Przygnębiający jest sezon 2018/19 w wykonaniu koszykarzy Trefla. Sopocianie, choć personaliami typowani byli do walki o play-offs, w tym sezonie nie są w stanie odnaleźć radości z gry. Bo i trudno o radość, gdy wygrywa się średnio co piąte spotkanie. W sobotę ulegli Legii Warszawa na wyjeździe 75:58. Światełkiem w tunelu był mecz poprzedniej kolejki z Hydrotruckiem Radom. Po fatalnej pierwszej połowie, zespół z Sopotu odnalazł wiarę, entuzjazm i pokonał radomian w Ergo Arenie 97:93. Po spotkaniu wyraźnie odetchnął trener Trefla Jukka Toijala, który zwrócił uwagę na kamień, który spadł z serc sopockich koszykarzy.
Niestety przerwa na Puchar Polski nie przyniosła rewolucji. W Warszawie Trefl dał się zdominować Legii, fatalnie wyglądała skuteczność sopocian, by przywołać żenujące 6 na 16 z rzutów wolnych, czy jeszcze gorsze 6 na 23 za trzy. Wymowna była końcówka spotkania. Damian Jeszke znalazł się pod koszem, trzy razy próbował trafić do kosza, ale za każdym razem czynił to nieskutecznie. To był tylko przykład kilkunastu podobnych sytuacji, w których znajdowali się kolejno Milan Milovanović czy Łukasz Kolenda – obaj zresztą spudłowali 14 z 16 oddanych rzutów.
I choć aż 14 strat popełnili koszykarze Legii Warszawa, to zawodnicy Trefla nie potrafili tego wykorzystać. Legia zagrała bardzo solidnie w obronie, wykorzystała osłabienie Trefla pod nieobecność Sasy Zagoraca i Jonte Flowersa i po prostu dominowała przez całe spotkanie. Ponownie liderem ekipy ze stolicy okazał się Omar Prewitt który zdobył 16 punktów przy ponad 60 procentowej skuteczności.