Trójmiasto rządzi nie tylko w tabeli. Piłkarze Lechii i Arki w czołówce klasyfikacji indywidualnych

Statystyki nie kłamią. Lechia jest liderem Lotto Ekstraklasy, a Flavio Paixao (na tę chwilę) najlepszym strzelcem ligi. Co więcej, napastnik drużyny z Gdańska dodatkowo wraz z Maciejem Jankowskim z Arki Gdynia prowadzą w klasyfikacji kanadyjskiej. To jednak nie wszyscy zawodnicy zespołów z Trójmiasta, którzy wyróżniają się w sezonie 2018/2019.

Po odejściu z Lechii Marco Paixao, to jego brat bliźniak wziął na barki odpowiedzialność za strzelanie goli w drużynie lidera z Gdańska. Przesunięcie dotychczasowego skrzydłowego było świetnym pomysłem Piotra Stokowca, bowiem Portugalczyk rozpoczął strzelanie już w 1. kolejce Lotto Ekstraklasy i wygląda na to, że nie zamierza przestawać. W sumie bramkarzy rywali pokonał 11 razy, w tym pięciokrotnie pewnie egzekwując rzuty karne. Jednocześnie zaliczył jedno ostatnie podanie. W tym momencie zajmuje pozycję lidera w klasyfikacji strzelców, ale również ma realną szansę na koronę dla najlepszego snajpera ligi. 

 

ODRODZENIE „JANKESA”

Zgoła odmiennie wygląda sytuacja Macieja Jankowskiego z Arki Gdynia. Były napastnik m.in. Ruchu Chorzów i Piasta Gliwice na pewno nie może zaliczyć początku sezonu do udanych. Nie tylko grał mało, ale zdarzało się, że nie było dla niego miejsca nawet w kadrze meczowej. Jankowski grał po prostu słabo i wydawało się, że Zbigniew Smółka zrezygnuje z jego usług. Przełamanie przyszło nieoczekiwanie po wrześniowej przerwie reprezentacyjnej. Szkoleniowiec Arki przesunął napastnika na lewe skrzydło, a ten odpłacił mu z nawiązką, stając się jednym z liderów drużyny. W 8 ostatnich meczach strzelił 6 bramek i dołożył do tego 4 asysty. Takiej serii nie miał nawet w czasach „świetności” w Ruchu Chorzów. Po ostatniej kolejce, dołączył do Flavio Paixao i razem z nim przewodzi w klasyfikacji kanadyjskiej mając na koncie 7 bramek i 5 asyst.

NIE TYLKO FLAVIO I JANKES

Nie można jednak zapomnieć o pozostałych zawodnikach drużyn z Trójmiasta. Niezłymi statystykami mogą pochwalić się chociażby Lukas Haraslin i Michał Janota, którzy od początku sezonu są motorami napędowymi swoich drużyn. W trwających rozgrywkach Słowak strzelił 2 bramki i zaliczył 7 asyst (jeśli doliczyć wywalczone karne). Nie od dziś wiadomo, że Haraslin swoimi umiejętnościami przerasta polską ligę, ale jego rozwój zahamowały kontuzję. Kwestią czasu jest kiedy odejdzie na Zachód.

Z kolei Michał Janota przychodził z łatką „synka” Zbigniewa Smółki. Prezesi, jak i większość kibiców, z dystansem podchodzili do jego transferu, nie wierząc, że swoją grą będzie mógł nawiązać do czasów, gdy uchodził za największy talent polskiej piłki. Trenerski nos jednak nie zmylił Zbigniewa Smółki. Ofensywny pomocnik od początku sezonu był liderem żółto-niebieskich i jako jedyny dawał nadzieje na lepsze jutro zespołu z Gdyni. Janota dotąd zdobył 6 bramek, dokładając do tego 2 asysty. Nie oddaje to jednak jego znaczenia dla gry Arki. To on jest głównym mózgiem machiny Zbigniewa Smółki. Machiny, która wyraźnie zaczyna się rozpędzać…

PROGNOZY SIĘ SPRAWDZĄ?

Jeżeli dołożymy do tego Patryka Lipskiego, Artura Sobiecha, Lukę Zarandię i Nabila Aankoura, to można dojść do wniosku, że obie ekipy z Trójmiasta mogą być spokojne o swoją siłę ognia. Zarówno Lechia, jak i Arka to drużyny, które nie powinny mieć problemu, by znaleźć się w pierwszej 8. na koniec rundy zasadniczej. A może powalczą o coś więcej? Na tę chwilę sprawdzają się nasze prognozy, o których pisaliśmy już w sierpniu

Michał Kułakowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj