To jak cztery nogi od stołu – wszystkie muszą być równe. Czym jest psychologia sportu?

Kamil Grosicki mówi otwarcie, że psycholog ma na niego bardzo duży wpływ. Z psychologami współpracują też Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek czy Piotr Zieliński. Dla sportowców na najwyższym poziomie to już chleb powszedni. Ale na czym tak naprawdę polega rola psychologa? Czym w ogóle jest psychologia w sporcie? Z jakimi problemami spotykają się psycholodzy? Ile tracą zawodnicy niekorzystający z takiej pomocy? Te i wiele innych pytań zadaliśmy specjalistom psychologii w sporcie. Psychologia w sporcie nie polega na przyjściu do gabinetu, odhaczeniu i powiedzeniu już jestem mocny psychicznie, już jestem odporny, już potrafię się koncentrować. To jest codzienny trening – mówi Ksawery Sowiński z „Psychosportiki”, współpracującej z Arką Gdynia SI, Polskim Związkiem Koszykówki oraz Polskim Związkiem Gimnastycznym. – To nie może być tylko i wyłącznie siedzenie w gabinecie. Muszą być przenikające się ćwiczenia na boisku, kształtujące umiejętności mentalne. Trzeba pracować z narzędziami i ćwiczeniami wykorzystywanymi przy konkretnym treningu motorycznym, taktycznym czy technicznym.



NOGI OD STOŁU MUSZĄ BYĆ RÓWNE

Sowiński współpracuje z juniorskimi sekcjami Arki. Seniorzy, jako drużyna, nie współpracują z psychologiem. Inaczej wygląda to w przypadku Lechii. Piotr Stokowiec mówi otwarcie, że nie wyobraża sobie sztabu, w którym zabraknie psychologa. Szkoleniowiec od lat współpracuje z Pawłem Habratem, nie inaczej jest w Gdańsku.

– To jest bardzo ważna dziedzina. Można to porównać do czterech nóg od stołu. Tak samo ważna jest technika, taktyka, przygotowanie motoryczne i właśnie przygotowanie mentalne. „Głowa” może pomóc, ale może też zaszkodzić, dlatego to jest tak ważne. Wiemy, co stanie się, jeżeli jedna z nóg jest krótsza – stół się przewróci – mówi Stokowiec.

POTRZEBA, NIE MODA

– Przede wszystkim psychologia nie powinna być modą, a potrzebą, wynikającą ze świadomości zawodnika – tłumaczy Paweł Habrat, psycholog współpracujący z Lechią Gdańsk. – Większość sportowców podkreśla, że kiedy przygotowanie fizyczne, techniczne i taktyczne jest już na najwyższym poziomie, to czynnikiem, który robi różnicę między pierwszym a drugim i trzecim miejscem, jest właśnie strefa mentalna. Oczywiście, trzeba zadbać o fundamenty. Czasami przyczyną problemów z pewnością siebie jest niewystarczające przygotowanie sportowe. Trzeba z precyzją chirurga określić, który obszar należy wzmocnić.

Od tego sezonu ze specjalistycznej pomocy korzystają też siatkarze Trefla. Jesienią współpracę z klubem rozpoczął trener mentalny Monika Najda. – Każdy z nas ma inne potrzeby. Do jednego worka zbieramy to, jak zawodnicy zachowują się na treningu, jak reagują na meczu, jak egzystują i wierzą w siebie. Patrzymy na to i zastanawiamy się, co możemy zrobić, żeby w najważniejszym momencie, podczas spotkania, pokazać się z jak najlepszej strony – tłumaczy Najda.

TRUDNE, BOLESNE SPRAWY

Stokowiec o psychologii mógłby mówić godzinami, ale – jak podkreśla – o konkretnych sytuacjach nigdy się nie wypowiada. – To są często bardzo intymne sprawy, bolesne dla zawodników. Nie tylko sukcesy, ale też kontuzje, dramaty, problemy rodzinne. A kibice oczekują, żeby sportowiec był zawsze gotowy. Ktoś musi mu pomóc, poukładać, wskazać drogę. Do tego potrzebni są fachowcy – przyznaje.

KONTROLA KLUCZEM DO SUKCESU

– Tak jak mówił Sir Alex Ferguson – najważniejsza w sporcie jest kontrola. Powinieneś kontrolować to, co możesz, a to czego nie możesz – powinieneś odpuścić. Natomiast jeśli rezygnujesz z psychologii sportu, to odpuszczasz koncentrację, pracę nad pewnością siebie, nastawienie zawodnika i atmosferę, którą możesz zbudować w drużynie konkretnymi narzędziami – zapewnia Sowiński.

Co jest sukcesem psychologa? Habrat odpowiadając na to pytanie nawet nie wspomina o wynikach sportowych. Podkreśla raczej znaczenie budowania strefy mentalnej w życiu prywatnym. – Bardzo często sukcesy nie są spektakularne. To są raczej rzeczy dotyczące budowania relacji, usuwania przeszkód i to pomaga zawodnikowi lepiej funkcjonować nie tylko w sporcie, ale też w życiu pozasportowym. Dla mnie najpierw jest człowiek, a później zawodnik. Nigdy w drugą stronę. Jeżeli mogę pomóc komuś, to zawsze to robię i bardzo mnie to cieszy – kończy.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj