Hala 100-lecia wreszcie szczęśliwa dla koszykarskiego Trefla. Sopocianie po bardzo emocjonującej końcówce pokonali Spójnię Stargard 68:64, pozostając niepokonani w tym sezonie w meczach domowych. Ponownie świetnie zagrali podkoszowi: Foulland i Leończyk zdobyli odpowiednio 18 i 17 punktów. Dla Spójni początek sezonu to potyczki z zespołami z Pomorza. Na inaugurację w Stargardzie lepsza okazała się Arka. Potem stargardzianie pojechali na Kociewie, gdzie wywalczyli cenne zwycięstwo. W czwartej kolejce przyszła kolej na Trefla, który od początku miał problemy z dobrze zorganizowanymi gośćmi z zachodniego Pomorza.
Zawodnicy trenera Kamila Piechuckiego mocno zaakcentowali końcówkę pierwszej kwarty, zaliczając serię 9 punktów z rzędu. Dało to im 8 punktowe prowadzenie po 10 minutach gry. Bardzo dobrze spisywał się wówczas skrzydłowy Spójni Mateusz Kostrzewski, który wykorzystywał luki obronne w drużynie Trefla.
Ilekroć zachodziła konieczność grania meczów w hali 100-lecia, tylekroć w ostatnich latach sprawiało to Treflowi problemy. To tam zespół Marcina Klozińskiego przegrał z Kingiem Szczecin walkę o play-offs sezonu 2017/18. Także tam, już w następnym sezonie, po kilku przegranych spotkaniach trener Kloziński pożegnał się z zawodnikami, ustępując ze stanowiska. W październikowy piątek bieżącego sezonu znów było podobnie. Zawodnicy jakby nie byli w stanie okiełznać tamtejszych koszy, pudłując do przerwy aż 9 z 11 oddanych rzutów za trzy.
Może to kubatura budynku, znacznie mniejsza od tej w Ergo Arenie? Może tumult, który jest niewspółmiernie wyższy od tego generowanego w większej Ergo Arenie? Trudno powiedzieć, faktem jednak jest, że budynek przy ul. Goyki, niegdyś tak szczęśliwy dla występujących tam gospodarzy, jest obecnie wrzodem na przygotowaniach i w grze Trefla. Potwierdzał to wynik po pierwszej połowie – 38:27 dla Spójni.
PRZERWA DAŁA WYTCHNIENIE
W 15 minut można zdziałać wiele. Marcin Stefański na przekazanie ważnych uwag swojemu zespołowi poświęcił nawet mniej. Powiedział w zasadzie kilka ważnych zdań i pozwolił im wrócić na parkiet, a jego słowa podziałały bardzo mobilizująco. 9-punktowa przewaga została bardzo szybko zniwelowana głównie za sprawą świetnej postawy podkoszowych Nany Foullanda, Pawła Leończyka oraz skrzydłowego Michała Kolendy. Cała trójka znajdowała uznanie w naszych typach na KOSZYKARSKĄ PIĄTKĘ POMORZA (SPRAWDŹ) poprzedniej kolejki i potwierdziła wysokie aspiracje. Gdy na początku ostatniej części meczu trójkę trafił Michał Kolenda, Trefl po wielu minutach znów wyszedł na prowadzenie 53:50.
MEDLOCK W CIENIU
Nie były to najlepsze zawody w wykonaniu Carlosa Medlocka. Dotychczas stanowił o sile sopockiej drużyny, ale przeciwko Spójni nie tylko oddał inicjatywę kolegom, ale także zabrakło mu skuteczności przy dość prostych rzutach. W jego rolę wcielił się Cameron Ayers. W ostatniej minucie meczu trafił niezwykle ważne punkty, w bardzo trudnej sytuacji, z obrońcą „na plecach”. To pozwoliło wyjść Treflowi ponownie na prowadzenie 66:64 na 45 sekund do końca regulaminowego czasu gry. Goście mieli jeszcze szansę na zmianę losów meczu, ale w ostatniej akcji meczu, zamiast szukać rzutu trzypunktowego, bezsensownie szukali zdobyczy podkoszowej.
Ostatecznie Trefl okazał się lepszy i wygrał trzecie spotkanie ligowe, pozostając niepokonany u siebie.
Kolejny raz świetnie prezentują się fanatycy Spójni Stargard. Przed tygodniem dużą i głośną grupą przyjechali do Starogardu Gdańskiego, a teraz w równie licznej i chyba jeszcze bardziej żywiołowej grupie, stawili się w Sopocie. Ich postawa nie uchroniła jednak zespołu przed trzecią ligową porażką. Na otarcie łez pozostały im brawa od pochodzącego ze Stargardu Pawła Leończyka.
3. kolejka Energa Basket Ligi: Trefl Sopot – Spójnia Stargard (14:22, 13:16, 23:12, 18:14)
Paweł Kątnik