Lechia udowodniła, że dobrze czuje się bez piłki, a Arka – że nie potrafi zrobić z niej pożytku. Gdańszczanie w perfekcyjny sposób wykorzystali stałe fragmenty gry, a gdynianie ani razu nie skorzystali z szansy. Biało-zieloni mają między słupkami opokę, a żółto-niebieskich bramkarz zawiódł. Zapraszamy na wnioski po ostatnich meczach trójmiejskich drużyn i przed wtorkowymi derbami Trójmiasta.
POSIADANIE PIŁKI ARCE I LECHII NIE SŁUŻY
Lechia w meczu z Piastem po raz kolejny pokazała, że dość komfortowo czuje się bez piłki. Oczywiście – kibice nie mają się czym zachwycać, bo gra defensywna do najbardziej efektownych nie należy, a fani przeciwnych drużyn powtarzają, że gdyby nie szczęście to – w najłagodniejszej formie rzecz ujmując – biało-zieloni na pewno nie byliby na pozycji lidera. Fakty są jednak takie, że było to kolejne spotkanie, w którym podopieczni Piotra Stokowca zrobili swoje. Dwa stałe fragmenty gry – jeden trochę przypadkowy, drugi już dopracowany do perfekcji – a później patrzyli, jak rywal się męczy. Pomógł Dusan Kuciak i wszystko zakończyło się zwycięstwem 2:0.
Arka z kolei od początku sezonu chciała grać piłką. Nawet przed meczem ze Śląskiem Wrocław Zbigniew Smółka zapowiadał, że chciałby, by to obrońcy byli skrzydłowymi, a pomocnicy napastnikami – to jasna deklaracja chęci gry ofensywnej, do której posiadanie piłki jest potrzebne. Jak udaje się żółto-niebieskim gra piłką – wszyscy widzą. W jedenastu poprzednich spotkaniach gdynianie ani razu nie wygrali. Smółka już po porażce z wrocławianami mówił, że do tej pory wszystko zawalił, więc może zmieni koncepcję. Jeżeli nie, to pewnie zobaczymy Arkę męczącą się posiadaniem piłki i Lechię komfortowo czującą się bez futbolówki i wyczekującą na błędy.
STAŁE FRAGMENTY GRY ROBIĄ RÓŻNICĘ
Stałe fragmenty gry. W teorii – jeden z najłatwiejszych do wytrenowania elementów futbolu. Piłka stoi w miejscu, zawodnicy mają czas się ustawić, wszystko można rozrysować na kartce i odwzorować na boisku. Tymczasem – jak pokazały spotkania Lechii i Arki w tej kolejce – jedni potrafią zrobić to bardzo dobrze, a drugim problemy sprawia już samo dostarczenie piłki w okolice umożliwiające oddanie strzału. – Najgorsze jest to, że poświęcamy dużo czasu na stałe fragmenty, mieliśmy ich dzisiaj dużo, a później była różnica dwóch klas w jakości uderzania piłki przez nas i przez Śląsk – mówił po meczu Smółka. Trudno się nie zgodzić. Podsumowaniem była akcja z ostatnich minut, kiedy po rzucie wolnym piłka trafiła na klatkę piersiową jednego z rywali, Śląsk wyprowadził kontratak i tylko minimalny spalony sprawił, że nie skończyło się 0:3.
W Lechii problemów z uderzaniem stojącej piłki nie ma. Potrafi to robić Lukas Haraslin, potrafią też Filip Mladenović czy Daniel Łukasik. W powietrzu dobrze radzą sobie Flavio Paixao, Michał Nalepa czy Błażej Augustyn. Gdańszczanie proste środki doprowadzają do tak wysokiego poziomu, że pozwalają im one wygrywać kolejne spotkania bez – jak się okazuje zbędnej – wirtuozerii w budowaniu ataków pozycyjnych. We wtorek stałe fragmenty gry będą jednym z kluczowych elementów.
KUCIAK URATOWAŁ, STEINBORS ZAWIÓDŁ
Innym ważnym ogniwem będą bramkarze. Dalecy jesteśmy od przesadnego krytykowania Pavelsa Steinborsa. Łotysz nieraz ratował Arkę, właściwie na jego plecach gdynianie zdobyli Puchar Polski w 2017 roku, ale znów – fakty są takie, że to jego błąd zdefiniował cały mecz ze Śląskiem. Doświadczony bramkarz nie może dać się zaskoczyć w taki sposób w tak newralgicznym momencie spotkania i całego sezonu. To trafienie dało wrocławianom taki komfort, że tak naprawdę nie musieli już strzelać drugiej bramki, bo pewnie i tak dowieźliby zwycięstwo do końca. Strzelili, bo Arka nie potrafiła zachować się przy stałym fragmencie gry.
Tymczasem w Lechii sytuacja jest odwrotna. Jeżeli obrona zawali, z tyłu jest niezawodny Kuciak. Już interwencja w końcówce pierwszej połowy robiła duże wrażenie, bo Słowak efektownie zatrzymał Piotra Parzyszka, ale to co zrobił w doliczonym czasie gry meczu na pewno może kandydować do parady miesiąca. Kuciak ratuje drużynę, daje spokój i pewność swoim partnerom, a w konsekwencji także kolejne punkty w tabeli. W derbach parady bramkarskie też będą miały niebagatelne znaczenie.
Początek spotkania Arka Gdynia – Lechia Gdańsk we wtorek o 20:30. Cały mecz zrelacjonujemy na antenie Radia Gdańsk.