Mistrz Polski odegrał się na Automatyce. Pewne zwycięstwo tyszan i rywalizacja w play-off zaczyna się na nowo

Nie było trzeciej niespodzianki w ćwierćfinale ekstraligi. W wypełnionej do ostatniego miejsca hali Olivia MH Automatyka przegrała z mistrzem Polski GKS-em Tychy 4:8, tym samym przyjezdni doprowadzili do remisu w rywalizacji do czterech zwycięstw.
VITEK NAJSZYBSZY

Mecz w hali Olivia zaczął się dla gdańszczan jak marzenie. Podopieczni Marka Ziętary potrzebowali zaledwie 23 sekund, aby objąć prowadzenie. Znakomitą akcję lewą stroną rozpoczął Steber, dograł do wjeżdżającego Vitka, a ten z najbliższej odległości pokonał zaskoczonego Murraya. Tyszanie kolejny raz zderzyli się ze ścianą. Gdańszczanie z każdą minutą napierali, ale mistrz Polski, wyraźnie podrażniony obrotem spraw, stopniowo zaczął wracać do gry. W 10. minucie było już 1:1. Błąd gdańskich obrońców z łatwością wykorzystał Cichy, który z najbliższej odległości pokonał Cowleya. Minutę później mistrz Polski był już na prowadzeniu po trafieniu Szczechury, w 14. minucie na 3:1 podwyższył Kotlorz. Gdańszczanie nie byli drużyną gorszą, ale mistrz Polski skorzystał z dwóch gier w przewadze i prowadził po pierwszej tercji 3:1.

JAK W KALEJDOSKOPIE

Druga tercja nie rozpoczęła się dla gdańszczan dobrze. Kolejny błąd defensywy i kolejna bramka tyszan. Komorski pokonał Cowleya i był już 1:4. MH Automatyka nie poddała się. Vitek i Maly w krótkich odstępach czasu pokonali Murraya i było już tylko 3:4. Niestety Automatyka nie wystrzegała się błędów w obronie. W 32. minucie kolejne trafienie tyszan. Jeziorski z łatwością wjechał w tercję gospodarzy i nie dał szans amerykańskiemu bramkarzowi. Ambitni gdańszczanie walczyli jednak do końca. W końcu obudziła się „rosyjska piątka”. Gołowin dograł do wjeżdżającego Rożkowa, a ten kolejny raz poderwał całą hale Olivia. Gdańszczanie znowu nawiązali kontakt i po drugiej tercji przegrywali jedynie 4:5.

MISTRZ POLSKI SIĘ ZDENERWOWAŁ

Od początku trzeciej tercji tyszanie wrzucili wyższy bieg. Gdańszczanie wyraźnie opadli z sił, a GKS skrzętnie to wykorzystywał i punktował podopiecznych Marka Ziętary. W 47. minucie Jeronow pięknym strzałem pokonał Cowleya, a chwilę później jeszcze ładniejszym golem popisał się Jeziorski. Pod koniec meczu dzieła dopełnił Szczechura i play-off zaczyna się na nowo. GKS doprowadził do remisu 2:2, teraz rywalizacja przenosi się do Tychów.


Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj