Tak gra Lechia, tak gra lider Lotto Ekstraklasy. Gdańszczanie zdemolowali zabrzan i zimują na czele ligowej tabeli

Lechia pięknym zwycięstwem zakończyła rok kalendarzowy. Gdańszczanie wygrali z Górnikiem Zabrze 4:0. Zespół Piotra Stokowca wykorzystał błędy rywali w obronie, sam w defensywie był bezbłędny i przypieczętował wspaniałą rundę. Biało-zieloni przerwę w rozgrywkach spędzą na fotelu lidera. Piotr Stokowiec mówił przed spotkaniem, że jego zespół jest gotowy na kolejny mecz, że jest doskonale zmotywowany. I rzeczywiście, biało-zieloni od pierwszych minut walczyli o każdy centymetr boiska, o każdą stykową piłkę. Przed przerwą Górnik, mający w swoich szeregach lidera ligowej klasyfikacji strzelców, nie oddał nawet celnego strzału.

W Lechii od początku meczu najbardziej aktywna była lewa strona. Lukas Haraslin i Filip Mladenović raz po raz nękali Adama Wolniewicza, a pierwszy z wymienionych był jednym z głównych architektów jedynej przed przerwą bramki. Akcję zaprojektował Rafał Wolski, dograł na lewą stronę do Słowaka, ten zacentrował w światło bramki, piłkę odbił Tomasz Loska, a dopadł do niej Artur Sobiech i znajbliższej odległości umieścił w siatce. Sobiech znów pokazał, że w polu karnym czuje się znakomicie i zdobył czwartą w tym sezonie ligową bramkę.

MOGŁO BYĆ WYŻEJ

Sobiech zastąpił w składzie Konrada Michalaka, a Flavio Paixao został przesunięty na prawe skrzydło. Widać było jednak brak zrozumienia między napastnikiem, a pomocnikami. Kilkakrotnie były zawodnik Hannoveru wychodził za linię obrony, ale nie doczekał się prostopadłych zagrań. Najlepszą sytuację gdańszczanie zmarnowali po tym, jak przed polem karnym piłkę miał Flavio, ściągnął na siebie uwagę dwóch obrońców i mógł podać do całkowicie niekrytego Sobiecha, Portugalczyk szukał jednak strzału i zmarnował akcję. Do przerwy Lechia – pomimo wyraźnej przewagi – prowadziła tylko 1:0.

PIORUNUJĄCY POCZĄTEK DRUGIEJ POŁOWY

Jeżeli pierwszą część meczu gdańszczanie rozpoczęli zmotywowani, to nie wiemy nawet jakich słów użyć opisując początek drugiej. Po dziesięciu minutach gry mecz był właściwie rozstrzygnięty. Najpierw Wolski wykorzystał błąd Adama Wolniewicza, który złym zagraniem głową właściwie wystawił byłemu pomocnikowi Legii Warszawa piłkę do strzału. Ten mocno i precyzyjnie nie dał szans Losce. W 55. minucie swojej pierwszej bramki w tym sezonie doczekał się też Mladenović. Sobiech przyjął piłkę na połowie rywala, ale był osamotniony. Lewy obrońca pędził ze wsparciem, dostał podanie i bez zastanowienia uderzył z osiemnastu metrów. Loska nawet nie próbował interwencji, było 3:0.

FLAVIO USTALIŁ WYNIK

Od tego momentu Lechia mogła już właściwie świętować zakończenie roku kalendarzowego na pozycji lidera. Oczywiście, na moment ożyły wspomnienia ze zremisowanego 3:3 meczu z Zagłębiem Lubin, ale była jedna, bardzo ważna różnica – Lechia Górnikowi nie pozwalała praktycznie na nic. Zabrzanie mieli jedną okazję, kiedy urwał się Angulo, ale Hiszpan uderzył niecelnie. Jakiekolwiek marzenia o pozytywnym dla zabrzan wyniku w 72. minucie zmiażdżył Flavio Paixao, który po rzucie rożnym zdobył swoją dwunastą bramkę w sezonie.

ZIMA W FOTELU LIDERA
Lechia w najlepszy z możliwych sposobów podsumowała te 20 kolejek sezonu 2018/19. Gdańszczanie pokazali atuty, którymi imponowali od początku rozgrywek, zdominowali rywali i sprawili swoim kibicom mnóstwo radości. Lechia pokonała Górnik 4:0 i zimę spędzi na fotelu lidera.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj