Znowu karne i znowu stalowe nerwy hokeistów Lotosu. Gdańszczanie wciąż w grze o Puchar Polski

Długo brakowało goli, ale ostatecznie nie zabrakło emocji. Hokeiści Lotosu PKH wygrali po rzutach karnych wyjazdowy mecz z GKS-em Katowice 2:1 (w regulaminowym czasie gry i dogrywce 0:0). Próbę nerwów wytrzymali Jegor Rożkow i Władisław Jełakow, co wciąż daje szansę na grę w Pucharze Polski.

Długimi fragmentami był to mecz bramkarzy, bo świetnie spisywali się Robin Rahm w drużynie gospodarzy i ponownie Tomas Fucik w bramce gdańszczan. Czeski golkiper obronił 47 strzałów na własną bramkę. Lotos w całym meczu grał w osłabieniu aż 8 minut i na plus całej gdańskiej defensywie można przypisać niestracenie w tym czasie żadnego gola.

SPECJALIŚCI OD NERWOWYCH KOŃCÓWEK

To co najlepsze hokeiści obu zespołów zostawili na rzuty karne. Gdańszczanie mogli czuć się pewniej, bo ostatni zwycięski pojedynek po karnych odnieśli ledwie trzy dni wcześniej przeciwko Cracovii. Ale to katowiczanie lepiej zaczęli. Gola na 1:0 zdobył Marcin Kolusz, a w gdańskim zespole pudłowali Petr Polodna i Aleksandr Gołowin. Wówczas ponownie świetnie spisał się w bramce Fucik, który nie pozwolił Jaakko Turtiainenowi i Nestori Lähdemu na zdobycie goli.

W odpowiedzi dla Lotosu trafili Rosjanie Jegor Rożkow i Władisław Jełakow, w międzyczasie spudłował w drużynie Mikka Fransilla i drugie z rzędu zwycięstwo po konkursie rzutów karnych Lotosu stało się faktem.

STAWKA WYSOKA

Wygrana pozwoliła zachować szanse na grę w Pucharze Polski. Zagrają w nim cztery najlepsze zespoły po zakończeniu rundy. Do rozegrania zostały jeszcze dwa spotkania i podopieczni Marka Ziętary oba muszą wygrać, licząc jednocześnie na szczęśliwy układ pozostałych gier. Na razie bowiem w tabeli Lotos ma punkt straty do piątego GKS-u Katowice i dwa do czwartego Podhala Nowy Targ.

W arcyważnym meczu następnej kolejki gdańszczanie podejmą Podhale w Hali Olivia. Początek w niedzielę o 17.

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj