Lechia Gdańsk gra bardzo konsekwentnie w obronie, a jeden z liderów tej formacji, Błażej Augustyn, imponuje formą. Nie tylko dobrze broni, ale też strzela bramki, a w ostatnim spotkaniu z Lechem Poznań zaliczył efektowną asystę przewrotką. W środę w Częstochowie Augustyn wraz z kolegami powalczy o awans do finału Pucharu Polski. – Wiemy, że Raków to ciężki rywal, który się przed nami nie położy – twierdzi defensor biało-zielonych. Włodzimierz Machnikowski: Bronisz, strzelasz, ostatnio też pięknie asystujesz.
Błażej Augustyn: Przeszło mi przez myśl, żeby mocno wbić piłkę w pole karne, ale nie spodziewałbym się, że trafi ona tak dobrze do Artura Sobiecha. Wiemy chyba wszyscy, że bramki często padają po akrobatycznych strzałach napastników, choć ci wcale nie chcieli, by strzelony gol wyglądał w taki sposób. Pełen spontan – można to tak nazwać. Trzeba po prostu robić coś, co czasem nie przystoi, ale daje dobre sytuacje.
– Nie do końca zgodziłbym się z tym, że się nie podobamy. Zależy, w którym meczu. Są spotkania, w których po prostu jesteśmy konsekwentni – strzelamy bramkę i dobrze się bronimy, bo tak wychodzi z przebiegu meczu. Są też takie starcia, jak ostatnie z Lechem. Rywale byli zaskoczeni, że wyszliśmy na nich wysoko od pierwszych minut i trochę się pogubili. Uważam, że to nie był brzydki mecz w naszym wykonaniu. Graliśmy w piłkę, próbowaliśmy wychodzić spod pressingu i rozgrywać. Myślę, że to był dobry mecz w naszym wykonaniu.
– Nie da się uciec od dalszych spekulacji. Przed wami kluczowe mecze o decydujące punkty. Za chwilę będziecie w takim komforcie, że zaczniemy odliczać, że nie możecie być już poniżej czwartego, trzeciego, a potem być może również drugiego miejsca.
– Nie możemy się w tym zgubić. Nie ma żadnej strefy komfortu. Trzy punkty to bardzo mało. Tu liczyć się będzie przede wszystkim walka o pierwsze miejsce. Musimy się jednak skupić na zadaniu, które mamy teraz do wykonania: wygraniu z Rakowem i awansie do finału Pucharu Polski. Całą resztą zajmiemy się później.
– Co wiecie o Rakowie? Zespół z Częstochowy wysłał sygnał ostrzegawczy, eliminując drużyny, które mogły liczyć na triumf w Pucharze Polski.
– Wiemy już wszystko, dogłębnie przeanalizowaliśmy grę przeciwnika. Są dobrze zorganizowani, dobrze grają w piłkę. Liczymy na to, że przeciwstawimy się im i wyjdziemy z tego starcia zwycięsko. Nie patrzymy na drużyny, które z nimi przegrały, patrzymy na siebie. Jesteśmy dobrze przygotowani, realizujemy nasze zadania i jedziemy walczyć.
– Ważne będzie przygotowanie fizyczne, bo gracie co trzy dni i tak będzie praktycznie do końca, do 20 maja. Czujecie moc? Trener mówił, że przygotowywał was na ostro, na granicy ryzyka.
– Te ostatnie trzy mecze pokazały, że mamy parę. Nie obawiamy się o przygotowanie fizyczne, jedziemy z głowami do góry, chcemy walczyć i wygrać.
– W Częstochowie lider zagra z liderem, jednak dzieli was różnica 16 miejsc – jednej klasy rozgrywkowej.
– Wiemy, że to będzie ciężki rywal, który się przed nami nie położy. Jedziemy walczyć, a wszystko rozliczać będziemy po meczu.