski wygrał zasłużenie pewnie kończąc trzeci set przy wyniku 25:18.

BOLESNA, ZASŁUŻONA PORAŻKA

Po zakończeniu spotkania wściekły, i słusznie, był Anastasi. Jego podopieczni wyglądali tak, jakby pierwszy raz spotkali się na parkiecie. Zamiast trzeciego zwycięstwa z rzędu gdańszczanie zasłużenie przegrali, a równorzędną walkę nawiązali tylko w pierwszym secie.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj