Skąd pomysł na zostanie triathlonistą? Czy chce rzucić wyzwanie bratu? Wystarcza mu samo ukończenie zawodów czy startuje po to, żeby wygrywać? Zapraszamy na drugi odcinek rozmowy z Sebastianem Karasiem. Zostałeś triathlonistą, potencjał masz dobry, bo pływanie w Twoim przypadku jest bardzo mocne. Skąd ten pomysł? Chcesz rzucić wyzwanie bratu, najlepszemu ultratriathloniście świata?
Wyzwanie na pewno nie, ale myślę o jakiejś rywalizacji z Robertem. Co prawda ja startuję na krótszych dystansach – olimpijskim albo połowie Ironmana – ale z biegiem czasu będę ten dystans wydłużał. Teraz zależy mi też na tym, żeby popracować nad prędkością. Chodzi mi o to, żebym mógł na dłuższych dystansach łatwiej utrzymywać wysoką prędkość. Sportowcem jestem od małego dziecka, bo pływam od 8 roku życia, więc nie zależy mi tylko na tym, żeby kończyć triathlony, ale chcę je też wygrywać.
Brat Cię namawiał czy po prostu spędzacie tyle czasu razem, że stwierdziłeś: biegać umiem, na rowerze jeździć umiem, pływam prawie tak szybko jak Robert, więc właściwie jesteśmy w tym samym miejscu.
Muszę sprostować, bo pływam zdecydowanie szybciej. (śmiech) Brat mnie może nie namawiał, ale już będąc pływakiem mocno obserwowałem wyniki zawodów triathlonowych, jeździłem nawet obserwować Roberta czy moich podopiecznych. Są osoby, które pływają u mnie w grupie, a startują na zawodach triathlonowych. Naprawdę bardzo podoba mi się ten klimat, organizacja zawodów. To, że dzieje się dużo, jest mnóstwo kibiców, cała ta strefa zmian, emocje, trzy różne dyscypliny. Dużo dzieje się podczas wyścigu, bo niekoniecznie wygrywa ten, kto na przykład prowadzi po pływaniu. Dużo zmienia się w trakcie zawodów i to jest najbardziej emocjonujące w tym sporcie.
Ile i jakich triathlonów masz już za sobą i z jakimi sukcesami?
Startowałem około siedmiu razy i na każdym byłem na podium. W kategoriach wiekowych każdy wygrałem (w niedzielę Sebastian Karaś wystartował w Enea Ironman 70.3 Gdynia. W kategorii Open zajął 25. miejsce, w swojej kategorii wiekowej był trzeci – przyp. Red.). Teraz mogę się pochwalić, bo w Skarżysku byłem drugi, ale tam była bardzo mocna stawka zawodników. Pokonał mnie tylko Łukasz Kalaszczyński, czyli osoba nieanonimowa dla tych, którzy interesują się triathlonem. Na dystansie olimpijskim wyprzedził mnie o 27 sekund. Ja trenuję triathlon półtora roku, a już rywalizuję z najlepszymi w Polsce. Mam nadzieję, że z roku na rok będzie coraz lepiej.
Posłuchaj rozmowy: